"Nie miałem sił opuścić auta, straciłem czucie w nogach"
Kiedy samochód podjechał do oświetlonej bramy i podeszli do nich żołnierze, Niesiołowski i Bierezin bali się, że może trafili do bazy sowieckiej, ale kiedy zobaczyli na ich czapkach orzełki, uspokoili się. "Nie miałem sił opuścić auta, straciłem czucie w nogach, ale Jacek podtrzymał mnie za ramiona i nie upadłem, a po kilku metrach mogłem z jego pomocą jakoś iść. Weszliśmy na korytarz długiego dość eleganckiego pawilonu, a żołnierz pokazał nam pokój z dwoma łóżkami i powiedział: 'To panów pokój'. Poszedłem do łazienki, gdzie pod prysznicem stał jakiś mężczyzna w średnim wieku, którego poprosiłem, aby puścił mi ciepłą wodę, bo nie byłem w stanie sam wyczuć temperatury, a on (okazało się za chwilę, że był to pisarz Jacek Bocheński) bardzo zdziwiony zapytał: 'Skąd pan się tu wziął?' Zanim zdążyłem odpowiedzieć przyszedł Jacek Bierezin, z którym się świetnie znali i wszystko wyjaśnił. W dalszym ciągu nie czułem temperatury kąpieli, natomiast coraz mocniej przeszywały ciało rozrywające naczynia igiełki, co
wiązało się z odzyskiwaniem czucia. Poszedłem spać pod wszystkim kocami, jakie udało się w pokoju znaleźć" - opisywał.
Okazało się, że znalazł się w Jaworzu, gdzie urządzono ośrodek specjalny dla internowanych intelektualistów. Byli tam m.in.: Andrzej Kijowski, Władysław Bartoszewski, Roman Zimand, Andrzej Szczypiorski, Walerian Pańko, Waldemar Kuczyński, Andrzej Bogusławski. W tym specjalnym i uprzywilejowanym ośrodku przebywał do maja, a następnie wszyscy zostali przewiezieni do ośrodka w Darłówku, skąd wyszedł na wolność w listopadzie 1982 r.