"Die Welt": Polska tworzy antyliberalną alternatywę dla społeczeństwa otwartego
"Polskie władze tworzą antyliberalną alternatywę wobec społeczeństwa otwartego, stając się wzorem dla wszystkich wstecznych sił w UE" - ostrzega publicysta "Die Welt". Porównuje nasz kraj do rzeźnika, który nie chce badać sprzedawanego mięsa.
"Czy kupilibyście Państwo mięso u rzeźnika, który uporczywie odmawia poddania się kontroli higienicznej?" - pyta Philipp Fritz w komentarzu na witrynie internetowej "Die Welt" i zaraz dodaje: "Państwa wątpliwości, czy w sklepie wszystko jest w porządku, byłyby jak najbardziej uzasadnione".
"Należy wyobrazić sobie UE jako cech rzeźników, w którym dwóch uczestników głośno przeciwko takiej kontroli protestuje. Polska i Węgry nie chcą połączenia rozdziału funduszy z budżetu UE z przestrzeganiem zasad praworządności. Radość premierów Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana po przypominających maraton negocjacjach na szczycie w Brukseli jest jak dotychczas najbardziej rzucającym się w oczy przejawem zdemaskowania się (tych krajów) w związku z deficytem praworządności" - stwierdza autor komentarza.
Fritz przypomina, że spór Polski z UE o praworządność trwa od lat. "Na niedawnym szczycie nie udało się zwiększyć presji na Warszawę. Rząd może więc nadal pracować nad antyliberalną alternatywą wobec społeczeństwa otwartego" - pisze komentator "Die Welt".
Co z praworządnością?
Dziennikarz zwraca uwagę, że temat praworządności pojawił się co prawda w końcowych konkluzjach szczytu, ale "nie jest jasne, na ile rządy w Warszawie i Budapeszcie będą musiały w przyszłości przestrzegać reguł, by korzystać z rozdzielanych funduszy".
Autor cytuje krytyków dokumentu końcowego, którzy mówią o "pozbawionym substancji mechanizmie", co - według nich - pozwolić ma Polsce i Węgrom na kontynuację podporządkowywania sądów i ograniczania wolności prasy.
Fritz nazywa wynik szczytu "rozczarowującym świadectwem" dla UE - "klubu demokratów i wspólnoty opartej na prawie", która najwidoczniej "nie jest zdolna lub też nie chce wymusić przestrzegania prawa".
Polska ogrywa Unię?
"Orban i Morawiecki wielokrotnie ośmieszali UE. Przede wszystkim polski rząd potrafi po mistrzowsku ogrywać Komisję Europejską" - ocenia komentator. Jego zdaniem polska reforma wymiaru sprawiedliwości nie jest problemem polskim, lecz problemem europejskim, ponieważ dotyczy "istoty europejskiej wspólnoty prawa".
Polskie władze tworzą "systemową konkurencję wobec liberalnej demokracji" - ostrzega autor. "Polska inscenizuje się na turbonacjonalistyczną alternatywę, w której wolne od LGBT strefy są na porządku dnia, tak samo jak język, w którym określa się krytyków rządu i opozycjonistów jako 'Polaków gorszego sortu' i 'niepolskich'" - stwierdza niemiecki dziennikarz.
Fritz zwraca uwagę na "robiące wrażenie gospodarcze sukcesy Polski". Nadmienia, że pod względem cyfryzacji Polska zostawiła Niemcy daleko w tyle.
Konkurencja dla otwartych społeczeństw
Zdaniem Fritza Polska stanowi w UE "systemową konkurencję dla otwartych społeczeństw". Autor komentarza "Die Welt" porównuje rolę Polski z autokratycznymi państwami azjatyckimi.
Niemiecki publicysta zarzuca innym dziennikarzom, że zbyt długo okazywali zrozumienie dla Polski i próbowali wręcz usprawiedliwiać demontowanie przez władze państwa prawa. "Europa musi uznać polską przebudowę sądownictwa za problem europejski i bronić w sposób widoczny liberalnych wartości" - uważa Fritz.
Gdzie ta opozycja?
Komentator nie szczędzi też krytyki polskiej opozycji. Wytyka jej, że przez pięć lat nie zdołała wypracować atrakcyjnej oferty dla wyborców. "W polskich metropoliach z ich eleganckimi restauracjami panuje dziś raczej obojętność niż opór. Ludzie urządzili się w PiS-owskiej Polsce" - pisze Fritz, zwracając na marginesie uwagę na "renesans swojskości".
Jak zaznacza niemiecki publicysta, prezes PiS Jarosław Kaczyński zrozumiał odpowiednio wcześnie, że wstąpienie Polski do Unii Europejskiej wywoła u wielu jego rodaków dyskomfort. PiS obraca teraz te negatywne nastroje przeciwko UE.
"Polska staje się wzorem dla wstecznych sił w całej Europie. Europejscy politycy powinni wziąć to pod uwagę, gdy znów zrezygnują z obrony państwa prawa" - pisze w konkluzji Philipp Fritz.