Donald Tusk zabrał głos ws. sędziego Ryszarda Milewskiego
Podzielam opinię ministra sprawiedliwości. Sposób wypowiadania się prezesa sądu Ryszarda Milewskiego jest nie do zaakceptowania. Natomiast fałszowanie dokumentu, jakim jest e-mail, w którym powołujemy się na urząd, może być uznane za przestępstwo - powiedział premier Donald Tusk, komentując rozmowę ujawnioną przez "Gazetę Polską Codziennie" z sędzią Ryszardem Milewskim. - Mamy do czynienia z politycznym polowaniem i nadużywaniem afery Amber Gold. Sugerowanie, że mamy do czynienia z jakimś kontaktem kancelarii rządowej z sędzią, uważam za niedopuszczalne - dodał premier.
Przeczytaj również: Sensacyjne nagrania ws. Amber Gold
Szef rządu pytany był na konferencji prasowej, czy - w związku z prowokacją wobec Milewskiego - minister sprawiedliwości Jarosław Gowin powinien podać się do dymisji, czego oczekuje Ruch Palikota.
- Uważam, że minister Gowin w tej sprawie działa wyjątkowo energicznie i wydaje mi się, że pan poseł Palikot i jego Ruch ma do ministra Gowina permanentne pretensje o coś zupełnie innego i to jest bardziej ideowa pretensja, a nie związana z działaniem ministra Gowina, bo ja oceniam je bardzo wysoko, jako zdecydowane i energiczne - powiedział Tusk.
Pytany był także, czy Milewski powinien się honorowo podać do dymisji. Jak napisała "Gazeta Polska Codziennie", osoba podająca się za urzędnika kancelarii premiera miała ustalać z Milewskim szczegóły posiedzenia sądu w sprawie szefa Amber Gold Marcina P.
Premier odpowiedział, że domeną jego urzędu nie jest wskazywanie, jak kto powinien się zachowywać. - Ale z całą pewnością - z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości jako całości i reputacji sądów - taka gotowość do męskiej decyzji i do odejścia byłaby na pewno lepsza - zaznaczył. Ocenił też, że lepiej byłoby "i dla tego sędziego, i dla sądu w Gdańsku, i dla całego wymiaru sprawiedliwości, gdyby ludziom nie brakowało w takich momentach refleksu i refleksji".
"Nie łączą mnie z nim żadne relacje o charakterze towarzyskim"
Premier Donald Tusk powiedział, że nie łączą go żadne relacje "o charakterze towarzyskim" z prezesem gdańskiego sądu okręgowego Ryszardem Milewskim. Jak dodał, Milewski jest osobą "względnie publiczną", więc kojarzy jego istnienie.
Tusk, dopytywany, czy zgadza się z opinią, aby sprawę Marcina P. przenieść z Gdańska, odpowiedział: "Chciałbym, aby ta sprawa była prowadzona obiektywnie i szybko, w dowolnym miejscu w Polsce, byle była prowadzona rzetelnie, obiektywnie i szybko".
- Ale nie mogę rekomendować prokuratorowi generalnemu czy sądom, gdzie mają prowadzić sprawy - powiedział szef rządu.
- Sugerowanie przez niektórych komentatorów i polityków opozycji, że ktoś z kancelarii rządowej kontaktował się z gdańskim sędzią Ryszardem Milewskim, uważam za niedopuszczalne - powiedział premier.
"Niewykluczone, że to przestępstwo"
- Mamy do czynienia prawdopodobnie z fałszowaniem dokumentu, jakim jest e-mail, w którym powołujemy się na urząd (e-mail wysłany przez dziennikarza rzekomo z adresu Tomasza Arabskiego, szefa kancelarii premiera - red.). Niewykluczone więc, że w tej kwestii mamy do czynienia z przestępstwem i wyjaśnienie tego jest istotne choćby ze względu na funkcjonowanie urzędów - tłumaczył.
Według Tuska w przypadku prowokacji dziennikarskich z jednej strony "bada się odporność urzędów", ale - jak zaznaczył - z drugiej strony może dochodzić do "przekroczenia granic, które jest wykroczeniem lub przestępstwem".
Tusk zaznaczył, iż "dobrze, że sprawa się szybko wyjaśniła, źle, że niektórzy postanowili jeszcze przez kilka czy kilkanaście godzin udawać, że nie wiedzą, iż chodzi tu o prowokację".
Pytany przez dziennikarzy, czy w związku z pojawieniem się nowych faktów ws. afery Amber Gold należy powołać komisję śledczą, odpowiedział, że ma, co do tego wątpliwości. - Przy odrobinie refleksji każdy to potwierdzi, mamy też do czynienia z politycznym polowaniem i nadużywaniem aspektów tej sprawy i moim zdaniem komisja śledcza byłaby elementem spektaklu politycznego. Podkreślił równocześnie, że decyzja w sprawie powołania komisji będzie należała do sejmu.
W trakcie konferencji została także poruszona kwestia oceny działań wymiaru sprawiedliwości. - Mieliśmy okazję formułować nasz krytyczny pogląd na niektóre działania prokuratorów czy sędziów. Nie możemy wyobrażać sobie ingerowania w jakiekolwiek działanie wymiaru sprawiedliwości.
Tusk, odpowiada czemu nie ujawniono notatki ABW
Premier odpowiedział na konferencji na pytanie o to, że szef ABW nie zdecydował się odtajnić notatki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego ws. Amber Gold, którą ABW przekazała szefowi rządu w maju.
- Decyzję o tym, czy notatka jest ujawniana, czy nadal utajniana, podejmuje wyłącznie ten organ, który nakłada klauzulę na notatkę. To naprawdę ma sens - powiedział premier. - Osobiście wolałbym zdecydowanie, aby żaden aspekt tej sprawy, ale mówię osobiście i państwo wiecie dobrze, dlaczego mówię 'osobiście" - dodał.
Jak wyjaśnił, dzisiaj możemy mówić o jego "bardzo dużych kosztach osobistych i rodzinnych, chociaż nie politycznych".
"Te koszty związane są także z nieustannym przekraczaniem granicy przyzwoitości, dlatego w moim osobistym interesie byłoby ujawnienie wszystkich aspektów tej sprawy, ale zdaję sobie sprawę, że interes państwa i interes służb nie zawsze jest zgodny z tym, co leży w interesie osobistym i muszę to uszanować" - powiedział premier.
Kontrowersyjna prowokacja
Jak podała "Gazeta Polska Codziennie", 6 września do prezesa sądu okręgowego w Gdańsku zadzwonił człowiek, który przedstawił się jako urzędnik z kancelarii premiera Donalda Tuska. W rozmowie szef sądu miał prosić o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. zażalenia na aresztowanie Marcina P., prezesa Amber Gold.
Osoba, która przedstawiła się jako urzędnik z kancelarii premiera, miała też - jak napisała gazeta - pytać o sędziów, którzy będą zajmowali się rozpatrzeniem zażalenia. W trakcie rozmowy poruszano też sprawę kontroli, którą zarządził w gdańskim sądzie okręgowym minister sprawiedliwości. Prezes sądu miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września.
W reakcji na te doniesienia minister sprawiedliwości Jarosław Gowin poinformował, że wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie nagrania, a jeśli jego treść się potwierdzi, zapewnił, że oczekuje podjęcia wobec prezesa gdańskiego sądu postępowania dyscyplinarnego. W rozmowie z TOK FM Ryszard Milewski zapewnił, że nie poda się do dymisji. Dodał, że taśmy są zmanipulowane, a on sam czeka na decyzję prokuratury i ABW.