"Mistrz sztuki pogodnego kiblowania"
Władysław Bartoszewski, żołnierz AK, więzień Auschwitz, działacz podziemia niepodległościowego - po ogłoszeniu stanu wojennego został internowany wraz z grupą innych intelektualistów w obozie w Jaworzu. Kiedy strażnicy upychali w celach po kilkanaście osób. Bartoszewskiemu przypadła kwatera nr 9. "Eeee! Nie pod takimi celami się siedziało" - rzucił fachowo. "Muszą być dyżury" - dodał z doświadczeniem. Złapał za szczotkę i pierwszy zamiatał podłogę" - wspominał Grzegorz Rossa w książce "Bartoszewski. Opowieści przyjaciół". W internowaniu Bartoszewski robił na gorąco notatki, które kilka lat temu zostały wydane w formie książki pt. "Dziennik z internowania. Jaworze 15.12.1981 - 19.04.1982". Codzienny zapis wydarzeń zawiera m.in. opisy humorystycznych zdarzeń z okresu internowania. Np. swoisty handel, jakiego internowani dobili z komendantem ośrodka. "Jako osoba o najdłuższym więziennym stażu zostałem wybrany na reprezentanta grupy. Poszedłem do komendanta prosić, by nie był zbyt restrykcyjny w przestrzeganiu
regulaminu, zwłaszcza gaszenia światła. W zamian za to obiecałem, że przy każdej wizytacji będziemy się skarżyć na jego surowość. Propozycję przyjął, była to w końcu dla niego świetna rekomendacja" - opowiadał Bartoszewski. Jako "starosta" Bartoszewski załatwił też prawo otrzymywania paczek z lekami i ciepłymi rzeczami, a nawet szminki dla uwięzionych kobiet. Prowadził też w Jaworznie cykl wykładów z najnowszej historii Polski.
Aleksander Małachowski Bartoszewskiego nazwał "mistrzem sztuki pogodnego kiblowania". Takie życzenia składał współwięźniom w Wigilię 1981 r.: "Już dziewiąte Boże Narodzenie obchodzę w więzieniu. Jest to dotkliwość, ale do zniesienia. Najważniejsze jest nie to, jak długo się siedzi, ale jak się to przyjmuje, jakie temu towarzyszą motywacje i jak widzi się sens własnych działań".