Debata PE ws. Polski. Timmermans powtórzył zastrzeżenia dotyczące sporu wokół TK
• W Parlamencie Europejskim odbyła debata o sytuacji w Polsce
• Timmermans: zastrzeżenia co do składu i funkcjonowania TK nierozwiązane
• Janusz Lewandowski (PO): polskie władze dopuszczają się "nadużyć"
• Ryszard Legutko (PiS): kierujecie się uprzedzeniami do polskiego rządu
• Dlaczego rozmawiamy o Puszczy? Co państwo wiecie o Puszczy? - mówił
• Robert Iwaszkiewicz (Partia KORWiN): ręce precz od Polski
• Marcin Warchoł: debata PE o Polsce emocjonalna i napastliwa
13.09.2016 | aktual.: 13.09.2016 18:24
Zastrzeżenia Komisji Europejskiej dotyczące składu i funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego pozostają nierozwiązane - powiedział w trakcie debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Z kolei szef delegacji PiS w Parlamencie Europejskim Ryszard Legutko zarzucił większości frakcji w PE, które chciały debaty na temat sytuacji w Polsce, że kieruje nimi uprzedzenie do polskiego rządu. Zasadności debaty bronił europoseł PO Janusz Lewandowski, który powiedział, że jest to "debata nie przeciwko Polsce, a o nadużyciach obecnej władzy".
Oceniając działania polskich władz w sprawie rozwiązania kryzysu związanego z Trybunałem Konstytucyjnym Timmermans mówił, że mimo pewnych poprawek ze strony polskiego rządu, przedmiotem troski KE pozostaje skład Trybunału, publikacja jego wyroków oraz efektywność możliwości weryfikacji konstytucyjności stanowionego prawa.
Przypomniał, że w zaleceniach, jakie dla polskich władz wydała w lipcu KE wskazano, że trzech wybranych legalnie przez poprzedni Sejm sędziów nie ma możliwości pełnienia funkcji.
Kolejnym zaleceniem, o którym przypominał wiceszef KE, jest publikacja wszystkich wyroków Trybunału, która powinna następować automatycznie, a nie powinna zależeć od decyzji władz.
- Po trzecie skuteczność funkcjonowania TK nie powinna być w żaden sposób demontowana przez nowe ustawy czy reformy - mówił Timmermans.
Polska dostała w lipcu trzy miesiące na poinformowanie Komisji Europejskiej o realizacji zaleceń, jakie ta wydała w ramach prowadzonej wobec naszego kraju procedury ochrony praworządności.
Legutko do większości PE: kieruje wami uprzedzenie do polskiego rządu
Szef delegacji PiS w Parlamencie Europejskim Ryszard Legutko zarzucił większości frakcji w PE, które chciały debaty na temat sytuacji w Polsce, że kieruje nimi uprzedzenie do polskiego rządu i nie są zdolne do akceptacji poglądów odmiennych od swoich.
- Kieruje wami głębokie uprzedzenie do rządu polskiego i do wszystkiego, co ten rząd reprezentuje. Prawda jest taka, że jesteście państwo organicznie niezdolni do zaakceptowania faktu, że mogą istnieć rządy i partie, które różnią się od was poglądami i te poglądy mają dobre racje - podkreślał podczas swojego wystąpienia na sesji plenarnej w Strasburgu europoseł PiS.
Przekonywał, że w wielu kwestiach, które mają być poruszone w rezolucji na temat Polski, europosłowie nie mają wiedzy. W tym kontekście wymienił m.in. działania rządu w Puszczy Białowieskiej. Dlaczego rozmawiamy o Puszczy? Co państwo wiecie o Puszczy? Przecież państwo nawet nie wiecie, gdzie jest Puszcza Białowieska - mówił.
Odnosząc się do sytuacji mediów publicznych ocenił, że nigdy więcej niż teraz nie było w nich słyszalnych głosów z różnych stron spektrum politycznego. - Oferta medialna, która jest w dzisiejszej Polsce, jest znacznie szersza niż w innych krajach UE - powiedział.
