To rak? "Nie, gorzej"
Gaja, Łódź, 15 czerwca 1982 r.: "Pewnie jutro biegłabym na dodatkowe widzenie do Białołęki, a tu prątki Kocha albo inne niezidentyfikowane jeszcze wirusy zastawiły drogi, barykady, zasieki. Wszystko odbyło się nadzwyczaj szybko i ku swojemu zaskoczeniu wylądowałam na łóżku szpitalnym z kroplówką w żyle i jutro będzie już tydzień. (...) Marka zaniepokoił mój kaszel i dla spokoju własnego sumienia wstawił mnie pod RTG. (...) Nagle się zakotłowało, lekarka-radiolog uznała, że zdjęcie popsute, zrobiono następne, a potem jeszcze dwa i nie było dla mnie ratunku. Mam obustronne zapalenie płuc z zaciekami na całych płatach, ze zrostami (pewnie trwające już trzy, cztery miesiące) na tle infekcji gruźliczej bądź wirusowej. (...) Teraz rozumiem, że ta słabość, z którą walczyłam i której nie mogłam zaakceptować w Darłówku (a zaczęło się od transportu Gołdap-Darłówek), to było choróbsko, którego tamtejszy lekarz nie leczył, bo nie raczył wziąć słuchawek do ręki, mimo że sama mu mówiłam, że czuję się jak podczas zapalenia
płuc. Teraz będę musiała leżeć około pół roku, może uda się przepleść pobyt w szpitalu wyjazdem na wieś bądź sanatorium. Jedno jest pewne, na to się nie umiera. Więc się nie zamartwiaj" - pisała do męża.
Było inaczej - bakteria Klebsiella pożerała jej płuca. Zanim Edelman nabrał pewności, że powodem fatalnego stanu płuc Gai jest Klebsiella, wykonywał jej dziesiątki rozmazów, zdjęć, konsultował ją z dziesiątkami specjalistów z Polski i z zagranicy. Profesor z jednej z najlepszych w ówczesnej Europie klinik leczenia chorób płuc we Włoszech kiedy obejrzał zdjęcie rentgenowskie Gai, zapytał, kiedy pacjentka umarła...
Jacka przerażał rak. Jego matka zmarła na nowotwór wątroby. Wcześniej na nowotwór umierała długo najlepsza przyjaciółka Gajki Wanda. Jan Kelus, działacz polityczny, który wychodził już z Białołęki na wolność, obiecał, że pojedzie do Łodzi, dowie się wszystkiego i przyśle gryps. Wkrótce nadeszła od niego wiadomość. "Przeprowadził z Gajką wywiad, z którego wynikało, że nie robiono jej żadnych badań, które przeprowadza się, kiedy jest podejrzenie raka. Bardzo chciałem w to wierzyć". A Marek Edelman powie jakiś czas później dopytującej się, czy to rak, Pauli Sawickiej: "Nie, gorzej".