Czy to rzeczywiście kara dla biskupa czy kpina ze skrzywdzonych [OPINIA]

Jest kolejny zmuszony do odejścia na wcześniejszą emeryturę ordynariusz. Biskup Andrzej Dziuba z Łowicza ustąpił, i tym razem nuncjatura poinformowała, że jest to odejście wymuszone. Tyle że ta pozytywna zmiana komunikacyjna wcale nie oznacza, że można uznać, że hierarcha został realnie ukarany. Model "kar" jest nadal kpiną ze skrzywdzonych i z wiernych - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Bp Andrzej Dziuba
Bp Andrzej Dziuba
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Michałowski
Tomasz P. Terlikowski

09.03.2024 | aktual.: 09.03.2024 19:20

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Lata komentowania życia Kościoła nauczyły mnie, że trzeba się cieszyć z rzeczy małych. I pewnie dlatego pierwszym moim odruchem była radość z tego, że po pierwsze - po latach przeciągania dochodzenia i udawania, że nic się w diecezji łowickiej złego nie działo - wreszcie zmuszono do rezygnacji biskupa Andrzeja Dziubę.

Dodatkowym powodem do radości było to, że tym razem - choć jak w przypadku arcybiskupa Andrzeja Dzięgi - biskup ustąpił na własną prośbę, to nuncjatura jasno wskazała, że stało się to po dochodzeniu watykańskim i z powodu tuszowania spraw pedofilskich i zaniedbań w ochronie małoletnich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Można więc powiedzieć, że Watykan wyciągnął wnioski z poprzednich błędów. Ale, i to też trzeba powiedzieć jasno, to wciąż jest za mało, i to nawet jeśli porównywać to do kar nakładanych na innych polskich biskupów jeszcze kilka lat temu. Tak się bowiem składa, że im zakazywano posługiwania w diecezji, a nawet nie nakazano wpłaty środków na Fundację św. Józefa. Jedyną karą jest więc… wcześniejsza emerytura.

Warto też sobie uświadomić, za co został on ukarany. Otóż - wieloletni profesor teologii moralnej - latami przenosił księży z parafii na parafii, i to nawet wtedy, gdy musiał mieć wiedzę, że są oni przestępcami seksualnymi. "Po ojcowsku" potraktował także znanego psychologa oskarżonego o nadużycia wobec małoletnich, bowiem on także został tylko przeniesiony na inną parafię. Jego działania opisali bardzo szczegółowo dziennikarze OKO.Press.

"Ukarani dostatnią emeryturą"

Ta zaś, w przypadku zarówno arcybiskupa Dzięgi, jak i biskupa Dziuby będzie naprawdę wysoka, bowiem składać się będzie z trzech elementów. Pierwszym są uprawnienia ZUS-owskie, ustalone jeszcze przez generała Kiszczaka, drugim w przypadku obu hierarchów emerytura profesorska (obaj byli bowiem wykładowcami) i trzecim ta należąca do diecezji. Tych dwóch pierwszych nie komentuję, bo Kościołowi nic do tego, czy hierarchowie powinni otrzymać swoje emerytury biskupie z ZUS-u (a takie też są) czy za pracę wykładowcy.

Jednak - i to jest w tej sprawie najistotniejsze - warto zadać pytanie, czy Stolica Apostolska uznała za stosowne ograniczyć uprawnienia emerytalne obu hierarchów, które należą im się od diecezji, w których ich działania doprowadziły do wieloletnich zaniedbań (za które z pewnością - raczej szybciej niż później - archidiecezja szczecińsko-kamieńska i diecezja łowicka będą zmuszone zapłacić gigantyczne odszkodowania). Na tę kwestię - czyli właśnie emerytury diecezjalnej biskupa seniora i jego możliwości dalszego posługiwania - Stolica Apostolska ma zaś oczywisty wpływ.

Niestety, nic nie wskazuje na to, by z owego wpływu Watykan zdecydował się skorzystać. W dokumentach poświęconych obu hierarchom nie ma ani słowa o tym, by odebrano im jakiekolwiek uprawnienia. A te są naprawdę spore.