Legutko zarzucił Komisji Europejskiej, że ta łamie traktaty unijne, prowadząc wobec Polski procedurę praworządności i uzurpuje sobie trzy funkcje - oskarżyciela, sędziego i egzekutora. Poinformował, że do KE i Rady Europy zostały wysłane analizy ekspertów w sprawie TK, zlecone przez marszałka Sejmu. - Będę bardzo szczęśliwy, jeśli przewodniczący Timmermans odpowie na argumenty w nich zawarte - zaznaczył Legutko.
- Standardy, które obowiązują dziś w Polsce, są znacznie wyższe niż w wielu krajach europejskich - przekonywał polityk PiS.
Lewandowski: to nie debata o Polsce, ale o nadużyciach polskich władz
Debata Parlamentu Europejskiego nie jest debatą o Polsce ani tym bardziej przeciwko niej, ale o nadużyciach obecnych władz - powiedział z kolei europoseł PO Janusz Lewandowski.
Zdaniem Lewandowskiego polskie władze dopuszczają się "nadużyć", które "są zagrożeniem dla demokracji, swobód obywatelskich i obracają się przeciwko obywatelom". Jak ocenił, w minionych latach polscy europosłowie i obywatele mieli bardzo wiele powodów do dumy. "Jednak - jak dodał - dziś nie jest powodem do dumy, jeśli Polska otwiera listę krajów o zagrożeniach dla demokracji i praworządności, wydłuża listę kłopotów UE".
Lewandowski przekonywał, że tego, co złe, nie da się przysłonić mandatem uzyskanym w wyborach. - Polacy nie głosowali na paraliż Trybunału Konstytucyjnego, czystki w mediach. Polacy nie głosowali na niszczenie służby cywilnej, nieuprawnioną ingerencję w prywatność - mówił europoseł PO.
Jego zdaniem debata w PE na ten temat jest dowodem na to, że "demokratyczny świat upomina się o Polskę jako członka swojej rodziny".
Wiceminister sprawiedliwości: debata PE o Polsce emocjonalna i napastliwa
- Debata Parlamentu Europejskiego o Polsce miała wymiar emocjonalny, a nawet napastliwy - ocenił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który jako reprezentant polskiego rządu przysłuchiwał się wtorkowej dyskusji w Strasburgu.
W rozmowie z dziennikarzami wiceminister zaznaczył, że debata europarlamentu nie wniosła niczego nowego i powieliła argumenty Komisji Europejskiej, "które nie mają nic wspólnego z ochroną praworządności, a są raczej ochroną niepraworządności". Jak dodał, akceptacja tych argumentów "musiałaby prowadzić do zmiany porządku konstytucyjnego w naszym kraju, a z tym się zgodzić nie można".
- Debata miała wymiar mocno emocjonalny, powiedziałbym napastliwy. W wielu wypowiedziach padało hasło aborcji. Dziwić może, że Parlament (Europejski - przyp. red.) zajmuje się kwestią ruchów społecznych, de facto kneblując ruchy społeczne, organizacje, które są za życiem i zajmuje się tego typu rzeczami. Mamy do czynienia z jakąś nową formą cenzury - ocenił Warchoł.
Podkreślił, że inicjatywa zaostrzenia przepisów o aborcji nie jest projektem rządowym. - Rząd nie ma z tym nic wspólnego, tymczasem PE już się tą kwestią zajmuje. To pokazuje, jak bardzo Parlament jest odklejony od rzeczywistości, która ma miejsce w Polsce i de facto nie interesuje go rozwiązanie sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego, tylko zaognianie tego konfliktu - powiedział Warchoł.
Przed zaostrzaniem przepisów o aborcji przestrzegali podczas debaty PE europosłanki Zielonych i Zjednoczonej Lewicy Europejskiej. Obywatelski projekt ustawy całkowicie zakazujący aborcji został złożony w Sejmie przez Komitet "Stop Aborcji".
