Drogocenna woda. Rząd okłamał Polaków [OPINIA]
W kwietniu przedstawiciel rządu obiecywał w Sejmie, że nie będzie podwyżek opłat za wodę i że to kłamstwa rozsiewane przez Prawo i Sprawiedliwość. W wielu miejscowościach koszty zużycia wody właśnie wzrosły, na co zgodę wyraziły państwowe Wody Polskie.
18.07.2024 20:03
24 kwietnia 2024 r., Warszawa. Trwa posiedzenie Sejmu. Na mównicę wchodzi Waldemar Buda, poseł Prawa i Sprawiedliwości, i mówi, że niebawem wzrosną ceny wody. Obwinia o to rząd Donalda Tuska.
Wywołany do tablicy czuje się Dariusz Klimczak, minister infrastruktury. Zabiera głos, mówi, że poseł Buda kłamie. "Polaków nie czekają żadne podwyżki wody" - zapewnia. Rozlegają się oklaski z ław większości parlamentarnej. Dowód na słowa Klimczaka, a nawet na gromkie brawa, jest na stronie Sejmu – to sprawozdanie stenograficzne z 24 kwietnia 2024 r., strona 6.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem w wielu miejscowościach właśnie podniesiono ceny wody. Gdzieniegdzie lokalni włodarze mówią, że to nie "podwyżka", tylko "urealnienie". Wychodzi na to samo. Ja też już dostałem zapowiedź wyższych rachunków. I mam jedno pytanie, panie ministrze Klimczak: dlaczego pan kłamał?
Taryfa ulgowa
W największym uproszczeniu procedury wyglądają tak, że lokalni dostawcy zbiorowego zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków ustalają, ile powinni pobierać od ludzi za to pieniędzy, i proszą o akceptację wniosku Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie o zatwierdzenie tzw. taryfy. Wody Polskie mogą albo się zgodzić na nowe opłaty, albo nie. Zgoda zazwyczaj oznacza, że więcej zapłaci zwykły obywatel. Brak zgody - że do zaopatrzenia w wodę i odprowadzanie ścieków dokładać muszą jednostki samorządu terytorialnego, czyli w praktyce gminy.
W grę wchodziłby wariant państwowych dopłat, tak jak państwo postanowiło dopłacać do prądu czy gazu - ale też nie jest to model optymalny i sensowny na dłuższą metę, bo nie o to przecież chodzi, byśmy płacili podatki, a potem część tych podatków była przeznaczana na pokrywanie części opłat za wodę.
Prawo i Sprawiedliwość generalnie było przeciwne zgadzaniu się na podwyżki – uważało, że zaszkodzą partii, a rządowi politycy nie przejmowali się tym, że włodarze miast, z reguły wywodzący się z Koalicji Obywatelskiej, mają kłopot. Inna rzecz, że lokalni politycy też nie spieszyli się ze składaniem wniosków o podniesienie wysokości opłat – bądź co bądź dopiero co były wybory samorządowe. W efekcie – i to jest fakt – w wielu miejscowościach realne ceny zapewnienia wody i odprowadzania ścieków rosły, a opłaty pobierane od obywateli nie wzrastały.
Być może więc – jako że przecież wszystko drożeje – powinny wzrosnąć. Tyle że rząd, ustami ministra Klimczaka, obiecał, że nie wzrosną.
Dużo drożej
Jako że bliższa koszula ciału pozwólcie, że zacznę od tego, co widzę na własnym podwórku. A w zasadzie - w spółdzielni mieszkaniowej, w której mieszkam. Od 12 lipca 2024 r. mieszkańcy Warszawy, Piastowa i Pruszkowa oraz gmin Michałowice, Nieporęt, Raszyn, Serock i Wieliszew mają nową taryfę.
Za wodę i ścieki - zakładając, że w moim domu zużycie pozostanie na tym samym poziomie jak dotychczas - zapłacę więcej o 27,5 zł miesięcznie, czyli 330 zł rocznie. A właściwie w pierwszym roku, bo w kolejnych latach opłaty mają być jeszcze wyższe, na co już zgodziły się Wody Polskie. Moi sąsiedzi - dwójka emerytów siedząca przez wiele godzin dziennie w domu - zapłacą więcej o 32 zł miesięcznie. Mój sąsiad, żyjący sam i spędzający czas głównie poza domem, o 11 zł.
Czy to dużo, czy mało? Pewnie zależy dla kogo. Niemniej miało żadnych podwyżek nie być, co obiecał minister z sejmowej mównicy, a emeryckie gospodarstwo domowe musi wysupłać dodatkowe 32 zł miesięcznie.
W wielu miejscowościach jest zaś znacznie gorzej, czytać: drożej. Portalsamorzadowy.pl podał, że wzrost ceny wody w Białymstoku wyniesie 35 proc., a odbioru ścieków 65 proc. W Policach podwyżki za wodę mają wynosić ok. 60 proc., zaś za ścieki - 37 proc. Generalnie: w większej liczbie miejscowości ceny rosną niż nie rosną.
Kłamstwo ministra
Minister Klimczak zachował się nieprzyzwoicie w dwójnasób. Po pierwsze, najważniejsze, okłamał Polaków. Publicznie powiedział, że ceny nie wzrosną, podczas gdy w rzeczywistości po niespełna trzech miesiącach od jego obietnicy - ceny rosną. Po drugie, przekierował gniew w stronę niewinnych osób, jak władze spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, które nie mają nic wspólnego z podwyżkami.
Klimczak zachował się identycznie jak na przełomie 2022 i 2023 r. Anna Moskwa, ówczesna minister klimatu i środowiska. Moskwa publicznie obiecywała, że wzrost opłat za ciepło nie przekroczy 42 proc., a ludzie zaczęli dostawać dużo wyższe rachunki. Pisałem wtedy, że tak jak bez trudu można znaleźć wiele moich tekstów i opinii, w których bezlitośnie oceniam zarządzających spółdzielniami i pokazuję prezesowskie patologie, tak warto być uczciwym i powiedzieć głośno: w podwyżkach za ciepło nie ma winy prezesów. Ba, wielu z nich robi, co może, by podwyżki dla mieszkańców były możliwie najniższe. Bo prezesi doskonale wiedzą, że ludzki gniew w pierwszej kolejności zostanie skierowany przeciwko nim.
"Poprzez deklaracje bez pokrycia rząd jeszcze mocniej dokopał prezesom spółdzielni. Ludzie, którzy wyjmują dziś informacje o wzroście opłat po 200, 300, 400 zł miesięcznie, uważają, że to władze kooperatywy bądź źle zarządzają, bądź chcą nakraść. Wielu spółdzielców pamięta przecież rządowe deklaracje, że opłaty za ciepło nie wzrosną o więcej niż 42 proc. Gdy więc pracownicy spółdzielni im mówią, że jest tak drogo, bo opłaty za ciepło wzrosły o ponad 120 proc., przeciętna osoba uważa, że w spółdzielni kłamią. Tymczasem kłamał polski rząd, obiecując, że ludzi ochroni, a w praktyce ludzkie dramaty zlekceważył" - pisałem.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości - oczywiście nie pod wpływem tekstu, tylko politycznej kalkulacji - sprawę częściowo rozwiązał, przyjmując z pewnym opóźnieniem ustawę ratunkową. Wtedy jednak politycy obecnej większości rządowej wytykali – i słusznie - minister klimatu kłamstwa. Czy teraz wytkną kłamstwo swojemu koledze? Jak mawiał klasyk: nie wiem, choć się domyślam.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.p