Dosadne słowa o byłym prezydencie. "To wstyd, że takie rzeczy dzieją się w Polsce"
- Jeżeli chodzi o Bronisława Komorowskiego, to przypomina mi się sytuacja z 2008 roku i to, co widziałam w Gruzji. Tam podczas interwencji Rosji w ramach rabunku najemnicy wykręcali m.in. muszle klozetowe. Gruzini zorganizowali wówczas akcję pod ambasadą Rosji, w ramach której przynieśli toalety, z których powstał dosyć pokaźny stos. Zastanawiam się, czy na wzór Gruzinów nie wezwać Polaków do zebrania żyrandoli, obrazów, ekspresów do kawy i przyniesienia ich do biura byłego prezydenta. Być może potrzebuje on pomocy przy urządzaniu nowego gabinetu. Tak wynikałoby z listy rzeczy, których brakuje w Pałacu Prezydenckim. To jest wstyd, że takie rzeczy dzieją się w Polsce - mówi w rozmowie z WP posłanka PiS Małgorzata Gosiewska.
WP: W polityce jest coraz więcej kobiet. Po raz pierwszy w historii aż trzy z nich walczą o fotel premiera. Pojawiają się jednak głosy, że jest to efekt chowania się mężczyzn za ich plecami.
- Czym innym jest słuchanie rad, a czym innym bycie marionetką w cudzych rękach. Beata Szydło zawsze była politykiem bardzo samodzielnym i nadal takim jest. Będzie bardzo dobrym Premierem RP, jeżeli Polacy to nas - Prawo i Sprawiedliwość - obdarzą zaufaniem.
WP: A Ewa Kopacz i Barbara Nowacka?
- Pani premier Kopacz zdecydowanie nie jest samodzielnym politykiem, co niejednokrotnie już udowodniła. Widać to szczególnie po tym, jak posiłkuje się swoim doradcą Michałem Kamińskim. W mojej opinii nie jest też przygotowana do funkcji premiera. Z kolei Barbara Nowacka jest interesującą osobą w polityce. Szkoda tylko, że w świat polityki wprowadzał ją Janusz Palikot. To mocno podważa jej wiarygodność.
WP: W świecie polityki nie ma miejsca na prywatność. Pani dosadnie przekonała się o tym podczas wyborów do europarlamentu. Teściowa, Jadwiga Gosiewska, zarzuciła pani cytuję: "nie chciała znać mojego syna, nie chciała nazwiska. A jak zginął, to ubrana w czerń zaczęła pokazywać, że niby ogromnie cierpi". Jak pani odebrała ten atak?
- Życie nauczyło mnie nie rozpamiętywać doświadczonego zła. Takie ataki na pewno bolą. Jednak nauczyłam się funkcjonować tak, by nie wpływały na moją pracę. Jest mi tylko bardzo przykro, że taki atak uderza również w moją rodzinę, w mojego syna. Dla mnie – matki to jest bardzo trudne i boli jeszcze silniej.
WP: PiS idzie po władzę? Patrząc na sondaże, to tylko jakiś kataklizm mógłby pozbawić was zwycięstwa.
- Rzeczywiście sondaże są dla nas bardzo optymistyczne, ale my mamy w sobie wiele pokory i pracujemy dalej. Nie zwalniamy tempa. Wiemy, że mamy realną szansę na zwycięstwo i realizację swojego programu. Jednak to Polacy 25 października podejmą ostateczną decyzję.
WP: Takim kataklizmem mogło być spotkanie Antoniego Macierewicza z Polonią amerykańską. Niereagowanie na sugestie, że Donald Tusk może być agentem Stasi i porównanie mentalności byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego do Bolesława Bieruta było szeroko komentowane przez ekspertów.
