ŚwiatDrastyczne sankcje na Rosję albo koniec świata, który znamy. Umiarkowany optymizm Kijowa

Drastyczne sankcje na Rosję albo koniec świata, który znamy. Umiarkowany optymizm Kijowa

Kreml ogłosił wycofanie swoich dyplomatów z Ukrainy, po tym jak Duma – na wniosek Putina – zgodziła się na wysłanie rosyjskich wojsk do Donbasu. Kijów obawia się, że to kolejny sygnał zapowiadający eskalację. Po bezsennej nocy, podczas której dziesiątki przedstawicieli wolnego świata wyrażały wsparcie i solidarność, przyszedł czas na weryfikację: kto naprawdę wspiera Ukrainę, a kto tylko tak mówi. Pierwsza transza sankcji jest przyjmowana bez pełnej satysfakcji.

Przez cały dzień Ukraina nerwowo oczekiwała na kolejne zdecydowane reakcje krajów i sankcje wobec Rosji
Przez cały dzień Ukraina nerwowo oczekiwała na kolejne zdecydowane reakcje krajów i sankcje wobec Rosji
Źródło zdjęć: © FORUM | Sergei Guneyev
Patryk Michalski

Korespondencja Patryka Michalskiego, wysłannika Wirtualnej Polski do Kijowa.

Dobę po antyukraińskiej tyradzie prezydenta Rosji, Kijów obserwuje, jak cywilizowany świat reaguje na kolejny rozbiór kraju. Pierwsze sankcje i ich zapowiedzi ogłaszane przez Stany Zjednoczone, Wielką BrytanięUnię Europejską były przyjmowane tu z umiarkowanym optymizmem. Uderzenie w rosyjskie banki i zamrożenie środków trzech oligarchów ogłoszone przez Borisa Johnsona, zostało odebrane jako dobry wstęp do dalszych sankcji.

Przez cały dzień Ukraina nerwowo oczekiwała na kolejne zdecydowane reakcje krajów i sankcje, które - zgodnie z zapowiedziami - miały być takie, "jakich jeszcze wcześniej świat nie widział". Deklaracja kanclerza Niemiec Olafa Scholza o wstrzymaniu certyfikacji Nord Stream 2 wywołała nad Dnieprem umiarkowany entuzjazm. Podobnie jak symboliczna decyzja Unii Europejskiej o objęciu sankcjami wszystkich deputowanych rosyjskiej Dumy, którzy poparli uznanie okupowanych ukraińskich terenów za niepodległe państwa. Tym bardziej wyczekiwana była konferencja prezydenta Stanów Zjednoczonych, która miała postawić kropkę nad i.

W warstwie symbolicznej dla Ukrainy kluczowe jest określenie "inwazja", którego użył Joe Biden. To sygnał, że Waszyngton nie bagatelizuje uznania marionetkowych republik, które już od ośmiu lat są okupowane przez separatystów wspieranych przez Rosjan. Prezydent USA ogłosił, że sankcje dotkną dwa duże banki, obrót rosyjskim długiem zagranicznym, uderzą również w oligarchów i ich rodziny. Reakcją będzie również wysłanie dodatkowych sił amerykańskich do państw nadbałtyckich.

Odcięcie rosyjskiego rządu od europejskich rynków finansowych jest oceniane jako zdecydowany krok w dobrym kierunku. To być może nie tyle, ile oczekują Ukraińcy upokarzani przez Putina, ale pierwsze komentarze płynące z Kijowa są pozytywne. Tym bardziej, że Zachód wyraźnie podkreśla, że to dopiero pierwsza transza sankcji, która zostanie poszerzona w przypadku dalszej eskalacji ze strony Moskwy.

"Czy słyszysz wolny świecie?"

Po tym, jak ponad 40 milionów obywateli Ukrainy usłyszało w poniedziałek od Putina "na żywo", w alternatywnym wykładzie kłamliwej historii, że ich kraj jest sztucznym tworem, jego powstanie jest skutkiem ubocznym radzieckich błędów i właściwie nie powinien istnieć, radykalne sankcje były wyczekiwane przez Ukraińców. – Putin zwariował, nie mogłam tego słuchać. Myślałam, że wyrzucę telewizor przez okno. Nie zobaczyłam do końca tych występów, bo bym nie wytrzymała – mówi w rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski 50-letnia Wiktoria, mieszkanka Kijowa. – Jeśli świat nie zareaguje zdecydowanie, będzie za późno – przekonuje.

To głos, który dobrze oddaje panujące tutaj nastroje. Ukraińcy zgodnie podkreślają, że pobłażanie Kremlowi skończy się tragedią. O zdecydowane działa w reakcyjnym komentarzu zaapelowali dziennikarze "The Kyiv Independent". Został on opublikowany niedługo przed wystąpieniem prezydenta USA.

Redakcja zwraca uwagę, że niektórzy politycy mogą bagatelizować ruch Putina, twierdząc, że nie jest to "daleko posunięta inwazja", więc sankcje mogą być symboliczne. "To byłby najgorszy błąd, jaki może popełnić Zachód. Tylko jeśli Rosja zostanie teraz dotknięta bezwzględnymi sankcjami, można ją odstraszyć. Jeśli Putin nie zostanie teraz zatrzymany, rozpęta wojnę z resztą Ukrainy. Jego urojone wystąpienie nie pozostawiała wątpliwości: jego misją jest skończenie z Ukrainą jako niepodległym państwem" - napisano.

Dziennikarze, zwracając się do "Waszyngtonu, Londynu i Brukseli", pytają: "Czy wolny świat słyszy? (…) Czy pozwoli Rosji postawić na swoim, teraz i na zawsze?". Redakcja podkreśla, że w trwającej rozgrywce nie chodzi wyłącznie o Ukrainę. "Jeśli Putin wygra, świat przegra. Może nie dzisiaj, może nie jutro – ale wkrótce i bez wątpienia".

Wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych daje Ukraińcom nadzieję, że świat próbuje słuchać Ukrainy. Może nie słyszy jeszcze wszystkiego, ale idzie w dobrym kierunku. To nie oznacza jednak optymizmu. Kijów dalej przygląda się reakcjom wolnego świata i ma nadzieję, że to dopiero początek, który pokaże, że Ukraińcy chcą i mogą decydować o losach swojego niepodległego kraju. Niezależnie od apetytu Putina.

Wybrane dla Ciebie