Dramat pod Sieradzem. "Wszyscy się bali, pozamykali na klucz"
W nocy z wtorku na środę w Tomisławicach rozegrał się dramat. W tamtejszym domu dziecka doszło do ataku 19-letniego nożownika. Zginęła 16-letnia dziewczyna, pięć osób zostało rannych. - Wszyscy się bali, pozamykali w domach na klucz - relacjonuje jeden z mieszkańców w rozmowie z Wirtualną Polską.
Tomisławice to spokojna wieś w powiecie sieradzkim. Do tragicznych wydarzeń w tamtejszym domu dziecka doszło w nocy z wtorku na środę. Służby zjawiły się na miejscu zdarzenia około godziny 23. 19-letni sprawca wtargnął na teren placówki i zaatakował dzieci w wieku od 12 do 16 lat.
Daniel M. zabił 16-letnią Oliwię, podopieczną placówki, ranił także pięć innych osób, w tym cztery osoby nieletnie i dyżurującego opiekuna. Służby wskazują, że narzędziem zbrodni było "ostre narzędzie". Miejscowi wprost wskazują w rozmowach, że był to nóż.
Atak w Tomisławicach. "Nie wiedzieliśmy, co się dzieje"
Mieszkańcy Tomisławic podkreślają, że są w szoku po tym, co wydarzyło się minionej nocy w ich cichej okolicy. O dramacie przypomina im policyjna taśma, którą zabezpieczono dom dziecka. Na miejscu wciąż trwają prace śledczych.
- Obudziłem się w nocy. Słyszałem syreny policji, straży i pogotowia. Pełno tego było. Chciałem wyjść i zobaczyć, co się stało. Dowiedziałem się, że doszło do takiej tragedii na ulicy. Wszyscy się bardzo bali. Pozamykaliśmy się w domu na klucz, bo nie wiedzieliśmy, czy oni go już złapali, czy nic nam nie grozi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. W pierwszej chwili pomyśleliśmy, że to był zwykły wypadek drogowy, ale okazało się, że to taka tragedia - wskazuje Mariusz, który mieszka w pobliżu miejsca zdarzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"O takim czymś tu się jeszcze nie słyszało"
Wokół budynku, w którym doszło do tragicznych wydarzeń, znajduje się przystanek, kilka domów i pola. Droga nie jest ruchliwa. Samochody przejeżdżają tędy tylko co jakiś czas.
- Tu jest spokojnie. O takim czymś tu się jeszcze nie słyszało. Żona zobaczyła w internecie i od razu do mnie zadzwoniła - mówi nam kolejny z mieszkańców Tomisławic.
Atak na dom dziecka. "Wyglądało to makabrycznie"
Z kolei osoba znająca kulisy akcji ratunkowej relacjonuje, że gdy na miejsce przybyli strażacy, 16-letnia Oliwia była już martwa.
- Nasza jednostka OSP podjechała tam pierwsza, żeby udzielić pomocy. Wyglądało to makabrycznie. Strażacy zastali zwłoki dziewczynki i dzieci, które były pocięte nożem. Sprawcy nie było, bo zdążył zbiec - ujawnia.
Ojciec strażaka-ochotnika, który brał udział w akcji ratunkowej, opowiedział, że jego syn wciąż jest wstrząśnięty.
- Mówił, że to było traumatyczne. Dziewczyna miała przebitą tętnicę, krew rozlana i te dzieci, które się broniły… Ktoś powiedział, że był tam też brat tej dziewczyny i próbował ją ratować - zdradza kulisy.
Motyw miłosny? "Oni byli parą"
Rzecznik komendanta głównego policji, insp. Mariusz Ciarka, przekazał, że "jednym z najbardziej prawdopodobnych motywów był zawód miłosny". Tę informację potwierdzają w rozmowach z WP mieszkańcy Tomisławic.
