Dlaczego mimo lata woda w Bałtyku jest zimna. Oto winni
Trafia się słoneczny dzień, wbiegasz z plaży wprost do morza, a tu lodowaty uścisk wykręca kolana. Temat zimnej wody w Bałtyku jest tak gorący, że idealnie nadaje się do nawiązania znajomości z sąsiadami z parawanu obok.
07.08.2017 | aktual.: 07.08.2017 18:50
W Kołobrzegu temperatura wody wynosi 17,2 stopnia Celsjusza. Morski biegunem zimna jest również Ustka, zaledwie 17,5 stopnia. Na Helu wybuchła panika. Woda ma tam zaledwie 18,4 stopnia. Rok temu też nie dało się do niej wejść. To jednak dlatego, że woda była tak ciepła i spokojna, iż po przekroczeniu 22 stopni zakwitły w niej sinice. Właściciele nadmorskich pensjonatów są zruzgotani. Klienci odwołują pobyty mimo opłaconych zaliczek.
- Tej niedzieli rodzina z Warszawy miała przyjechać na dwa tygodnie. Dzwonię i pytam, o której godzinie przyjadą. Na to ojciec, że coś mu w pracy wypadło i może raczej za tydzień. Oczywiście, że to wymówka. Sprawdził pogodę na Pogodynce i koniec - mówi WP Wiktoria, współwłaścicielka nadmorskiego pensjonatu w Jastarni. Dodaje, że sąsiednia apteka nie zamawia już balsamów i sprayów na oparzenia słoneczne. Nierozpakowane kartony "panthenolu" na zapleczu to właśnie najmocniejszy dowód braku pogody.
Zimniej niż w czerwcu
Szykuje się najzimniejsze lato pod względem temperatury wody w naszym morzu, wynika ze statystyk serwisu Pogodynka.pl. W większości z polskich kurortów woda powinna być cieplejsza o jeden, dwa stopnie. Różnica wydaje się niewielka, ale chodzi o temperatury średnie. Te zaś są wynikiem danych zbieranych w dni ciepłe oraz chłodniejsze. Problem w tym, że dni z ciepłą wodą praktycznie nie występują na naszym wybrzeżu. Na początku czerwca TVN Meteo oraz TVP w prognozach pogody informowały, że w woda w Bałtyku przekroczyła 20 stopni. Mamy sierpień i jest chłodniej. Kto lub co podmienia wodę na zimną?
- Czynnikami wpływającymi na znaczne wahania temperatury są przede wszystkim prądy morskie, a w szczególności zjawisko upwellingu - informują zdawkowo eksperci Pogodynka.pl
Właśnie o tym można pogadać mocząc nogi. "Winny", czyli upwelling to prąd wynoszący chłodną wodę z dna morza na powierzchnię. Jego istnienie ma związek z ruchem obrotowym ziemi napędzającym ruch wody. Dzięki badaniom tego fenomenu naukowcy wyjaśnili istnienie wielkich wirów oceanicznych na granicy półkuli północnej i południowej. Na Bałtyku temu zjawisku sprzyja odkrycie szwedzkiego oceanologa Vagna Walfrida Ekmana. Ponad 100 lat temu Szwed zaobserwował, że wiatr wiejący nad wodą napędza jej ruch. Na naszej półkuli ruch ten odchylany jest w prawo. Dodatkowo, woda przy powierzchni porusza się szybciej niż ta w głębinach. To powoduje powstanie "spirali Ekmana" wyciagającej wodę z głębokości nawet kilkudziesięciu metrów na powierzchnię.
Tylko nie Kołobrzeg
W praktyce, na polskim wybrzeżu wiatr wiejący z zachodu zagania do Łeby, Ustki czy Helu ciepłą i nagrzaną wodę z powierzchni Morza Bałtyckiego. Z kolei wiatr wiejący ze Wschodu sprzyja napływowi zimnej wody z głębin. W Polsce dominuje kierunek wiatru zachodni - około 20 proc. roku oraz północno-zachodni 15 proc. dni. Wtedy wszystko jest ok i do polskich kurortów napływa ciepła woda. Wystarczy jednak inny układ frontów nad Europą, a wiatr już miesza nam zimną wodę na plażach. Jak podają autorzy bloga "Naturalnie" ponad 30 proc polskiej strefy brzegowej objęte jest zimnymi prądami wstępującymi.
Stolicą zimnej wody jest Kołobrzeg. Tam średnia temperatura wody podczas wakacji w 2015 roku wyniosła porażające 15,8 stopni Celsjusza - dane serwisu psur.pl. O czym nie przeczytała dwójka założycieli spółki Zdrojowa Invest, którzy w Kołobrzegu, i to przy samej plaży, wybudowali trzy obłędnie luksusowe hotele. Dziś ich goście dzielą się na dwie nieoficjalne grupy: morsów i oraz "lwów morskich-basenowych".