Zdaniem Warchoła PE stosuje podwójne standardy wobec polskiego rządu. Wiceminister dopytywał, "gdzie był PE", gdy w Sejmie poprzedniej kadencji "dokonywano skoku na Trybunał, gdy partia europosła (Janusza Lewandowskiego) rozpoczynała całą tę historię wokół Trybunału, gdy awansem wybierano sędziów w sposób zupełnie bezprawny?" - Gdzie był PE, gdy dokonywano inwigilacji dziennikarzy, gdy wchodzono do redakcji 'Wprost', gdy przejmowano największy dziennik w naszym kraju? - pytał. - Mamy do czynienia z podwójnymi standardami i nie ma to nic wspólnego z ochroną praworządności - powiedział Warchoł.
Zarzucił też wiceprzewodniczącemu KE Fransowi Timmermansowi, że "już dawno chyba rozstał się z funkcją urzędnika, a stał się po prostu politykiem". - Jeżeli wiceprzewodniczący Timmermans innymi słowami niż prezes (TK Andrzej) Rzepliński, ale powtarza to samo (...), to o czym tu rozmawiać? Jeżeli zasada legalizmu, jedna z podstawowych zasad polskiej konstytucji, jest lekceważona w sposób jawny, to o czym tu rozmawiać? - pytał.
Dodał, że wyroki TK, których publikacji domaga się KE (w sprawie składu Trybunału oraz ustaw o jego funkcjonowaniu), nie są wyrokami w rozumieniu polskiego porządku konstytucyjnego i nie można ich opublikować. - Wszystkie wyroki zostały opublikowane, nie ma dualizmu prawnego i w związku z tym nie widzę problemu - dodał.
Warchoł nie wypowiadał się w trakcie debaty, bo - jak wyjaśnił - formuła i procedura nie zakładała takiej możliwości, a on sam też nie widział takiej potrzeby. Dodał, że żaden z europosłów nie prosił go o informacje na temat sytuacji w Polsce i działań rządu.
Eurosceptycy: PE nie powinien zajmować się Polską
- Debata na temat Polski w Parlamencie Europejskim jest mieszaniem się w wewnętrzne sprawy kraju - mówili podczas wtorkowej debaty na temat sytuacji w Polsce eurosceptyczni europosłowie. Dlatego - ich zdaniem - PE nie powinien zajmować się Polską.
- Ręce precz od Polski. Cała ta debata jest brutalnym atakiem na moją ojczyznę - podkreślał deputowany partii Korwin, należący do frakcji Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej, Robert Iwaszkiewicz.
Jak zaznaczył, Polacy nie potrzebują rad ze strony Parlamentu Europejskiego, bo sami wiedzą, jak mają się rządzić.
Krytykował PE, że ten debatuje o Trybunale Konstytucyjnym czy przestrzeganiu Karty Praw Podstawowych przez Polskę, gdy "państwa europejskie upadają pod zalewem milionów nielegalnych uchodźców".
Inny z eurosceptyków Stanisław Żółtek z Kongresu Nowej Prawicy (frakcja Europa Narodów i Wolności) mówił, że zarówno PiS, jak i PO "próbują zdobyć całą władzę i pod przykrywką dobra wspólnego zagarnąć mienie i wolność obywateli". - Urzędnicy UE stanęli tylko po tej stronie, która przed nimi klęka - przekonywał.
Jego zdaniem unijni komisarze "zapomnieli, gdzie ich miejsce, i chcą rządzić swoimi panami". - Zajmijcie się lepiej tym, co sami stworzyliście, czyli napływem zarazy islamskiego terroru - mówił deputowany.
Jedyny występujący w czasie debaty europoseł niezrzeszony Zoltan Balczo z Węgier podkreślał, że wynik referendum w Wielkiej Brytanii pokazuje, że obywatele państw UE nie chcą, żeby to Bruksela decydowała o ich życiu.
