"Tam już nic nie zostało". Horror u rolników trwał równo 15 minut
Ostatnia nawałnica, która przeszła przez 15 gmin w woj. świętokrzyskim, zrównała z ziemią tysiące hektarów upraw. Rolnicy nie mają po co wyjeżdżać na żniwa. - Najgorsze, że nikt z urzędników się tym nie przejmuje - przeklina jeden z nich.
- Była 1:50 w nocy. Rozległ się jeden wielki grzmot, huk gradu i deszczu walącego o dach, błyskawice, wycie wiatru. Uciekliśmy na parter domu, żeby w razie zerwania dachu nas nie zabiło - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Mariola Łabędzka, sołtys wsi Caców.
- Gdy ucichło, spojrzałam na zegarek. 2:05, czyli trwało to 15 minut. Prądu nie było, zaświeciliśmy telefony, wyszliśmy sprawdzić, czy budynki stoją. W kilku miejscach porwało dachy, jakieś szopy rozebrało. Brodząc przez wodę, poszłam na pole i wtedy... - nagle sołtys łamie się głos.
- Tam już nic nie zostało. Zboża, kukurydza, wszystko zniszczone. Za tydzień miały ruszyć żniwa. Nie wiem, za co przeżyję - wzdycha.
Sołtys wspomina, jak wyglądała nawałnica, która przeszła przez region w nocy z 13 na 14 lipca. Był to front burzowy z opadami nawalnego deszczu, gradu i huraganowym wiatrem. Na polach sołtyski grad "wymłócił ziarno z kłosów". Kukurydza leży na ziemi jak rozjechana walcem. "Straty rolnicze odnotowano dotąd w 15 gminach" - podawał w środę urząd wojewody świętokrzyskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawałnice w Świętokrzyskiem. "Jesteśmy bankrutami"
Nadal trwa szacowanie szkód. W niektórych miejscowościach, jak Jaronowice, zniszczenia obejmują całość upraw rolniczych. Tam rolnicy już nie wyjadą na żniwa. - Nie da się opowiedzieć słowami. Nie ma nas. Jesteśmy bankrutami - relacjonuje nam rolniczka z tej miejscowości.
- Wójt wyjechał w teren. Przepraszam, ale nikt nie może rozmawiać. Kto mógł, pojechał w teren szacować szkody. Panuje bardzo napięta atmosfera, w tej chwili dzwoni bardzo dużo zdenerwowanych osób - zwierza się Wirtualnej Polsce urzędniczka z gminy Nagłowice. W tej okolicy żywioł spustoszył siedem sołectw. - U nas nie będzie żniw. Podobno nie ma czego zbierać - dodaje ściszonym głosem.
"To tak, jakby miastowy pracował cały rok i nie dostał wypłaty"
Według Mariusza Wawrzyło, rolnika z Sieńska (województwo świętokrzyskie) oraz radnego powiatu jędrzejowskiego, tylko w gminie Słupia Jędrzejowska zgłoszenia szkód obejmują 5 tys. hektarów. Cały rolniczy areał tej gminy to 6 tys. hektarów.
W gminie Nagłowice nawałnica zniszczyła połowę terenów rolniczych (6 tys. z 12 tys. hektarów.). W gminie Oksa zniszczenia obejmują 3,5 tys. ha upraw, a w gminie Moskorzew - 3,8 tys. hektarów.
- To tragedia. Uprawiam 150 hektarów zbóż. Ocalało 20. Reszta to są uprawy wgniecione w ziemię. Nie ma nic po horyzont. To tak, jakby miastowy pracował cały rok i nie dostał wypłaty - relacjonuje Wirtualnej Polsce Wawrzyło. Rolnik na Facebooku opublikował nagranie dokumentujące zniszczenia.
- Nie mogę uwierzyć, że w telewizji widzę polityków zajmujących się aborcją. A co z problemami ludzi?! Czy wy tam w Warszawie rozumiecie, że nie będzie ziarna na chleb?! Tym się zajmijcie! - krzyczy do telefonu.
Zdenerwowany dodaje, że zaraz zadzwoni do ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego. Wyjaśnia, że znają się z czasów protestów rolniczych na początku 2024 roku. Ponadto minister Siekierski to polityk wywodzący się z województwa świętokrzyskiego.
Rolnicy liczą na pomoc. "Stoją przed zgliszczami swojej ciężkiej pracy"
Według Wawrzyły lokalni rolnicy oczekują na szybkie uruchomienie pomocy finansowej, a także rozliczenia dopłat rolniczych. Według informacji Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego w ciągu tygodnia pracownicy samorządu terytorialnego dokonają wizji w terenie i określą wielkość strat. Następnie wójtowie, burmistrzowie, starostowie powołują komisję do spraw szacowania skutków zdarzeń noszących znamiona klęski żywiołowej.
Raport o stratach przesyłany jest do wojewody. Po pozytywnej weryfikacji gminy mogą składać wnioski o uruchomienie rezerwy celowej i przyznanie środków. Decyzję o przyznaniu kwot dotacji podejmuje minister spraw wewnętrznych i administracji. Umowy z jednostkami samorządu terytorialnego podpisuje wojewoda.
"Nie ma do czego jechać… Zbiory były tuż za rogiem, a rolnicy przygotowywali się na najbardziej pracowity czas roku. Jednak los miał inne plany... Wyjątkowo niebezpieczna nawałnica przetoczyła się przez pola, niszcząc wszystko na swojej drodze. Teraz, zamiast obfitych plonów, rolnicy z różnych regionów Polski stoją przed zgliszczami swojej ciężkiej pracy" - czytamy na rolniczym Agro Profilu na Facebooku, który udostępnił dramatyczne nagranie Wawrzyły.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj również: Rolnicy zatrzymywani przez policję na drogach. Dlaczego?