PolitykaDonald Tusk miał Orliki, Beata Szydło będzie miała strzelnice. Ale lokalne władze mogą zablokować budowę sieci

Donald Tusk miał Orliki, Beata Szydło będzie miała strzelnice. Ale lokalne władze mogą zablokować budowę sieci

Donald Tusk miał Orliki, Beata Szydło będzie miała strzelnice. Ale lokalne władze mogą zablokować budowę sieci
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Paweł Małecki
08.02.2017 15:30, aktualizacja: 08.02.2017 16:25

Równolegle z tworzeniem Wojsk Obrony Terytorialnej, najważniejszego pomysłu Antoniego Macierewicza, rząd chce rozwinąć sieć strzelnic. Siłą nasuwają się porównania do sieci Orlików, które powstały za rządów Donalda Tuska. Ale o ile samorządy wręcz biły się o boiska sportowe, do budowania strzelnic nie będą się tak palić.

"Kościół, szkoła, strzelnica" - powtarzał jak mantrę Grzegorz Braun, kandydat w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Kościołów w Polsce nie brakuje, szkoły jeszcze też są, brakuje strzelnic. Ale to ma się zmienić. Ministerstwo sportu we współpracy z resortami Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka chce stworzyć sieć takich obiektów.

Pomysł ministerstwa

"Ministerstwo (...) rozważa stworzenie programu upowszechniającego strzelectwo sportowe w Polsce. Jednym z jego elementów miałaby być sieć tanich, ogólnodostępnych strzelnic sportowych" - napisał w odpowiedzi na interpelację wiceminister sportu Jan Widera. Jej autor, Stanisław Pięta z PiS, chciał wiedzieć, jak rząd zamierza popularyzować strzelectwo sportowe.

Zdaniem posła takie obiekty powinny się pojawić niemal wszędzie. - W każdej gminie powinna istnieć strzelnica umożliwiająca korzystanie z broni krótkiej i pneumatycznej, a w każdym powiecie z broni długiej - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", która pisze o sprawie. Na razie jednak ministerstwo nie podaje szczegółów, dopiero trwają prace koncepcyjne.

Nie ma jednak wątpliwości, że poseł Stanisław Pięta, który od dawna mówi o potrzebie popularyzacji strzelectwa, będzie promował pomysł wśród władz partii. Te jednak nie są tak entuzjastycznie nastawione do pomysłu.

Kłopotliwe strzelnice

Na razie strzelnice powstają oddolnie, z inicjatywy miłośników strzelania oraz przedsiębiorców. W sieci roi się od poradników, jak załatwić formalności. Wystarczy, że wójt zaakceptuje regulamin strzelnicy, a obiekt będzie spełniał kilka wymogów: za tarczą musi mieć kulochwyt (najczęściej wał ziemny), a lustro wód gruntowych musi być głębiej, niż 1 metr pod powierzchnią. Do tego strzelnicy nie można budować na terenie parku czy rezerwatu.

Najwięcej trudności nastręcza ograniczenie poziomu hałasu. I to hałas, a także kule uciekające poza obiekt, są najczęstszymi powodami protestów mieszkańców. Lokalne media pełne są doniesień o protestach. Z reguły chodzi o uciążliwe dźwięki,jak w Kijewie na Pomorzu Zachodnim czy w Oławie na Dolnym Śląsku. Czasami jednak pojawiają się też narzekania na latające pociski, jak w Karolewie na Mazowszu czy w Lublewie na Pomorzu.

Samorządowcy nie będą więc tak chętnie budować strzelnic, jak budowali Orliki. Zyskaliby punkty u niewielkiej grupy wyborców (strzelectwo wciąż jest mniej popularne, niż piłka nożna), a stracili u tych, którym przeszkadzałby hałas. - Nie mam nic przeciwko strzelnicom sportowym, które działają w całym kraju. (...) A ja jednak wolę, żeby Nowosolskie dzieci miały możliwość nauki pływania na bezpiecznym basenie i gry w piłkę na nowoczesnych obiektach sportowych - skomentował pomysł prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz.

Co na to wójt?

Jak do pomysłu odnoszą się inni samorządowcy? Zadzwoniliśmy do wójtów kilku losowo wybranych gmin. - Mamy dwie strzelnice, można umówić się i poćwiczyć. W ramach Uczniowskiego Klubu Sportowego działa sekcja strzelecka - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marcin Pająk, wójt gminy Zawoja. - Jeśli rząd chciałby budować strzelnice, to myślę, że to powinno być na zasadach dobrowolności, a nie przymusowo - dodaje.

Znacznie bardziej entuzjastycznie do inicjatywy podchodzi wójt gminy Górzno Waldemar Sabak. - Jeżeli ktoś miałby pomysł i środki finansowe, to teren by się znalazł, chętni do strzelania też. To fajna sprawa, bo nie ma teraz powszechnego poboru. Dla młodych to byłaby przygoda - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską. - Oczywiście trzeba by szukać takiego miejsca, żeby nie przeszkadzało mieszkańcom. Ale jesteśmy gminą wiejską i myślę, że takie by się znalazło - dodaje.

Niektóre samorządy już prowadzą strzelnice. - To miejsce bardzo popularne, bo mamy szkołę średnią o profilu mundurowym, a poza tym jest kilka stowarzyszeń, których działają kolekcjonerzy, oni tam trenują. U mnie to się sprawdza - mówi Paweł Kownacki, wójt gminy Wieliszew.

Zastrzega, że najważniejszą sprawą jest bezpieczeństwo. Dlatego w obiekcie prowadzonym przez jego gminę zabroniono tych rodzajów broni, które mają większy zasięg. - Nasza strzelnica jest na odludziu. Gdyby było bliżej zabudowań, to nie wiem, czy bym się odważył reaktywować. Nie chciałbym być w skórze wójta, który by zarządzał taką strzelnicą położoną bliżej domów - dodaje.

Dzwonimy jeszcze do gminy Krokowa na Pomorzu. - Nie uważam, żeby każda gmina musiała czy nawet chciała mieć strzelnicę. Strzelectwo nie jest tak powszechne - mówi wójt Henryk Doering. - U nas była strzelnica, ale teraz tam są boiska sportowe, więc trzeba by znaleźć jakieś ustronne miejsce. Jeśli już, to jedna strzelnica na powiat. To byłoby efektywne wydanie publicznych pieniędzy - dodaje. Wójt obawia się też, że plany takiej inwestycji wywołałyby protesty mieszkańców.

Część samorządów z chęcią zbuduje u siebie strzelnice, albo reaktywuje te pozostałe po poprzednim systemie. Jednak jeśli PiS będzie chciało, by strzelnice były tak powszechne, jak Orliki, w wielu miejscach będzie musiało przełamać opór lokalnych społeczności. Bo nie każdy jest takim miłośnikiem militariów, jak Antoni Macierewicz.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (581)
Zobacz także