Demonstracja w Londynie przeciwko wojnie w Libanie
15 tys. osób według policji, a
100 tys. według organizatorów demonstrowało w centrum
Londynu przeciwko wojnie w Libanie, domagając się natychmiastowego
zawieszenia broni w konflikcie Izrael-Hezbollah. Protest odbył się
na apel organizacji pacyfistycznych i muzułmańskich.
Brytyjska opinia publiczna jest przerażona tym, co się dzieje w Libanie - powiedział Lindsey German z koalicji "Stop wojnie". Większość Brytyjczyków - wskazał - nie zgadza się z postępowaniem brytyjskiego rządu.
Premier Tony Blair jak dotąd wstrzymuje się z żądaniem natychmiastowego rozejmu w obecnym konflikcie izraelsko-libańskim.
W połowie lipca Izrael rozpoczął działania wojenne po tym, jak 12 lipca bojówki Hezbollahu zabiły trzech i uprowadziły dwóch żołnierzy izraelskich. Według źródeł libańskich, w wyniku izraelskich ataków zginęło już blisko 1000 Libańczyków.
Pochód protestujących wyruszył z Hyde Parku, przeszedł obok ambasady USA - obyło się bez incydentów - by dotrzeć do siedziby premiera na Downing Street.
Niektórzy demonstranci nieśli dziecięce trumny zrobione ze sklejki, aby zwrócić uwagę na śmiertelnie ofiary konfliktu również wśród dzieci. Wznoszone są hasła "Wszyscy jesteśmy hezbollahami", "Bojkotujcie Izrael".
Przy pomniku brytyjskich ofiar wojen światowych złożono setki dziecięcych butów. Wielu obecnych tu ludzi uważa, że Wielka Brytania i USA izolują się od światowej opinii publicznej - powiedziała Yasmin Ataullah z "Brytyjsko-Muzułmańskiej Inicjatywy".
Przybyliśmy tu, by zaprotestować przeciwko atakom izraelskim na Liban i wskazać, że Wielka brytania, USA i Izrael są po jednej stronie, a 160 państw po drugiej - oświadczyła Salma Yaqoob z Birmingham.
Bianca Jagger, jedna z najbardziej znanych pacyfistek na Wyspach zarzuciła Blairowi, że "wznieca nienawiść", nie chcąc zabiegać o bezwarunkowy rozejm. Jednocześnie podkreśliła, że popiera prawo Izraela do istnienia.
W demonstracji uczestniczyła też grupa ortodoksyjnych żydów, protestując przeciwko działaniom Izraela na południu Libanu.
Organizatorzy protestu przekazali na Downing Street list otwarty do Tony'ego Blaira z żądaniem, aby wreszcie opowiedział się za zawieszeniem broni.
Według dziennika "The Independent", list podpisało 40 tys. ludzi.