- Jestem naprawdę zdziwiona, że na ostatniej prostej tej kampanii zamiast dyskutować o błędach obecnego rządu, o tym jak premier Kopacz nie szanuje społeczeństwa, to od kilku dni trwa dyskusja na temat rzekomego przebiegu spotkania Antoniego Macierewicza z Polonią amerykańską. Proszę mi wybaczyć, ja nie dam się wciągnąć do tej dyskusji. Chcę tylko jeszcze raz podkreślić, że tam na spotkaniu z Polonią wiceprezes Macierewicz jedynie odczytał z kartki pytanie od jednego z uczestników spotkania – które dotyczyło Donalda Tuska i potraktował je jako pytanie retoryczne. Jeżeli chodzi o Bronisława Komorowskiego, to przypomina mi się sytuacja z 2008 roku i to, co widziałam w Gruzji. Tam podczas interwencji Rosji w ramach rabunku najemnicy wykręcali m.in. muszle klozetowe. Gruzini zorganizowali wówczas akcję pod ambasadą Rosji, w ramach której przynieśli muszle klozetowe - z których powstał dosyć pokaźny stos. Zastanawiam się, czy na wzór Gruzinów nie wezwać Polaków do zebrania żyrandoli, obrazów, ekspresów do kawy i
przyniesienia ich do biura byłego prezydenta. Być może Bronisław Komorowski potrzebuje pomocy przy urządzaniu nowego gabinetu. Tak wynikałoby z listy rzeczy, których brakuje w Pałacu Prezydenckim. To jest wstyd, że takie rzeczy dzieją się w Polsce.
WP: Wypowiedzi Antoniego Macierewicza sprawiły jednak, że wielu Polaków zaczęło się zastanawiać, która twarz PiS-u jest prawdziwa. Pani partia w kampanii stara się unikać tego typu retoryki. Tymczasem wiceprezes wyskoczył jak diabeł z pudełka i dał argumenty do straszenia PiS-em.
- Naprawdę jestem zdziwiona, że właśnie teraz jest tak wielkie zainteresowanie działalnością Antoniego Macierewicza. I jednocześnie tak chętnie dochodzi do przekłamań w tym temacie. To świadczy o jednym – to Platforma bardzo boi się Prawa i Sprawiedliwości i dlatego robi wszystko, by ten swój strach wlać w głowy Polaków. Na szczęście Polacy to mądry i rozsądny naród. I tutaj pojawia się pytanie - dlaczego akurat to spotkanie Antoniego Macierewicza tak bardzo zainteresowało media?
WP: Może dlatego, że dotyczyło wystąpienia poza granicami naszego kraju, a w szczególności byłej głowy państwa. W dyplomacji przyjęło się natomiast, że na obczyźnie o Polsce mówi się dobrze albo wcale...
- To nie było spotkanie z dyplomatami, tylko z Polonią. Nasi rodacy mają prawo i chcą wiedzieć, co dzieje się w Polsce. To było zwyczajne spotkanie z naszymi wyborcami. Czy oni mają mniejsze prawa do szczerej rozmowy z politykami niż ludzie mieszkający w ojczyźnie? Proszę mi odpowiedzieć na to pytanie.
WP: Myślę, że mają takie samo prawo. Jednak w zawodzie polityka powinno się starannie dobierać słowa. Natomiast porównywanie byłego prezydenta do Bieruta jest jednak przekroczeniem pewnej granicy.
- A stwierdzenie "PiS-owskie ścierwa" z ust posła Niesiołowskiego w stosunku do moich koleżanek, to jest język dyplomacji? A krzyczenie w Sejmie "ty mały kurduplu z mównicy" - to jest język dyplomacji? A to, co się ukazało na stronach polskich placówek dyplomatycznych na świecie, po zwycięstwie prezydenta Andrzeja Dudy, czyli komunikaty- że prezydenckie wybory w Polsce wygrał… „prawnik z Krakowa”. To jest język dyplomacji? Jeżeli tak, to bardzo symboliczny.
WP: Z tego wszystkiego, o czym teraz rozmawiamy, wyłania się jednak przykry obraz i refleksja, że w naszym kraju nie mamy do czynienia z zawodowymi politykami, a dziećmi w piaskownicy...
- ...ja go łopatką, a on mnie grabkami.
WP: I piaskiem w oczy dla lepszego efektu.
