Zawieszenie broni nadchodzi? Wyraźny sygnał z Ukrainy
W obwodzie lwowskim żołnierze mają prawo kontrolować dokumenty mężczyzn w wieku poborowym. Ukraińskie media opisują zatrzymania na ulicach osób unikających służby wojskowej. - Przy takich problemach ukraińscy politycy demobilizują 30 tys. frontowych żołnierzy? Dla mnie jest to oznaka, że zbliża się zawieszenie broni - mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak.
29.11.2023 | aktual.: 30.11.2023 07:55
"Radość chłopaków - nowy problem wojska. Wołodymyr Zełenski zdecydował się na demobilizację najdłużej służących żołnierzy poborowych. Nie wiadomo, w jaki sposób zrekompensowana zostanie utrata około stu tysięcy etatów wynikająca z tej demobilizacji. Pójdą chłopcy w wieku 18-25 lat? (...) decyzja naczelnego wodza" - komentują autorzy publikacji w ukraińskiej agencji UNIAN.
Jak już informowaliśmy w WP, prezydent Ukrainy zdecydował się na demobilizację tysięcy żołnierzy służących w armii od 2021 roku. Jednocześnie UNIAN ocenia, że mobilizacja w 2023 roku nie przebiega pomyślnie, bo "wcielani są już nawet prorosyjscy Ukraińcy, którzy nie chcą walczyć za kraj". Głos w sprawie mobilizacji zabierają także ukraińscy weterani. Jednym głosem alarmują: "nie mamy kim walczyć, kończą się ludzie".
- To jest kryzys, wręcz katastrofa Ukrainy. Widać zmęczenie wojną, która nie przynosi spodziewanych efektów, tylko zwątpienie. Co gorsza, politycy i wojskowi, którzy to zepsuli, teraz po presją społeczną decydują się na demobilizację części wojska. Tych żołnierzy nie będzie miał kto zastąpić - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie ma kim walczyć z Rosją. Burza na Ukrainie
- Jeśli w trudnej sytuacji zapadają takie decyzje, to dla mnie jest to oznaka, że zbliża się zawieszenie broni. Nie da się tego inaczej zinterpretować - dodaje gen. Skrzypczak. Podkreśla przy tym, że w ostatnich tygodniach "wojny okopowej" straty ukraińskie prawdopodobnie dorównują rosyjskim, czyli tysiąc rannych i zabitych dziennie po każdej ze stron.
Gen. Skrzypczak odniósł się także do ukraińskich doniesień o przygotowywanych zmianach przepisów mobilizacyjnych. Polegają one na ograniczaniu wyjątków od poboru. Media piszą o wcielaniu do wojska policjantów i członków innych uzbrojonych formacji. Poborowi mieliby podlegać mężczyźni, którzy studiują (nawet w wieku powyżej 30 lat) albo opiekują się osobami niepełnosprawnymi (to najczęstsze przypadki odroczenia służby).
- Gdy wejdą nowe zasady ukraińskiej mobilizacji, możemy mieć w Polsce tysiące uciekinierów. Sceny ulicznych łapanek we Lwowie to początek - komentuje dalej gen. Skrzypczak.
Dramatyczne sceny na ulicach Lwowa
Tymczasem ukraińscy dziennikarze coraz częściej nagłaśniają i krytykują akcje żandarmów polegające na zatrzymaniach w miejscach publicznych mężczyzn podejrzanych o uchylanie się przed wojskiem. Kilka dni temu we Lwowie w nocy pięciu wojskowych wyprowadziło z domu mężczyznę. "Skuto kajdankami i wrzucono go do auta".
Na nagraniu widać, jak żona zatrzymywanego broni go, wdając się w awanturę z żołnierzami. Ubrana w piżamę, płaszcz i kapcie odpycha wojskowych i próbuje nagrywać interwencję, ale wytrącają jej z ręki telefon. Nagranie przekazali mediom mieszkańcy sąsiedniego budynku.
"Niedawno doszło do podobnego zdarzenia, kiedy przedstawiciele komisariatu wojskowego siłą wciągnęli mężczyznę do minibusa. Przechodnie próbowali zapobiec jego aresztowaniu, zostali jednak odepchnięci przez żołnierzy. Służby tradycyjnie oświadczyły, że wszczęto postępowanie wyjaśniające" - czytamy w relacji mediów.
Takie akcje nazywane są "mobilizacją po lwowsku". 17 listopada Lwowski Obwodowy Zarząd Wojskowy wydał rozkaz, że żandarmi mają prawo kontrolować dokumenty wszystkich mężczyzn w wieku 18-60 lat. Do wglądu trzeba przedstawić m.in. zaświadczenie o rejestracji do wojska i ewentualnych przyczynach odroczenia służby.
Ukraina zmieni zasady mobilizacji
W Ukrainie opisywana jest też korupcyjna strona unikania służby w wojsku. 2 tys.dolarów ma kosztować "najpopularniejsza przykrywka", czyli rejestracja opieki nad inwalidą. Na 20 tys. dolarów wyceniany jest "biały bilet" czyli gwarantowane zwolnienie z mobilizacji.
Im mniej kandydatów do wojska, tym częstsze przypadki, jak ten nagłośniony przez posła Fedira Venislawskiego (członek Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony). Opowiedział o żołnierzu, bez palców u prawej ręki, którego uznano za zdolnego do służby wojskowej. - O mało nie wysłano go do jednostek bojowych. Czyli musiałby strzelać, nie mając do tego fizycznej możliwości - protestował ukraiński poseł.
Ukraińscy politycy przygotowują nową ustawę o mobilizacji, która uszczelnia i weryfikuje system odroczeń. Jak przekazał Oleksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Ukrainy ze sztabem uzgodniono demobilizację żołnierzy. Przekazał, że sam prezydent Zełenski powiedział na naradzie, że będzie sprawiedliwe, jeśli ci najstarsi stażem będą mogli być zwolnieni. Jednocześnie wojsko i władze mają rzetelnie zająć się sprawą mobilizacji. Wojskowi mieli się na to zgodzić.
W ciągu ostatnich miesięcy na terenie różnych miast Ukrainy, w tym również w Kijowie, miały miejsce protesty krewnych żołnierzy, którzy służyli na froncie najdłużej. Pod petycją skierowaną do prezydenta w sprawie dobrowolnej demobilizacji części personelu wojskowego, zebrano 25 000 podpisów.
O podobnych problemach piszą rosyjskie media niezależne - m.in. serwis Verstka. Żony i matki rosyjskich żołnierzy występowały na wiecach, domagając się zwolnienia tych, którzy pierwsi poszli na wojnę. W reakcji na te wydarzenia gubernatorzy dostali polecenie z Kremla, że mają wypłacać wyższe zasiłki.