Tragedia w domu dziecka. Powodem ataku był zawód miłosny?
We wtorek doszło do tragicznego w skutkach ataku w domu dziecka w Tomisławicach. Zginęła 16-letnia dziewczyna, pięć osób zostało rannych. Co kierowało 19-letnim napastnikiem? - Jednym z najbardziej prawdopodobnych motywów był zawód miłosny - wyjawił rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka.
10.05.2023 | aktual.: 10.05.2023 09:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka w rozmowie z Polsat News poinformował, że informację o ataku policjanci otrzymali we wtorek po godz. 23. Dodał, że pierwsze patrole na miejscu pojawiły się po kilku minutach.
Ciarka zaznaczył, że z pierwszych ustaleń wynikało, że 19-latka do pokoju - przez otwarte okno - wpuściła 16-letnia ofiara ataku. Następnie miało dojść do kłótni, a 16-latkę próbowała ratować wychowawczyni z nocnego dyżuru.
- Wychowawczyni również została raniona, następnie ten 19-latek, uciekając z domu dziecka, na oślep atakował też inne osoby, które po drodze napotkał. Natychmiast zarządziliśmy alarm dla całego stanu Komendy Miejskiej Policji w Sieradzu. Policjanci bardzo szybko zjawili się w jednostce - poinformował Ciarka. - Po godzinie mężczyzna został przez nas zatrzymany na terenie powiatu sieradzkiego - dodał.
Ciarka poinformował, że 19-latek wstępnie w rozmowie z policjantami przyznał się do dokonania zabójstwa.
Ofiara i napastnik byli parą
Rzecznik KGP poinformował, że w chwili zatrzymania mężczyzna był trzeźwy. Została od niego pobrana krew do badania, by sprawdzić, czy nie używał innych substancji.
Ciarka zaznaczył, że 19-latek z ofiarą ataku spotykał się "od jakiegoś czasu". - Jednym z motywów, który brany jest pod uwagę jako najbardziej prawdopodobny jest zawód miłosny, że na tym tle doszło do kłótni - mówił.
Zaznaczył, że mężczyzna nie był wcześniej notowany i policjanci nie otrzymywali żadnych zgłoszeń, by stwarzał w placówce jakiekolwiek zagrożenie.
Rzecznik KGP poinformował ponadto, że obecnie w szpitalu z powierzchownymi ranami przebywają trzy osoby. - Pozostałe osoby nieposiadające obrażeń zostały zwolnione ze szpitala. Ze względu na ich stan psychiczny została im udzielona pomoc psychologiczna. Dzieci zostały zabrane do innego domu pomocy społecznej, aby nie przebywały w tym miejscu - dodał.
Poinformował, że na miejscu ataku policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzą oględziny. Przesłuchiwani są również świadkowie zdarzenia. Dodał, że dzieci będą przesłuchiwane w obecności psychologa