Europa patrzy na jeden kraj. Lokale wyborcze już otwarte
W niedzielę w Mołdawii odbywa się druga tura wyborów prezydenckich. Mierzą się w niej urzędująca prezydent Maia Sandu oraz prorosyjski Alexandr Stoianoglo, były prokurator generalny, wspierany przez partię socjalistów. Władze w Kiszyniowie obawiają się, że Kreml będzie próbował zakłócić przebieg wyborów, m.in. przez ogłaszanie fałszywych alarmów bombowych.
Lokale wyborcze zostały otwarte o godzinie 07:00 (06:00 czasu polskiego) i będą dostępne dla głosujących do godziny 21:00 (20:00 czasu polskiego).
Niedzielne wybory uzupełniające zadecydują, czy urzędująca prezydent, proeuropejska Maia Sandu pozostanie u władzy. Obywatele otrzymają pojedynczą kartę do głosowania z nazwiskami dwóch kandydatów.
Pierwsza tura wyborów, która odbyła się 20 października, przyniosła Sandu 42,45 proc. poparcia, podczas gdy Stoianoglo uzyskał niemal 26 proc. głosów. Głosowanie w drugiej turze odbywa się na podstawie tych samych list wyborczych co wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera w RARS. Pada pytanie o Morawieckiego. Bodnar odpowiada
Obawiają się rosyjskich wpływów
Na terenie Mołdawii utworzono 1988 lokali wyborczych, w tym 30 przeznaczonych dla obywateli z separatystycznego Naddniestrza. Dodatkowo w 37 krajach poza granicami państwa otwartych zostanie 231 lokali wyborczych, umożliwiając udział w głosowaniu mołdawskiej diaspory.
Źródło, które rozmawiało anonimowo z agencją Reutera, wskazało, że lokale wyborcze w krajach takich jak Włochy, Francja, Niemcy, Hiszpania, Kanada, Rumunia, USA i Wielka Brytania mogą być celem Moskwy. Istnieją obawy, że Kreml będzie próbował przerwać głosowanie, m.in. przez fałszywe alarmy bombowe. "Celem jest zakłócenie głosowania" - przekazały władze Mołdawii.
Już w pierwszej turze pojawiły się oskarżenia o manipulację wyborami przez Rosję. Szczególne podejrzenia wzbudziły wyniki referendum w sprawie przystąpienia Mołdawii do UE, w którym 50,46 proc. osób zagłosowało na "tak".
Źródło: PAP, Reuters, "Politico"