- Mówi się, że oni byli parą. Jeszcze rano, w tym samym dniu, ktoś tu widział ich na przystanku, jak się obściskiwali - słyszymy. - Chłopak wszedł przez okno bez wiedzy opiekuna, dziewczyna mu otworzyła. Kompletnie mu coś odbiło - dodaje mieszkaniec.
Według naszych rozmówców 19-latek mieszkał w Tądowie Dolnym, który znajduje się około 2,5 km od Tomisławic. Daniel M. i zmarła 16-latka chodzili do tej samej szkoły - Zespołu Szkół Specjalnych w Warcie. Chłopak był członkiem samorządu szkolnego - zastępcą przewodniczącej.
- Wydaje mi się, że jego wychowywała tylko matka - podkreśla mieszkaniec Tomisławic.
W miejscu zamieszkania 19-latka w środę rano pracowali policjanci, a także technicy. Mężczyzna, którego spotkaliśmy na posesji, również potwierdza, że 19-latek i 16-latka byli parą.
Sprzedawczyni z okolicznego sklepu podkreśla, że trudno jest jej mówić o sprawie. - Tyle się o takich rzeczach słyszy w mediach, że człowiek robi się w pewnym sensie odporny, ale wiadomo, to jest straszna tragedia - wyznaje.
Starszy mężczyzna, którego spotykamy we wsi, z oburzeniem podkreśla, że chłopak po całym zdarzeniu "podobno wrócił do domu i spał sobie spokojnie".
- Nigdy wcześniej coś takiego się nie wydarzyło. On podobno często tak do niej wchodził przez to okno. Wpuszczała go do siebie - dodaje.
19-latek zatrzymany. Wkrótce usłyszy zarzuty
- Na miejscu zdarzenia cały czas są prowadzone czynności. Są wykonywane przez prokuratorów oględziny. Funkcjonariusze policji pod nadzorem prokuratora zabezpieczają ślady, gromadzą materiał dowodowy po to, by wszechstronnie wyjaśnić tę sprawę - wyjaśnia Jolanta Szkilnik, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Szkilnik zaznacza, że "został użyty pozyskany z zasobów policji najnowszy sprzęt techniczny w postaci skanera 3D, który daje bardzo szczegółowy obraz miejsca zdarzenia". - Wszystkie te elementy są niezbędne po to, by móc kompleksowo ogłosić sprawcy zarzut - dodaje.
Rzeczniczka podkreśla, że w ciągu 48 godzin 19-letniemu sprawcy, mieszkańcowi gminy Warta, "z pewnością zostanie postawiony zarzut zbrodni zabójstwa, a także usiłowania zabójstwa pozostałych pokrzywdzonych osób".
Poszkodowani, w tym cztery osoby małoletnie i jedna osoba dorosła, przebywają obecnie w placówkach medycznych. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - zaznacza Szkilnik. - Pozostałe dzieci są zaopiekowane w sposób taki, że jest im udzielana pomoc psychologiczna. Zostały umieszczone w miejscu wskazanym przez starostę sieradzkiego po to, by jak najbardziej ułatwić im funkcjonowanie i zmniejszyć traumę - dodaje.
Służby weryfikują też, czy placówka została prawidłowo zabezpieczona i zapewniono dzieciom bezpieczeństwo.
Dodatkowo zlecono sekcję zwłok 16-latki, która - jak podkreślają śledczy - "da odpowiedź na temat mechanizmu śmierci, jak również tych obrażeń, które ostatecznie stały się tragiczne w skutkach".
Daniel M. "wstępnie w rozmowie z policjantami przyznał się do dokonania zabójstwa" - zaznacza rzecznik komendanta głównego policji. W chwili ataku był trzeźwy. Pobrano od niego krew do badania, by sprawdzić, czy nie używał innych substancji.
W związku z wydarzeniami w gminie Warta ogłoszono trzydniową żałobę.
Karina Strzelińska, dziennikarka Wirtualnej Polski