Dywersje na kolei. Media: "Największe śledztwo w historii"
Po dwóch aktach dywersji na linii Warszawa-Dorohusk polskie służby prowadzą - jak zostało to określone przez dziennikarzy Radia ZET i "Newsweeka" - największe śledztwo w historii. Sięgnięto po monitoring z okolicy, zabezpieczono setki odcisków i poproszono o wsparcie NSA, Europol oraz Interpol.
Najważniejsze informacje:
- Wszystkie polskie służby, w tym CBA, zostały włączone w śledztwo; o wsparcie poproszono NSA, Europol i Interpol.
- Zabezpieczono setki odcisków palców oraz nagrania z monitoringu w promieniu 10 km od miejsc zdarzeń; użyto psów tropiących.
- Premier Donald Tusk przekazał, że służby znają tożsamość dwóch podejrzewanych obywateli Ukrainy, współpracujących z Rosją.
Śledztwo po dwóch incydentach na torach linii Warszawa-Dorohusk ma bezprecedensową skalę. Według ustaleń dziennikarzy Wiadomości RadioZet i "Newsweeka" w działania zaangażowano wszystkie służby, także Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Na miejscu pracują zespoły biegłych, w tym specjaliści z mechanoskopii i pirotechniki z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia oraz Wojskowej Akademii Technicznej.
Dywersja na kolei. "Wybuch był bardzo potężny"
Dywersje na kolei
Na miejscach dywersji zabezpieczono setki odcisków palców. Służby przejęły również nagrania z monitoringu stacji paliw, sklepów i prywatnych posesji w promieniu 10 km od zdarzeń. Wykorzystano psy tropiące.
Polskie instytucje poprosiły o pomoc amerykańską NSA w dostępie do danych z systemu Echelon. Równolegle liczą na wsparcie Europolu i Interpolu. Chodzi o analizę szerokiego spektrum transmisji i możliwe powiązania międzynarodowe, które mogą prowadzić do organizatorów sabotażu kolejowego.
Źródło: Radio ZET