- W przypadku debaty dotyczącej Polski (...) ingerujemy w wewnętrzne sprawy tego kraju - ocenił Balczo. Jego zdaniem niektórzy eurodeputowani "nie chcą zaakceptować większej roli tradycji chrześcijańskiej w Polsce w porównaniu z innymi krajami europejskimi".
Pittella: to nieprawda, że europarlament i KE są przeciw Polsce
To nieprawda, że Parlament Europejski i Komisja Europejska są przeciwko Polsce, ale ustawy przyjmowane przez polskie władze są sprzeczne z zasadami UE - powiedział szef socjalistów w PE, włoski europoseł Gianni Pittella w czasie debaty o sytuacji w Polsce.
- Chcę powiedzieć mieszkańcom Polski: my walczymy dla was, u waszego boku, a nie przeciwko wam - mówił Pittella.
Jego zdaniem pewne działania, podejmowane przez polski rząd, zagrażają praworządności. - Prosiłbym polski rząd: bądźcie spokojni, zaufajcie swemu narodowi. Nie możecie traktować narodu jak zakładnika swoich lęków (...) Dlaczego boicie się Trybunału Konstytucyjnego? Skąd czystki w mediach? - pytał Pittella.
Zieloni i lewica w PE przestrzegają przed zaostrzaniem prawa o aborcji w Polsce
Europosłanka Zjednoczonej Lewicy Europejskiej, Włoszka Barbara Spinelli poinformowała, że jej frakcja wniosła kilka poprawek do większościowego projektu rezolucji na temat sytuacji w Polsce, które dotyczyć będą m.in. stanowiska polskich władz w sprawie kryzysu migracyjnego, a także inicjatywy obywatelskiej w sprawie zaostrzenia prawa o aborcji.
- Przerywanie ciąży jest już bardzo trudną sprawą, a w Polsce ryzykuje się tym, że również w przypadku gwałtu lub innych zbrodni przerywanie ciąży będzie niemożliwe - powiedziała Spinelli. - My nie ingerujemy, ale tylko przypominamy, że istnieją pewne normy i zasady, które każdy zobowiązał się przestrzegać, podpisując traktaty - dodała.
- Rządzący na Węgrzech i w Polsce zapowiedzieli kontrrewolucję kulturalną, poprzez którą chcą zagwarantować swoją suwerenność, opartą tylko na korzeniach chrześcijańskich - dodała.
Także holenderska Zielona Judith Sargentini przestrzegała podczas debaty przed zaostrzaniem ustawodawstwa w sprawie aborcji. - Zaostrzenie tego ustawodawstwa będzie tworzyło czarny rynek aborcyjny - oceniła.
- Wartości europejskie są ściśle związane z suwerennym myśleniem i prawem do decydowania o swoim ciele" - powiedziała Zielona. - Widzimy, że rząd (polski - przyp. red.) inaczej określa suwerenność. Chodzi tutaj o suwerenność grupową - dodała. Oceniła też, że "Polacy przez dziesięciolecia walczyli z systemem totalitarnym o demokrację". - Udało im się zaistnieć w systemie demokratycznych narodów, a teraz widać tutaj krok wstecz - powiedziała.
Holenderska liberalna europosłanka Sophia in t'Veldt podobnie jak poprzedni mówcy podkreśliła, że debata PE nie jest debatą o Polsce, ale o podstawowych wartościach UE. - To uderza w samo sedno tego, czego dotyczy UE: państwa praworządnego praw podstawowych i demokracji - powiedziała, wyrażając poparcie dla inicjatywy KE, która prowadzi procedurę ochrony państwa prawa wobec Polski.
Opowiedziała się za stworzeniem nowego unijnego mechanizmu, który będzie służył ocenie przestrzegania zasad państwa prawa w krajach UE. - UE musi mieć taki zestaw narzędzi, które pozwoli na promowanie i utrzymywania państwa praworządnego i praw podstawowych - powiedziała Holenderka.