Domniemany zabójca Gongadzego - za dużo wiedział, więc umarł?
List byłego oficera milicji Ihoria Honczarowa, który zmarł w areszcie śledczym z nieznanych przyczyn pierwszego sierpnia, opublikował Kijowski Instytut Masowej Informacji (IMI). Honczarow był podejrzewany przez prokuraturę o zamordowanie opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadze. Śmierć Gongadzego, według opozycji, miał zlecić prezydent Leonid Kuczma. Honczarow twierdzi w liście, że jest niewinny i że posiada dowody zbrodni.
Jak informuje IMI Honczarow pozostawił 17-stronicowy dokument w którym pisze m.in. o tym, że wszedł w posiadanie materiałów wyjaśniających kto i w jakich okolicznościach jesienią 2000 r. dokonał brutalnego mordu na opozycyjnym dziennikarzu. Materiały w postaci zdjęć, nagrań wideo i magnetofonowych zakopał w metalowej skrzynce. Dla dobra sprawy IMI nie informuje gdzie się one znajdują.
Honczarow napisał też, że zamierzał przekazać je prokuraturze generalnej, ale na swoich warunkach, tzn. w obecności dziennikarzy. Jednak, jak podkreśla, przedstawiciele prokuratury odrzucili tę propozycję, w zamian żądali, aby przekazał je oficerom śledczym bez świadków.
Honczarow pisze o tym, że prokuratura generalna, prowadząca śledztwo w sprawie zabójstwa Gongadzego, wymusza na nim nieprawdziwe zeznania i stara się uczynić go głównym winowajcą, choć on sam jest niewinny. Podkreśla, że prawdę o tym mordzie, jak też innych przestępstwach, dokonanych przez funkcjonariuszy milicji, zamierza opowiedzieć w trakcie przyszłego procesu sądowego.
"Nie bacząc na to, że jestem moralnie szantażowany przez pracowników prokuratury generalnej, nie zważając na zastraszanie śmiercią przez funkcjonariuszy aresztu śledczego - nie zamierzam popełnić samobójstwa. Chcę także poinformować was, że coraz częściej jestem straszony śmiercią, która, jak mi mówią, będzie zainscenizowana w postaci samobójstwa lub ciężkiej choroby. Jest to zapewne związane z tym, iż na procesie zamierzam poinformować opinię publiczną o szeregu przestępstw, zaplanowanych i dokonanych przez ludzi z MSW" - pisze Honczarow.
IMI, która reprezentuje na Ukrainie międzynarodową organizację Reporterzy bez Granic zamierza dotrzeć do zakopanych przez Honczarowa materiałów w obecności grupy dziennikarzy i deputowanych do parlamentu.
Po raz pierwszy informacje o tym, że za zabójstwem Gongadzego może stać milicja pojawiły się po ujawnieniu pod koniec 2000 r. tzw. taśm majora Mykoły Melnyczenki - byłego ochroniarza prezydenta Leonida Kuczmy. Na jednym z nagrań ówczesny minister spraw wewnętrznych Jurij Krawczenko omawiając z Kuczmą problem opozycyjnej działalności Gongadzego powiedział, że dysponuje "grupą orłów", którzy zdolni są do wszelkich czynów. Prasa podchwyciła ten temat sugerując, że na Ukrainie istnieje lub istniał kontrolowany przez MSW szwadron śmierci.
W listopadzie 2000 lider opozycyjnej Socjalistycznej Partii Ukrainy Ołeksandr Moroz ujawnił fragment nagrania magnetofonowego, na którym prezydent Kuczma zdenerwowanym głosem w obecności ówczesngo ministra Krawczenki (obecnie szef administracji podatkowej) proponuje, aby zastraszyć dziennikarza. Kilka dni wcześniej z Ukrainy wyjechał pracownik służby ochrony administracji prezydenta Kuczmy major Melnyczenko. Przyznał, że podsłuchiwał Kuczmę i zdecydował się ujawnić taśmy po tym, gdy zrozumiał, że prezydent Ukrainy jest przestępcą. Kuczma zdecydowanie odpiera jakikolwiek swój związek ze sprawą zabójstwa Gongadzego.