Decyzja ws. dymisji Niedzielskiego. Nawet w rządzie słychać krytykę. "Nie wiem, co mu strzeliło do głowy"
Mimo rosnącej irytacji w PiS wobec ministra zdrowia, zmiany w rządzie na tym stanowisku nie będzie - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Przynajmniej do wyborów parlamentarnych.
07.08.2023 | aktual.: 07.08.2023 13:07
Niemniej - jak mówią w obozie władzy - pozycja Adama Niedzielskiego jest dziś słaba. Gdy PiS utrzyma rządy na trzecią kadencję, Niedzielski przestanie urzędować w budynku przy Miodowej w Warszawie - wynika z rozmów z przedstawicielami formacji Jarosława Kaczyńskiego.
- Dostanie nowe zadania - twierdzą nieoficjalnie nasze źródła.
Niedzielski nie czuje stołka
- Adam do wyborów to przetrzyma, dymisji nie będzie. Później pewnie nastąpi wymiana, bo ministrowie zdrowia nie utrzymują się dłużej niż 2-3 lata. Sam Adam nie wygląda, jakby czuł ten stołek, nie lubi się z lekarzami, nie ogarnia "systemu" - twierdzi nieoficjalnie człowiek z obozu władzy.
Być może dlatego minister Niedzielski - z powodu ograniczonej sympatii do środowiska lekarskiego - bez wahania uderzył w kolejnego lekarza, ujawniając wrażliwe dane dotyczące zażywanych przez niego leków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brzmi kuriozalnie? Szkopuł w tym, że tak właśnie było: minister zdrowia opublikował na Twitterze (!) informację, jakiego rodzaju leków potrzebuje lekarz, który skrytykował działalność resortu zdrowia w mediach. Jak stwierdziło większość ekspertów, to nie tylko głupota ze strony ministra, ale prawdopodobnie również złamanie prawa, z przepisami karnymi włącznie.
Dziś ów lekarz - Piotr Pisula, członek Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej - domaga się od Niedzielskiego przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na rzecz Hospicjum Palium w Poznaniu.
"Nie wiem, co mu strzeliło do głowy"
Z politycznego punktu widzenia oczekiwania urażonego lekarza nie mają jednak dla PiS żadnego znaczenia. Znaczenie ma to, jak sprawa zostanie odebrana przez wyborców. I jaka jest jej ranga.
Wnioski? Jak wynika z naszych informacji, PiS uważa, że sprawa - mimo że jest traktowana jako poważna wpadka ministra zdrowia - pozostanie w medialnej "bańce" i nie będzie rezonować w elektoracie prawicy. Dlatego też rządzący liczą na to, że skandal w miarę szybko ucichnie albo - to już czysty polityczny cynizm - zostanie "przykryty" innym tematem.
Poza tym - twierdzą niektórzy w obozie władzy - lekarze "nie cieszą się szczególną sympatią w społeczeństwie". - Dlatego nie ma co robić z igieł wideł - wzrusza ramionami jeden z przedstawicieli formacji rządzącej.
Zobacz także
Niemniej nie da się ukryć, że Niedzielski wywołał irytację w PiS. Wywołuje ją zresztą od momentu, gdy został ministrem zdrowia. Miał jednak ochronę Kancelarii Premiera i "akcept" centrali PiS przy Nowogrodzkiej (mimo że kierownictwo pamięta pracę Niedzielskiego dla rządu PO-PSL), więc publicznie z PiS nikt nie zdobędzie się na otwartą jego krytykę (m.in. za działania i wypowiedzi w czasie pandemii, nieudolność w zarządzaniu systemem zdrowia czy nieumiejętność budowania relacji z lekarzami).
Dziś jednak "koledzy" ministra zdrowia w obozie rządzącym milczą. W nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że Niedzielski "musi sam się wytłumaczyć". - Niech wyjdzie i się broni - mówi człowiek pracujący przy kampanii PiS.
Co na ten temat mówi się w rządzie? - Oczywiste jest, że ujawnienie takiej informacji w takim szczególe, jak zrobił to minister Niedzielski, nawet jeśli jest to zgodne z prawem, było błędem. To nie podlega dyskusji, percepcja społeczna jest jasna w tej sprawie - nie ukrywa w rozmowie z WP jeden z członków rządu.
Konkurencja z PiS nie chce Niedzielskiego
Niedzielskiemu nie pomaga fakt, iż gorliwie stara się o miejsce w Sejmie (minister zdrowia nie był nigdy parlamentarzystą, ale dziś ma takie ambicje). Zwłaszcza że z PiS wcześniej miał niewiele wspólnego.
Dlatego wieloletni działacze PiS - a także obecni posłowie - irytują się na myśl, że Niedzielski ma być numerem jeden na liście wyborczej w okręgu pilskim. Jak mówią nam w PiS, "jedynkę" ministrowi zdrowia miał obiecać sam Jarosław Kaczyński. Dziś prezes PiS ponoć tego żałuje, a konkurentów na liście nie brakuje.
Na co może zatem liczyć Niedzielski? Co najwyżej na to, że utrzyma stołek w resorcie do wyborów. Ale czy pozostanie "jedynką" na liście? To ponoć znów sprawa otwarta.
Wiadomo dziś, że - jak dowiedziała się Wirtualna Polska - wniosku o wotum nieufności wobec szefa resortu zdrowia nie złoży opozycja. Potwierdzili nam to politycy z KO, Lewicy i Trzeciej Drogi. Powód? Prosty: nieskuteczność tego typu ruchów. Zwłaszcza tuż przed wyborami parlamentarnymi.
Nie oznacza to jednak, że opozycja odpuści sprawę. Posłowie KO przeprowadzają kontrole w Ministerstwie Zdrowia, a inni parlamentarzyści już wykorzystują okazję, by uderzyć w - ich zdaniem - miękkie podbrzusze PiS, a więc zapaść w systemie ochrony zdrowia (za co odpowiadają wszystkie rządy po 1989 r.).
Czy PiS ma się jak bronić? Chcieliśmy zapytać o to czołowych polityków partii rządzącej zajmujących się służbą zdrowia: m.in. Tomasza Latosa (szefa sejmowej komisji zdrowia), Bolesława Piechę czy Stanisława Karczewskiego. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Latos jednak już po publikacji naszego tekstu wypowiedział się dla se.pl: - Należy wyjaśnić, przeprosić i przyznać się do błędu. Nigdy nie jest źle skorzystać ze słowa przepraszam - upomniał ministra Niedzielskiego.
Możliwe jest, że któryś z wyżej wymienionych polityków PiS obejmie stanowisko ministra po wyborach. Oczywiście tylko w przypadku, gdy PiS utrzyma władzę. - Na pewno po wyborach będzie nowe otwarcie, a nowe otwarcie zawsze obejmuje ministra zdrowia. Niedzielski odnajdzie się gdzieś indziej - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Jeden z polityków obozu władzy przyznaje: - Największe pretensje do Adama można mieć o to, że zrobił wiele, by schrzanić dobre wrażenie o tym, co udało nam się w ostatnim czasie: cyfryzacja systemu, e-recepty itd. Nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Widocznie polityka nie wszystkim służy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Michal.Wroblewski@grupawp.pl