Drżał ze strachu o rodzinę
Prezydent trafił do więzienia w warszawskiej Białołęce, gdzie jak wspominał nie było łatwo, a najgorsza była obawa o rodzinę i to, co się z nią dzieje, bo nie otrzymywało się żadnych informacji. W areszcie śledczym w Białołęce spędził tydzień, a następnie został przewieziony do ośrodka wojskowego w Jaworzu, położonego na terenie poligonu drawskiego. Podobnie jak Niesiołowski, Komorowski należał do kategorii "starych kryminalistów". "Nam było łatwiej, a bardzo źle i bardzo trudno było kolegom z 'Solidarności', którzy po raz pierwszy się znaleźli w takiej sytuacji. Więzienie nigdy nie jest rzeczą miłą. Jak się szczęśliwie skończyło, to się dobrze wspomina" - opowiadał prezydent.
"Po paru dniach zaczęły się w Warszawie aresztowania i ciągle przybywał ktoś nowy do Białołęki, przynosząc z miasta wiadomości, w tym od rodzin" - powiedział prezydent. I dodał: - "Zostawiłem żonę z dwójką małych dzieci, i myśli ciągle uciekały, co tam się dzieje". Pewnego dnia, jak opowiadał Komorowski, ktoś zaczął walić w drzwi celi. "I krzyczy: Bronek, Bronek. Tu 'Trufel'" - wspominał prezydent, wyjaśniając, że to był jego przyjaciel z harcerstwa, drukarz w podziemiu. "Mówi: 'Bronek, harcerze opiekują się Anką i dziećmi'. To był moment, że poczułem, iż nie są sami, że są ludzie, którzy coś organizują. Po latach się dowiedziałem, że przyszli harcerze do mojej żony. Przyszło dwóch chłopców, przedstawili się zgodnie z zasadami konspiracji pseudonimami. Jeden się przedstawił: jestem 'Cnota', drugi powiedział: jestem 'Jajo'" - opowiadał prezydent. "'Cnota' i 'Jajo' opiekowali się moimi dziećmi, kiedy żona biegała po Warszawie, sprawdzając, kto jest internowany" - dodał.
Anna Komorowska była jedną z pierwszych żon, której udało się odwiedzić internowanego męża. Miało to miejsce w sylwestra 1981 r. Wraz z Magdą Bogutową jechały całą noc, z trzema przesiadkami, potem szły pieszo pięć kilometrów przez las. W pierwszej chwili Bronisław Komorowski nie poznał żony, widząc kobietę w grubym skafandrze, z kapturem na głowie i wielkim plecakiem. Obie panie zostały na Nowy Rok, a później przyjeżdżały do mężów raz w miesiącu.