Dekada po zamachu na WTC
Jak Ameryka otrząsnęła się z koszmaru
Jak Ameryka otrząsnęła się z koszmaru - zobacz zdjęcia
"W drodze z samochodu do sali szkolnej Karl Rove (prezydencki doradca - przyp.) powiedział, że w World Trade Center uderzył samolot. Wydało mi się to dziwne. Wyobraziłem sobie niewielki śmigłowiec, który całkowicie stracił orientację i zboczył z kursu" - wspomina tragiczny poranek 11 września 2001 roku były prezydent USA George W. Bush w autobiografii "Kluczowe decyzje". W momencie ataku odwiedzał szkołę w spokojnym miasteczku na Florydzie (czytaj więcej)
.
Gdy drugi pasażerski odrzutowiec uderzył w bliźniaczą wieżę WTC, stało się jasne, że to nie wypadek. Wiadomość o trzecim rozbitym o Pentagon samolocie dotarła do prezydenta Busha, gdy był już w drodze do Waszyngtonu. Od tego czarnego dnia minęło 10 lat.
(PAP, wp.pl / mp)
To były chwile grozy
11 września 2001 roku uprowadzono cztery pasażerskie samoloty. Dwa z nich uderzyły w jeden ze symboli Nowego Jorku - World Trade Center. Trzeci rozbił się o Pentagon. Na pokładzie czwartej maszyny doszło do buntu pasażerów. Samolot runął w okolicach Pittsburgha. Ocenia się, że miał uderzyć w Biały Dom lub Kapitol. "Ten akt odwagi należy do największych w amerykańskiej historii" - napisał po latach o buncie podczas lotu 93 Bush Junior.
To były chwile grozy
Dekadę po tragicznych wydarzeniach obecny amerykański przywódca Barack Obama napisał dla dziennika "USA Today": "Autorzy tych zamachów chcieli nas sterroryzować, ale nasz opór okazał się silniejszy. Dziś nasz kraj jest bezpieczniejszy, a nasi wrogowie słabsi".
To były chwile grozy
W 2001 roku Ameryka była jednak wstrząśnięta. Nowojorczycy na ulicach, a świat na ekranach telewizorów obserwowali horror ludzi uwięzionych na najwyższych piętrach wież WTC, a potem zawalenie się dwóch kolosów. - Ameryka stała się celem ataku, bo jesteśmy najjaśniejszym światłem wolności i możliwości na świeci. I nikt nie ugasi tego światła - mówił jeszcze w dniu zamachu Bush.
To były chwile grozy
"Nigdy nie zapomnimy lekcji, którą nam 10 lat temu przypomniano: że różnice zdań między nami niewiele znaczą wobec tego, co nas jednoczy, i że jeśli decydujemy się iść razem, jako rodzina (...), Stany Zjednoczone stawiają silny opór i mogą wyjść z tej próby silniejsze niż wcześniej" - oświadczył w sierpniu tego roku Obama.
To były chwile grozy
Al-Kaida i Osama bin Laden - można było słyszeć w każdych wiadomościach niedługo po zamachach. Brodaty Saudyjczyk stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na globie. Bush przyznał w swojej biografii, że gdy dowiedział się o atakach, pomyślał: "znajdziemy tych, którzy to zrobili i skopiemy im tyłki". Waszyngton był gotów na wojnę, by tylko odnaleźć bin Ladena. Ale ten jakby zapadł się pod ziemię. Przez 10 lat przywódca Al-Kaidy pozostawał nieuchwytny.
To były chwile grozy
W maju 2011 roku Osama bin Laden został namierzony w Pakistanie. Mieszkał w miejscowości oddalonej o 60 km od Islamabadu. Podczas akcji amerykańskich komandosów lider terrorystów zginął. Na tę wieść Nowy Jork zaczął tańczyć. A zwolennicy bin Ladena grozili krwawą zemstą.
- Przez ponad dwie dekady bin Laden był liderem i symbolem Al-Kaidy. Kontynuował planowanie ataków przeciwko naszemu krajowi, naszym przyjaciołom i sojusznikom. Śmierć bin Ladena to do tej pory największe osiągnięcie naszego narodu, by pokonać Al-Kaidę - przemówił w maju Obama.
To były chwile grozy
- Nasza wojna z terrorem zaczyna się od Al-Kaidy, ale to nie koniec. Nie skończy się, dopóki wszystkie grupy terrorystyczne o globalnym zasięgu nie zostaną wykryte, powstrzymane i pobite - na te słowa, wypowiedziane 20 września 2001 roku przez Bush Junior, amerykańcy kongresmeni odpowiedzieli oklaskami.
Śmierć Osamy bin Ladena 10 lat po tym przemówieniu nie oznacza końca zagrożenia zamachami. USA są obecnie uwikłane w dwa konflikty w Afganistanie i Iraku, choć zaplanowane są już terminy opuszczenia tych krajów przez amerykańskich żołnierzy. Ameryka ponosi jednak wysokie koszty wojen - 3,7 biliona dolarów, według szacunków Brown University. Na Waszyngton spadła również fala krytyki za łamanie praw człowieka, czego symbolami stały się więzienia Abu Ghraib w Iraku i Guantanamo na Kubie.
To były chwile grozy
- Amerykanie nie wybrali tej walki. Przybyła do naszych brzegów i rozpoczęła się bezsensowną rzezią naszych obywateli - mówił po zabiciu bin Ladena prezydent Obama. - Po niemal 10 latach służby, walki i poświęceń, dobrze znamy koszty wojny. Ten wysiłek ciąży na mnie za każdym razem, gdy jako głównodowodzący muszę podpisać list do rodziny, która straciła ukochaną osobę lub spojrzeć w oczy członkowi służb, który został ciężko ranny.
To były chwile grozy
W książce "Kluczowe decyzje" George W. Bush pisze: "Historia będzie roztrząsać decyzje, które podjąłem, strategię, którą przyjąłem i metody, którymi postanowiłem się posłużyć. Ale jeden fakt jest bezdyskusyjny - po koszmarze z 11 września na amerykańskiej ziemi przez siedem i pół roku nie przeprowadzono żadnego udanego ataku terrorystycznego. Gdybym w jednym zdaniu miał streścić swoje największe osiągnięcie jako prezydenta wybrałbym właśnie to".
To były chwile grozy
"Ci, którzy zaatakowali nas 11 września, chcieli wykopać przepaść między USA a resztą świata. Nie powiodło im się. Dziesięć lat później razem z naszymi przyjaciółmi i partnerami pamiętamy o tych, których utraciliśmy w tej walce. Dla ich uczczenia odnawiamy raz jeszcze ducha partnerstwa i wzajemnego szacunku, którego potrzebujemy, aby zbudować świat, gdzie każdy będzie żył w godności, wolności i pokoju" - napisał z kolei prezydent Barack Obama; jego artykuł opublikowała francuska gazeta "Le Figaro".
(PAP, wp.pl / mp)