"Co taki zachrypnięty buldożer robi z taką delikatną kobietą?"
Na randki chodzili do Świtezianki na Marszałkowskiej. Siadywali przy herbacie, może przy ciastku, ale na pewno nie przy wódce, bo Gajka nie piła, ani nie paliła, ale znosiła to, że Jacek pali. Ślub odbył się w 1959 r. Gajka miała 19 lat, była rok po maturze i po pierwszym roku studiów na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Za namową Jacka rzuciła je i zaczęła studiować psychologię. On miał 25 lat. Mężem i żoną zostali w Urzędzie Stanu Cywilnego przy ul. Cegłowskiej na Bielanach. Andrzej Kuroń wspomina w "Gajce i Jacku Kuroniach": - Po ślubie poszliśmy na kawę, wśród przyjaciół i znajomych. Potem w domu u Boruckich było spotkanie rodzinne. A jeszcze później impreza w Głównej Kwaterze Harcerstwa przy ul. Konopnickiej 6, przy Teatrze Buffo. Piętro wyżej były tańce. Bal trwał do rana. To był nasz ślub, nasza walterowska para. Potem urodził się Maciek.
Za co Gajka kochała Jacka? "Na pierwszy rzut oka trudno odgadnąć. Był niechlujny. Po domu chodził w slipach, gości czasami krępowało, kiedy się rozsiadł w tych slipach w fotelu. Trzeba mu było przypominać, że ma się ubrać, zmienić skarpetki, nie mlaskać przy jedzeniu. Koszulę miał zawsze rozchełstaną. Spodnie rozepchane. Buty rozdeptane. Nigdy nie nosił garnituru. Łysiał. Zęby miał pożółkłe od mocnej herbaty. Nawet Kazimierz Brandys dziwił się w 'Miesiącach': 'Co taki zachrypnięty buldożer robi z taką delikatną kobietą?'" - czytamy w "Gajce i Jacku Kuroniach".
"Nie miała w szafie modnych ciuchów, ale zawsze była zadbana. Rzucała czar. Miała w sobie spokój i ciepło, jakąś taką indiańską moc. Ludzie do niej lgnęli, czuli się przy niej bezpiecznie" - to z kolei charakterystyka Gajki. Jak pisze Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Kuronia wciąż nie było w domu. Zawsze miał ważniejsze sprawy: najpierw partia, harcerstwo, potem wiece, protesty, dyskusje, przyjaciele, więzienie, areszty, sprawa. Ich syn Maciek przytaczał taki epizod z dzieciństwa: "Jako ośmioletni chłopak poszedłem razem z matką do jednego z salonów opozycyjnych. Na kanapie siedziały dwie ciotki rewolucji i na mój widok zaczęły szeptać. Nagle jedna z nich zdziwiona wykrzyknęła: 'Tak?! To syn Kuronia i Modzelewskiego?!?'".
Na zdjęciu: Gaja z rodzicami.