Domniemany zabójca "Pershinga" nie przyznaje się do oszustw
Ryszard B., podejrzany m.in. o zabójstwo szefa gangu pruszkowskiego - "Pershinga", nie przyznał się w piątek do innych postawionych mu zarzutów - wielomilionowych oszustw. Proces w tej sprawie wznowił katowicki Sąd Okręgowy.
Obecny proces nie dotyczy zabójstwa "Pershinga" (śledztwa w tej sprawie nie zakończyła jeszcze prokuratura), ale oszustw, jakich Ryszard B. dopuścił się w latach 90. Chodzi o wyłudzenie 5 mln zł od różnych firm i banków oraz 20 luksusowych samochodów od niemieckiej firmy Auto-Becker, wartych 2 mln marek.
Proces w tej sprawie rozpoczął się jeszcze w 1995 r., ale Ryszard B., który odpowiadał wówczas z wolnej stopy, zniknął. Został zatrzymany dopiero na początku tego roku w Meksyku.
W piątek odbyła się druga rozprawa wznowionego procesu. W ścisłej tajemnicy sprawa rozpoczęła się w czwartek, wtedy prokurator odczytał akt oskarżenia.
Podczas piątkowej rozprawy Ryszard B. nie przyznał się do winy i podtrzymał swoje wyjaśnienia, złożone w prokuraturze i podczas procesu. Dodawał, że nie miał okazji zapoznać się ze wszystkimi aktami i trudno mu przypomnieć sobie rzeczy sprzed tylu lat.
Proces Ryszarda B. toczy się na terenie koszar policji w Katowicach, w tej samej sali, w której odpowiadają przed sądem członkowie gangu Janusza T. - "Krakowiaka". W sprawie "Krakowiaka" jest 35 oskarżonych, teraz za olbrzymia kuloodporną szybą siedział jeden oskarżony w towarzystwie trzech antyterrorystów.
Na sali była obecna dziewczyna B., Karolina, która - jak informowała po zatrzymaniu gangstera policja - naprowadziła na jego trop.
Ryszard B., uważany za jednego z najgroźniejszych polskich przestępców został zatrzymany przez policję na początku tego roku w Meksyku.(jd)