Desperacja Rosji. Tak manipuluje przy naborze do wojska
Wojna w Ukrainie nie toczy się po myśli Rosji. Dlatego władze manipulują kryteriami naboru do służby wojskowej, aby zniwelować straty poniesione wskutek walk. Zdaniem Instytutu Studiów nad Wojną, świadczy to o rosnącej desperacji Kremla.
Po tym, jak Rosjanie fatalnie rozegrali pierwszą część wojny w Ukrainie, wycofując się m.in. spod Kijowa, obecnie wysiłki agresora skupiają się wokół terenów w Donbasie. We wtorek walki trwały m.in. w Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim. Tam rosyjska armia stara się przejąć kontrolę nad zakładami chemicznymi Azot.
"Wojska rosyjskie szykują się też do ofensywy w kierunku Słowiańska w obwodzie donieckim i przeprowadziły ataki w obwodzie charkowskim, gdzie próbują odepchnąć Ukraińców od linii frontu na północny wschód od Charkowa" - napisano w najnowszym raporcie Instytutu Studiów nad Wojną (ISW).
Rośnie desperacja Rosji
Jak zauważyli eksperci z amerykańskiego instytutu, we wtorek rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe na Białorusi, ale mało prawdopodobne jest to, by kraj ten przystąpił do wojny po stronie Ukrainy. Walce z sąsiednim narodem sprzeciwia się zdecydowana większość społeczeństwa, co mogłoby wywołać niepokoje wśród Białorusinów i doprowadzić do protestów przeciwko Alaksandrowi Łukaszence.
Instytut Studiów nad Wojną zwrócił też uwagę na rosnącą desperację Rosji, która manipuluje kryteriami naboru do służby wojskowej. Wszystko po to, aby zwiększyć liczbę rekrutów mogących walczyć na terenie Ukrainy.
Rosyjski bloger Jurij Kotienok zdradził, że Kreml planuje podnieść górną granicę wieku dla rekrutów z 40 do 49 lat. Zamierza też zrezygnować z posiadania doświadczenia wojskowego dla załóg czołgów i jednostek piechoty zmotoryzowanej.
"Jeśli to prawda, zmiana wskazuje na rosnącą desperację Kremla, by uzupełnić rekrutami jednostki na froncie, bez względu na ich małe umiejętności" - napisali eksperci z ISW.
Rekruci w Rosji nie mogą być formalnie osobami karanymi, ale z informacji Kotienoka wynika, że prywatne firmy wojskowe, tak jak chociażby grupa Wagnera, dopuszczają do służby osoby z "drobnymi wykroczeniami" na koncie. Zostali oni zmobilizowani do walk na terenie samozwańczych republik w Doniecku i Ługańsku.
Rosja się spieszy
Kolejnym znakiem wskazującym na desperację Rosjan jest chęć szybkiego przyłączenia okupowanych terenów Ukrainy bezpośrednio do Federacji Rosyjskiej. Jak przekazał Petro Andriuszczenko, doradca mera Mariupola, Kreml chce anektować obwód doniecki już 1 września.
Andriuszczenko poinformował, że władza nad okupowaną częścią samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej przeszła już w ręce urzędników z Rosji. Na dodatek rosyjski system edukacji określa już obwody doniecki, ługański, zaporoski i chersoński jako regiony Rosji.
Czytaj także: