Debata WP. Kto pociąga za sznurki w kryzysie na granicy? Eksperci wskazali na problem Łukaszenki
Jaką rolę w sytuacji na granicy między Polską i Białorusią odgrywają Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin? O tym, kto jest konstruktorem kryzysu na wschodniej granicy Unii Europejskiej Patrycjusz Wyżga rozmawiał z ekspertami w dziedzinie bezpieczeństwa w ramach Debaty Wirtualnej Polski pod tytułem "Kryzys na granicy".
Podczas wtorkowej Debaty WP: Kryzys na granicy, eksperci z zakresu stosunków międzynarodowych, obronności i polityki wschodniej omówili wiele aspektów sytuacji, z którą Polska i Unia Europejska muszą mierzyć się na swojej wschodniej granicy. Prowadzący debatę Patrycjusz Wyżga pytał gości m.in. o to, jaką rolę w działaniach hybrydowych reżimu Alaksandra Łukaszenki odegrał Władimir Putin.
Kryzys na granicy można było przewidzieć?
Analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Anna Maria Dyner wskazywała, że działania Łukaszenki na granicy z Polską nie mogłyby dojść do skutku bez aprobaty Kremla. Przypomniała, że już wiosną białoruski prezydent poczynił ruchy, które mogły zapowiadać obecną sytuację.
- Białoruś łagodziła wówczas kodeks karny za nielegalne przebywanie w pasie granicznym. Myślę, że Łukaszenka musiał uzyskać przynajmniej cichą zgodę Rosji i Władimira Putina, żeby tę operację prowadzić, dlatego że jest to granica państwa związkowego i bezpośrednio granica również z państwami NATO i UE - powiedziała ekspertka.
Generał Mirosław Różański przekonywał z kolei, że źródeł obecnego kryzysu należy upatrywać w konsekwentnie realizowanej polityce ekspansyjnej Kremla. - Polityka Putina polega na tym, aby sprawdzić, na ile może pozwolić sobie w takich (…) ekspansywnych działaniach - powiedział, podając przykład aneksji Krymu i destabilizacji sytuacji w Donbasie.
- Po tych działaniach świat dyskutował, ale jakichś stanowczych działań nie było. Teraz można sprawdzić, jaka będzie reakcja, kiedy takie działania będą dotyczyć Unii Europejskiej i NATO, a my takim państwem jesteśmy. Jest to robione rękoma Białorusi. (…), ale w moim przekonaniu to tam w Moskwie jest główny dyrygent - stwierdził.
Łukaszenka boi się Putina
Zdaniem dra Piotra Łukasiewicza z Collegium Civitas, trudno jest ocenić, na ile faktycznie Rosja steruje działaniami Łukaszenki. W jego ocenie białoruski prezydent, wywołując kryzys, mógł liczyć na wymuszenie określonej reakcji Unii Europejskiej. - Łukaszence może zależeć na złagodzeniu sankcji, zniesieniu sankcji, czy też może na próbie jakiejś zemsty - powiedział.
Były dyplomata dodał również, że za tym, że to Łukaszenka jest głównym konstruktorem kryzysu, może przemawiać również to, że jest on świadom zagrożenia dla swoich rządów ze strony Rosji. - Największym problemem Łukaszenki, który faktycznie może doprowadzić do jakiejś zmiany na Białorusi, jest prezydent Putin i to od niego uzależniony jest jego los, więc organizowanie problemów na granicy z UE (…) może też być takim sygnałem emancypacji Łukaszenki w oczach Putina - wyjaśnił. - Realnym wrogiem Łukaszenki jest raczej Putin, nie Unia Europejska - dodał.
"Czy czeka nas wojna?". Coraz większe napięcie na granicy
Wątpliwości co do udziału Putina w zaplanowaniu działań hybrydowych przeciwko Polsce i UE nie miał natomiast wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk. Jego zdaniem Rosja od samego początku udzielała wsparcia Białorusi wsparcia, politycznego, medialnego i propagandowego. - Uderzające jest, jak linia narracyjna w rosyjskich mediach w ostatnich dniach jest, nie tyle podobna, co wręcz identyczna w stosunku do narracji Łukaszenki - podkreślił.
Ekspert ds. polityki wschodniej dodał jednak, że Putin może mieć ukryty plan wzmocnienia swojej obecności w regionie, do którego jedynie wykorzystuje Łukaszenkę. - Nie jest wykluczone, że celem Rosji jest stworzenie pewnego stałego mechanizmu na granicy białoruskiej, który miałby jakoś w ich percepcji sytuację stabilizować - powiedział.
Turcja trzecim graczem kryzysu na granicy?
Generał Różański wskazał z kolei, że istotną rolę w obecnej sytuacji na polsko-białoruskiej granicy odegrać może jeszcze trzeci polityk - Recep Tayyip Erdoğan. W jego ocenie Turcja, która pozostaje w dobrych stosunkach z Kremlem, może wykorzystać tę sytuację w celu dobudowania swojej pozycji międzynarodowej.
- Te alianse z Rosją są oczywiście nie na rękę pod względem politycznym i militarnym dla dużego gracza, jakim są Stany Zjednoczone i myślę, że prezydent Turcji będzie chciał wykorzystać tę sytuację do tego, aby móc zacząć dyktować swoje warunki. Pamiętajmy, że kwestie tego, jak może się zbliżyć gospodarczo Turcja i UE dla niego są niezwykle istotne i ważne, dlatego myślę, że Turcja będzie takim arbitrem (…). Jeśli będzie mogła ugrać na tym kryzysie, to tak będzie się zachowywała - ocenił generał Różański podczas Debaty WP: Kryzys na granicy.