Dramatyczny apel eksperta. "Polska powinna być państwem miłosiernym"
Podczas Debaty Wirtualnej Polski Patrycjusz Wyżga szukał odpowiedzi na pytanie o to, jak zakończyć pogłębiający się kryzys na granicy. Kierunki postępowania wskazali eksperci w dziedzinie obronności, dyplomacji i polityki wschodniej. Nie zabrakło również dramatycznego apelu o zażegnanie kryzysu humanitarnego.
We wtorek odbyła się Debata WP: kryzys na granicy, którą prowadził Patrycjusz Wyżga. Eksperci z zakresu stosunków międzynarodowych, obronności i polityki wschodniej dyskutowali o kryzysie migracyjnym, który wciąż trwa na granicy polsko-białoruskiej. Naszych gości pytaliśmy o konsekwencje działań reżimu Łukaszenki i jaki może to mieć wpływ na Europę.
Bez strachu i otwarcie mówić o kryzysie
Zdaniem generała Mirosława Różańskiego jedną z dróg do zażegnania kryzysu jest transparentność działań przy granicy z Białorusią. Wskazał, że zapewnić może ją przede wszystkim dopuszczenie mediów do relacjonowania wydarzeń z terenów objętych stanem wyjątkowym. Jego zdaniem decyzja o nałożonym na media zakazie była błędem.
- O dłuższego czasu już postuluję, aby pozwolić mediom krajowym, ale też zagranicznym spoglądać na ten kryzys ze strony polskiej, a tego brakuje. Łukaszenka wyprzedził nas i zaprosił dziennikarzy zachodnich. Oni owszem mówią, że jest źle, ale pokazują to ze strony białoruskiej, a to nie jest najlepsze rozwiązanie - podkreślił generał.
Prof. Daniel Boćkowski, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku stwierdził z kolei, że rząd musi odważniej korzystać z już dostępnych rozwiązań i również jasno to komunikować, by nie stwarzać wrażenia, że Polska zamierza samodzielnie poradzić sobie z kryzysem.
- My się nie musimy bać. Nie jesteśmy państwem, które upadnie tylko dlatego, że Łukaszenka pokrzyczy. Nasza polityka wewnętrzna i zewnętrzna powinna się opierać na przekonaniu o naszych realnych możliwościach zarówno zabezpieczenia wewnętrznego, jak i naszych realnych możliwościach prowadzenia polityki zagranicznej - powiedział.
Polska musi być miłosierna
Dr Piotr Łukasiewicz z Collegium Civitas zaznaczył, że o ile konieczna jest poważna rozmowa o sytuacji politycznej i jej reperkusjach dla wewnętrznych uwarunkowań Polski i Unii Europejskiej, o tyle nie można zapominać o ludzkim dramacie, jaki dzieje się przy polskiej granicy.
- Przede wszystkim ja bym pragnął (…), żeby ludzie przestali umierać na polskiej granicy, żebyśmy przestali wywozić kobiety i dzieci na bagna, żeby wyspecjalizowane NGO-sy mogły im udzielić pomocy, żeby karetki pogotowia mogły dojechać i pomóc tym ludziom, żeby polskie państwo, które jest państwem bogatym z odpowiednimi instytucjami, mogło działać wielopłaszczyznowo. Mogło blokować granicę i strzec granicy, ale również, żeby było państwem miłosiernym - apelował ekspert podczas Debaty WP: Kryzys na granicy.
"Czy czeka nas wojna?". Coraz większe napięcie na granicy
Łukaszenka musi odczuć koszty swojego działania
O tym, jak zabezpieczyć się przed przyszłymi atakami hybrydowymi ze strony reżimu Łukaszenki, mówili Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Dyner wskazała, że konieczne są działania nastawione na edukację społeczeństwa w zakresie dotyczącym zagrożeń hybrydowych. Podkreśliła, że w obecnych warunkach społeczeństwo jest mocno narażone na oddziaływanie na sterowane z zagranicy kampanie dezinformacyjne. - Oprócz recept, które pojawiły się tutaj na rozwiązanie tej sytuacji, zwłaszcza humanitarnej, warto pomyśleć o budowaniu odporności państwa, o budowaniu odporności społecznej i to jest kwestia edukacji przez media, jak również przez komunikowanie strategiczne ze strony rządzących - mówiła.
Konończuk skupił się zaś na kwestiach ekonomicznych, zaznaczając, że Polska i UE powinny zrobić wszystko, by Łukaszenka wiedział, jaką cenę musi zapłacić za swoje działania. - Powinniśmy na tyle mocno podwyższyć Łukaszence koszty tego, co robi na granicy, żeby tego typu sytuacja więcej się nie powtórzyła, a przynajmniej, żeby, chcąc znowu do tego doprowadzić, zdawał sobie sprawę z tego, że koszty polityczno-ekonomiczne tego, co będzie robił, będą dla gospodarki białoruskiej bardzo wysokie - podkreślił gość Wirtualnej Polski.