Dezercje w rosyjskiej armii w Ukrainie. Fala ucieczek rośnie
Rosyjscy żołnierze masowo dezerterują z armii w Ukrainie. Według analityków Frontelligence Insight, do końca roku liczba uciekinierów może sięgnąć 70 tys., a dezercje osiągają rekordowe poziomy.
Co musisz wiedzieć?
- Rosyjscy żołnierze coraz częściej opuszczają swoje jednostki na froncie w Ukrainie, a fala dezercji nasila się od początku roku.
- Według danych Frontelligence Insight, w niektórych oddziałach liczba dezerterów latem była sześciokrotnie wyższa niż w styczniu 2024 r.
- Złapani dezerterzy są brutalnie traktowani przez rosyjską żandarmerię wojskową, a część z nich trafia przed tzw. sądy polowe.
Blackout w Biełgorodzie. Moment ataku Ukrainy i jego konsekwencje
Rosyjska armia w Ukrainie mierzy się z bezprecedensową falą dezercji. Analitycy z Frontelligence Insight szacują, że jeśli obecne tempo ucieczek się utrzyma, do końca roku z armii może zniknąć nawet 70 tys. żołnierzy. Liczebność rosyjskich sił najezdniczych oceniana jest na ok. 700 tys. osób. W ostatnich miesiącach dezercje osiągnęły rekordowe poziomy, a w niektórych jednostkach latem liczba uciekinierów była sześć razy większa niż na początku roku.
Dlaczego rosyjscy żołnierze dezerterują z Ukrainy?
Z danych zebranych przez ukraiński projekt "Choczu żyt" oraz zdobycznych dokumentów rosyjskich armii wynika, że żołnierze uciekają zarówno z okopów, jak i ze szpitali, gdzie trafiają po ranach lub samookaleczeniach. To zmiana w porównaniu z pierwszymi latami wojny, gdy dezercje dotyczyły głównie baz na tyłach frontu. W 2022 r. zorganizowane grupy żołnierzy opuszczały pierwszą linię, próbując przedostać się na Krym lub do Rosji. W tym roku podobne przypadki dotyczą oddziałów złożonych z byłych więźniów, którzy uciekali spod Pokrowska.
– Tam w ogóle nie zrozumieli, kim ja jestem i czego chcę – wspominał żołnierz, który po ucieczce z okopów zgłosił się do centrum werbunkowego na Syberii.
Według Frontelligence Insight, średni wiek dezertera to 37 lat, a najwięcej uciekinierów jest w przedziale 35-44 lata. Około jedna piąta z nich to więźniowie zwerbowani do oddziałów szturmowych. Analitycy podkreślają, że wzrost dezercji odzwierciedla strukturę wiekową rosyjskiej armii.
Jak rosyjska armia reaguje na dezercje żołnierzy?
Rosyjska żandarmeria wojskowa kontroluje okupowane tereny Ukrainy i organizuje patrole wyłapujące dezerterów. Dowódcy starają się przejmować uciekinierów, by nie pogarszać własnej reputacji. Złapani żołnierze są bici, torturowani, a czasem nawet zabijani. Ukraińska grupa konspiracyjna "ATESZ" informowała, że 104 dywizja desantowo-szturmowa utworzyła mobilne patrole, które schwytanych wrzucały do jam wykopanych w ziemi, pozbawiając ich wody i jedzenia.
Część stawiano przed "sądami polowymi" (nie wiadomo, w jakim składzie), a te skazywały złapanych np. na walkę między sobą. Dwaj dezerterzy mieli się bić na śmierć i życie, ten, który przeżył, mógł zostać w jednostce. Jeszcze późną wiosną w internecie pojawiło się kilka nagrań takich "pojedynków" toczonych w wykopanych jamach przez nagich więźniów, ale byli to dezerterzy, którzy uciekli z frontu w obwodzie donieckim.
Mimo brutalnych metod, liczba dezercji stale rośnie. Analitycy podkreślają, że dokładna liczba uciekinierów nie jest znana, a szacunki opierają się na dostępnych dokumentach. Rosyjskie dowództwo stara się ukrywać skalę problemu przed opinią publiczną, jednak braki kadrowe zaczynają być odczuwalne na froncie, zwłaszcza w obwodzie zaporoskim.
"Liczba dezercji nie osiągnęła na razie kryzysowego poziomu. Ale jej gwałtowny wzrost – mimo groźby bardzo brutalnych rozpraw ze złapanymi – wskazuje, że w rosyjskiej armii istnieje ogromny problem" – piszą analitycy z Frontelligence Insight.
Źródło: Rzeczpospolita