Czy węgiel z polskich złóż jest "zdrowszy" od tego z Ukrainy?
Nastąpiła pewna modyfikacja stanowiska rządu. Smog nie jest już problemem teoretycznym, jak twierdził niedawno minister zdrowia - Konstanty Radziwiłł. Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki 17 stycznia na posiedzeniu Rady Ministrów przedstawił listę działań, które powinien podjąć rząd, aby poprawić jakość powietrza w Polsce.
Doraźną receptę na ograniczenie problemu smogu sformułował nie kto inny jak minister środowiska Jan Szyszko.
Kiedy powstał węgiel
Powstanie węgla datuje się na okres ery paleozoicznej zwany karbonem. To dość podstawowa wiedza z zakresu geologii. Nawet w niektórych przedszkolach dzieci dowiadują się od pań przedszkolanek, że paprocie drzewiaste porastały, kiedyś ziemię i to z nich powstał węgiel.
Minister Szyszko lubi być w kontrze do faktów naukowych. W jego opinii ocieplenie klimatu to zagadnienie polityczne. Receptą ministra na ten problem jest wycinanie starych, chorych drzew - kazus Puszczy Białowieskiej, a sadzenie nowych. Z kolei występowanie smogu można zminimalizować w bardzo prosty i narodowy sposób. Wystarczy, że Polacy będą palić w piecach polskim węglem zamiast tym ze wschodu.
Polski węgiel, a węgiel ze wschodu
Profesor Marek Widera z Zakładu Geologii Środowiskowej Uniwersytetu Adama Miskiewicza w Poznaniu w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że kiedy usłyszał słowa ministra o lepszym, bo polskim węglu zareagował głośnym śmiechem. - To są nieprawdziwe stwierdzenia kogoś, kto się nie zna, nie ma pojęcia o węglu. Węgiel polski czy ukraiński to nie tylko są złoża z tego samego okresu, ale w dodatku tak samo uwęglone. A mówienie, że opalanie polskim węglem powodowałoby mniejszy smog to czysty populizm - wyjaśnia Widera.
Ale nie wszystko co na temat smogu wygłosił w Sejmie "ulubiony" minister ekologów jest mijaniem się z prawdą. "Trzeba powiedzieć sobie jasno, od czego zależy to zapylenie. Sprawa jest związana niewątpliwie z jakością paliw, a te paliwa, to jest ich jakość i emisja zależy od tego, czym palimy" - stwierdził Szyszko. - Węgiel węglowi nawet w Polsce, w tej samej kopalni nie równy. Złoża węgla różnią się między sobą i to znacznie. To co jest dla nas, ludzi najgorsze to substancja mineralna, która znajduje się w węglu. Nie chodzi mi o te grube cząstki zostające w kotle w postaci popiołu, ale te drobne, które uciekają przez komin do atmosfery - wyjaśnia Widera.
W ostatnim cytacie ze słynnego już wystąpienia Szyszki jest trochę prawdy i trochę fałszu. "Jeśli ktoś jest mało zamożny, pali tym, co jest możliwe, kupuje to, co jest najtańsze, a tu są duże rozbieżności między dobrym polskim węglem i węglem z Ukrainy" - dodał minister. - Zarówno polski, jaki ukraiński węgiel powoduje smog. Temu faktowi nie da się zaprzeczyć. Powiem więcej, węgiel ze Stanów Zjednoczonych i Australii też nie jest mniej szkodliwy. Kiedy kopalnia fedruje jakiekolwiek złoże to wydobywa także ten gorszy jakościowo węgiel. Nie robiła by tego, gdyby nie było na niego chętnych. Polacy nie analizują węgla pod względem jakości, czyli ciepła spalania. Kierują się ceną - dodaje Widera.
Prof. z UAM wie, że problem smogu dotyczy także miasta, w którym pracuje, czyli Poznania. Przyznaje, że średnio co drugi dzień obserwuje przekroczenie norm jakości powietrza. Polska ze względu na wciąż spore pokłady węgla, brak sprzyjających warunków do rozwoju energii ze źródeł odnawialnych oraz brak elektrowni atomowej jest zdaniem Widery skazana na węgiel. Ale nie musi to oznaczać, że tak jak Chińczycy musimy nauczyć się żyć ze smogiem. Chodzi raczej o to, żeby mieszkańcy domków jednorodzinnych przestali ogrzewać swoje cztery kąty tanim, niskiej jakości węglem z Polski, Ukrainy czy każdego innego kraju, który go do nas eksportuje. To na pewno wyjdzie nam wszystkim na zdrowie.