Eksplozja w Naddniestrzu. Mołdawia wydaje komunikat

Tzw. ministerstwo bezpieczeństwa Naddniestrza poinformowało, że dron zaatakował jednostkę wojskową w Tyraspolu. Bezzałogowiec spadł na śmigłowiec, który doszczętnie spłonął. Kiszyniów uważa eksplozję w Naddniestrzu za "próbę wywołania strachu i paniki w regionie". Ponadto władze Mołdawii "zaprzeczają udziałowi Ukrainy w zdarzeniu.

Dron zaatakował bazę wojskową w Naddniestrzu
Dron zaatakował bazę wojskową w Naddniestrzu
Źródło zdjęć: © TG
Mateusz Czmiel

Tzw. ministerstwo bezpieczeństwa państwowego nieuznawanej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej poinformowało, że ich baza wojskowa została rzekomo zaatakowana przez drona kamikadze. W komunikacie stwierdzono, że po ataku doszło do eksplozji i pożaru w bazie wojskowej. Nikt nie zginął ani nie został ranny.

Ostrzegali przed prowokacją

Dron uderzył w śmigłowiec, który doszczętnie spłonął. Zdjęcia zniszczeń opublikowała m.in. rosyjska, propagandowa agencja TASS i RIA Novosti.

"Ustalono już, że eksplozja była następstwem ataku drona kamikadze, którego lot został zarejestrowany od strony Mostu Koniczynowego" – poinformował w swoim Telegramie pierwszy naddniestrzański kanał telewizyjny. Most znajduje się na terenie Odessy, co od razu powoduje, że o atak oskarżana jest Ukraina.

Mołdawia: próba wywołania strachu i paniki

Mołdawskie Biuro ds. Reintegracji poinformowało, że Kiszyniów uważa eksplozję w Naddniestrzu za próbę wywołania strachu i paniki w regionie. Ponadto władze Mołdawii zaprzeczają udziałowi Ukrainy w zdarzeniu.

Na eksplozje zareagował przedstawiciel ukraińskiego wywiadu Andrij Jusow, mówiąc, że eksplozja jest wynikiem rosyjskiej prowokacji.

Kanał TSN opublikował nagranie z ataku.

Ukraiński wywiad i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wielokrotnie ostrzegały, że Ukraina może zostać oskarżona o prowokacje w związku z sytuacją w Naddniestrzu.

Poprosili Rosję "o pomoc"

Pod koniec lutego Naddniestrze zwróciło się do Rosji z prośbą o pomoc w związku z blokadą gospodarczą ze strony Mołdawii - taką uchwałę przyjął tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów.

"Deputowani" Naddniestrza stwierdzili w niej, że Kiszyniów rozpoczął "wojnę gospodarczą", co oznacza zniesienie korzyści celnych, i celowo blokuje negocjacje z Tyraspolem.

Na ten ruch natychmiast zareagowało mołdawskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które w oświadczeniu wskazało, że "Rosja nie ma prawa uczyć nas demokracji".

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że rząd Mołdawii "podąża śladami Kijowa", nawiązując do kremlowskiej narracji o prześladowaniu ludności rosyjskojęzycznej.

"Minister Ławrow i reżim Kremla nie mają moralnego prawa wygłaszać wykładów na temat demokracji i wolności. Kraj, który więzi i zabija polityków opozycji, bezpodstawnie atakuje swoich sąsiadów, nie ma nic do zaoferowania światu poza krwią i bólem"– stwierdziło w oświadczeniu MSZ Mołdawii.

Stacjonują tam rosyjscy żołnierze

Naddniestrze - zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna republika na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
naddniestrzemołdawiadron
Wybrane dla Ciebie