Dla Beaty Szydło zabrakło miejsca. Zdjęcie, które może zwiastować rekonstrukcję rządu i nazwisko nowego premiera
Andrzej Duda przemawiał przed Zgromadzeniem Narodowym. Jego wystąpienie obfitowało w bardzo mocne słowa. Potem prezydent złożył pamiątkową księgę z okazji 150. rocznicy urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego. Podpisali się najważniejszy politycy w państwie. Tylko dla jednej osoby zabrakło miejsca.
- Koniec wyniszczającego starcia wrogich plemion - grzmiał Andrzej Duda w orędziu z okazji 150. rocznicy urodzin Józefa Piłsudskiego. To było mocne wystąpienie
Duda cytował słowa Lecha Kaczyńskiego: "Mój przekaz na dziś to polskie państwo". - Nawiązując do tych słów, odrzućmy wstyd wpajany nam od lat dotyczący narodowej tożsamości - mówił. Dodał, że "dom wewnętrznie skłócony nie ostoi się".
Gdzie jest podpis Szydło?
Potem złożył uroczystą, pamiątkową księgę. Zwyczajowo, na początku listy wpisują się najważniejsze osoby w Polsce. Jest zatem zamaszysty podpis Andrzeja Dudy. Zaraz pod nim jest sygnatura Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Potem drugiego marszałka, Senatu, Stanisława Karczewskiego.
W tym miejscu powinien wpisać się premier rządu. I możliwe, że właśnie to zrobił, ale przyszły. Bo podpis złożył Mateusz Morawiecki, typowany przez niemal wszystkich na następcę Beaty Szydło. Jako piąta osoba wpisał się prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Podpisy widać na zdjęciu, które pokazał na Twitterze doradca prezydenta Marcin Kędryna. Nie widać na nim, żeby Beata Szydło złożyła swój "autograf". Możliwe, że zrobiła to niżej, albo wcale.
W księdze podpisali się posłowie i senatorowie. Ale nie było to łatwe, bo trzeba było odstać swoje w bardzo długiej kolejce. Teraz do księgi swoje wpisy mogą składać Polacy, którzy chcą uczcić 100. rocznicę odzyskania niepodległości.
Szydło nie wie, co ją czeka. "Może mnie nie odwołają do czwartku"
Najprawdopodobniej o wymianie na stanowisku premiera wie już sama zainteresowana. Zaskakującą wymianę zdań między Szydło, a ministrem środowiska zarejestrowała bowiem kamera. - W czwartek mam o 10.00 teoretycznie audiencję u Franciszka. Co mam zrobić? Zostać? Niech pani premier podejmie decyzję - pytał Szyszko. Odpowiedź premier była znamienna.
- Nie, może mnie nie odwołają do czwartku. Niech pan jedzie - stwierdziła.