Trafili do celi po kryminalistach
Bracia najpierw trafili do więzienia w Sieradzu do celi, które dosłownie przed chwilą, w pośpiechu opuścili kryminaliści - "Z 'platerami' (w gwarze więziennej naczynia i sztućce - przyp. js) i 'samarami' (torby, worki - przyp. js) stali na korytarzu na dole". Przez więzienny głośnik, tzw. betoniarę wysłuchali słynnego oświadczenia gen. Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego: "Wtedy, w miarę jak czytał, pamiętam kamienną ciszę bijącą z wszystkich okien, bałem się, że w pewnym momencie powie coś takiego jak Kadar w 1956 r., że zwrócił się o pomoc do Armii Czerwonej, która właśnie wkroczyła do Polski. Ale tego nie powiedział, a myśmy wyskoczyli z łóżek, rzuciliśmy się sobie na szyje, ciesząc się i powtarzając - a więc nie ma sowieckiej interwencji, to tylko siły krajowe, ZOMO, wojsko i partia, a z nimi przecież łatwo 10-milionowy Związek sobie poradzi. Okrzyki radości wyrażające takie same mniej więcej odczucia dobiegały z innych okien więzienia" - wspominał w relacji "Mój stan wojenny".
Zaczęły się normalne więzienne "nawijki" przez okna, pojawiały się pomysły zbiorowych protestów, wymiana informacji, szukanie znajomych, dowcipy. Już po kilku dniach stało się jednak jasne, że stan wojenny się udał, przynajmniej w krótkiej perspektywie gen. Jaruzelski wygrał i żadnego większego oporu ani walki o ich uwolnienie nie będzie. Niesiołowski został rozdzielony z bratem, którego spotkał ponownie dopiero pod koniec 1982 r.