Jasno precyzuje to dokument "Status biskupów seniorów diecezjalnych i pomocniczych". Co z niego wynika? Odpowiedź jest prosta. Biskupowi emerytowi diecezja musi zapewnić "odpowiednie mieszkanie", a także "odpowiednie i godne utrzymanie". Co wchodzi w zakres tego ostatniego, to także reguluje wspomniany statut. Chodzi o:

•      "stałe miesięczne wynagrodzenie emerytalne w wysokości otrzymywanej aktualnie przez biskupów sprawujących taki sam urząd jak biskup senior przed przyjęciem rezygnacji (z zachowaniem zasady rewaloryzacji);

•      koszty codziennego wyżywienia biskupa seniora w formie zryczałtowanej dopłaty do comiesięcznego wynagrodzenia emerytalnego;

•      opłata rachunków za mieszkanie biskupa seniora, łącznie z opłatą za energię elektryczną,

•      ogrzewanie, wodę, gaz, usuwanie odpadów. W przypadku istnienia ogrodu, w obrębie zajmowanej posesji, należy zapewnić jego podstawowe utrzymanie;

•      wynagrodzenie dla jednej osoby, która podejmuje pracę w domu biskupa seniora;

•      opłacenie pełnej opieki w przypadku choroby powodującej niezdolności do samodzielnego działania".

I właśnie do takich uprawnień mają prawo - bo o ich ograniczeniu nic nie mówi ani nuncjatura, ani Stolica Apostolska.

Kara czy kpina?

Jeśli dodać do tego fakt, że z informacji nuncjatury nie wynika, że arcybiskup Dzięga i biskup Dziuba zostali ukarani w jakikolwiek dodatkowy sposób poza przejściem (na własną prośbę) na emeryturę, to trzeba zadać jasne pytanie, czy Watykan robi sobie kpiny z polskich katolików i osób skrzywdzonych?

To mocne pytanie, ale warto je zadać zupełnie wprost. Jeśli bowiem karą jest tego rodzaju emerytura, jeśli karą jest zwykła informacja o tym, że biskup przechodzi sam na emeryturę, to nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek poczuciem sprawiedliwości, a dla wielu z katolików jest to zwyczajna - wołająca o pomstę do nieba - niesprawiedliwość.

Jeszcze trudniejsze jest to do przyjęcia dla osób skrzywdzonych przez zaniedbania biskupów i na skutek tych zaniedbań. One dowiedziały się właśnie, że jedyną karą dla tych, którzy odpowiadają za ich krzywdę, jest ogromna emerytura. I nic więcej. Gdyby Watykan chciał ukarać ich realnie, a i to byłaby kara niezmiennie łagodna, to powinien nakazać, by biskup senior przynajmniej równowartość tych środków, jakie otrzymuje w uprawnieniach i gotówce przekazał na Fundację św. Józefa.

Nie, nie jednorazowo, ale co miesiąc. Pensja z ZUS-u i z uczelni z pewnością wystarczy mu na życie, a środki na opłacenie mieszkania, pracownika, jedzenia i pensję biskupią powinno się co miesiąc do końca życia biskupa przekazywać na konto Fundacji św. Józefa, która pomaga skrzywdzonym. To by była realna kara. Tak jak karą byłby zakaz publicznych wystąpień i sprawowania posługi biskupiej (taką karę już Watykan nakładał). Tyle że takiej kary nie ma. Jest kpina ze sprawiedliwości.

Jest to jeszcze bardziej widoczne, gdy porówna się sytuację obrońców przestępców seksualnych z sytuacją skrzywdzonych. Ona jest absolutnie nieporównywalna. Skrzywdzonym polscy biskupi odmawiają odszkodowań, uczestnikom procederu zapewniają dostatnią emeryturę. I już tylko to jest niedopuszczalne. Wierni, liderzy opinii, także ludzie niewierzący powinni jasno to pokazywać i mocno domagać się sprawiedliwości. Emerytura to zdecydowanie za mało, by uznać karę za poważną.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski*

*Autor jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in. "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kościółbiskupnuncjusz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1457)