- Poza granicami Polski niejednokrotnie jestem pytana o różne sprawy dotyczące naszego kraju i uważam, że moim obowiązkiem jest szczerze odpowiedzieć. Muszę przyznać, że zdarzało mi się jednak używać mało dyplomatycznego języka. Tak było w przypadku Władimira Putina, którego nazwałam terrorystą. Proszę mi wybaczyć – inaczej się nie dało. I nie zrobiłam tego dla lepszego efektu, tylko stwierdziłam fakt.
WP: Córka Ewy Kopacz zapowiedziała, że jeżeli wygra PiS, to wyjedzie z mężem do Kanady. Jak pani odebrała tę deklarację?
- Za rządów PO wyjechało już z kraju 2 miliony Polaków. Kolejne 3 miliony deklarują chęć wyjazdu. Te statystyki mówią same za siebie. Można zrozumieć, że młodym trudno jest obecnie odnaleźć się w naszym kraju. Skandalem jest jednak to, że córka pani premier deklaruje chęć wyjazdu z Polski. To nic innego jak element kampanii i kolejny dowód na to, że PO nie ma argumentów do merytorycznej i programowej dyskusji. Dlatego prowadzi ohydną grę na emocjach. Robi wszystko, by wyborcy kierowali się strachem, a nie rozsądkiem. Dobrze w tę strategię wpisuje się wspomniana już sprawa Antoniego Macierewicza. Platforma nie ma żadnej dobrej oferty i programu dla Polaków. Platformie nie zostało już nic innego, jak straszyć Polaków PiS-em. Wybory prezydenckie pokazały jednak, że wyborcy nie chcą już tego słuchać i nie boją się tego "straszaka".
WP: Jakiego scenariusza możemy się spodziewać, jeżeli nie zdobędziecie większości w Sejmie? Koalicja z Pawłem Kukizem? A może z PSL?
- Będziemy o tym rozmawiać po wyborach. Cieszą deklaracje Kukiza, który stwierdził, że będzie wspierał rząd, ale my teraz skupiamy się na swojej kampanii – by osiągnąć jak najlepszy wynik. Co do PSL-u, to nie wykluczamy takiej koalicji, bo w polityce niczego nie można wykluczać. Jednak dopiero po wyborach okaże się, z kim możemy i z kim będziemy rozmawiać.
WP: Ostatnio pojawiła się teoria, że może powstać wielka koalicja przeciw PiS-owi. Jest to realny scenariusz?
- Na pewno taki scenariusz byłby mało odpowiedzialny. Byłoby to pokazanie Polakom, że politycy nie liczą się z ich zdaniem i wyborem. Bo Polacy chcą zmian. Natomiast koalicja wszyscy przeciwko PiS-owi - to byłaby „zoologiczna” koalicja, która nie byłaby w stanie tych zmian przeprowadzić. Koalicja zbudowana na sprzeciwie wobec kogoś, nic konstruktywnego nie stworzy.
WP: Wiele osób zastanawia się, czy po ewentualnym powrocie do władzy PiS-u, wróci też temat katastrofy smoleńskiej. Podejmiecie większe starania ws. sprowadzenia wraku TU-154M do Polski?
- Zacznijmy od tego, że rząd PO-PSL nie podjął żadnych starań w tym celu. To nie jest elementem naszej kampanii wyborczej, ale jest to temat ważny. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie doprowadzili tej sprawy do finału. Do tego potrzebne jest jednak powstanie międzynarodowej komisji śledczej. Do tej pory polski rząd wstrzymywał starania o powołanie takiego organu.
WP: Czy nie jest jednak za późno na wyjaśnienie tej sprawy? Przecież minęło już ponad 5 lat.
- Nie jest za późno. O wrak i zapisy czarnych skrzynek trzeba twardo walczyć, szczególnie teraz, gdy Rosja usilnie zabiega o uznanie międzynarodowe. To jest nasza własność i powinniśmy ją odzyskać. To z kolei pomoże w prawidłowym przeprowadzeniu śledztwa i ostatecznym zamknięciu sprawy tragedii smoleńskiej.