Czy Polska zakończy negocjacje z UE w grudniu?
Zakończenie negocjacji Polski z Unią
Europejską jest możliwe w grudniu, jednak zależy to głównie od
Piętnastki - uważa poseł SLD i przewodniczący Sejmowej Komisji
Europejskiej Józef Oleksy.
03.07.2002 | aktual.: 05.07.2002 11:11
Rzecz jest istotnie po stronie UE. Szanse finału w grudniu są po stronie Unii. Polska dawno przedstawiła swoje stanowisko. To nie Polska, ale UE odłożyła wszystko (najtrudniejsze sprawy) do listopada - powiedział w środę Oleksy na spotkaniu z dziennikarzami w Warszawie.
Oleksy zaznaczył, że jeżeli UE przedłoży wówczas Polsce jakieś warunki nie do przyjęcia, to może zabraknąć czasu na zakończenie negocjacji w grudniu. Mogą się one wtedy przesunąć na luty, marzec czy kwiecień.
Zdaniem Oleksego, działa pewna "pułapka czasowa". Pojawiły się głosy, że UE może postawić kraje kandydujące pod murem i powiedzieć, nasze warunki są takie i takie - albo je przyjmujecie albo odkładamy rozszerzenie - mówił.
Podkreślanie przez Polskę pewnej dezalternatywności oraz upór przy określeniu kalendarium został być może opatrznie zrozumiane w niektórych krajach UE - że Polska musi przystać na wszystko, co kraje Piętnastki nam zaproponują, bo nie mamy wyjścia - uważa Oleksy. Jednak - jak mówił - ostatnio polski rząd zasygnalizował, że takie rozumowanie UE jest błędne i nieładne.
Dopłaty bezpośrednie (dla rolników) to nie jest rzecz absolutnie najważniejsza, ale niższe dopłaty dla Polaków muszą oznaczać niższe dopłaty dla rolników z obecnej Piętnastki - zaznaczył. - Inaczej zostanie złamana ważna zasada równości w konkurowaniu na jednolitym rynku i pojawi się widmo członków drugiej kategorii UE.
Zdaniem Oleksego, należy się obawiać tego, że wewnątrz Piętnastki następuje obecnie faza powrotu pragmatycznych kalkulacji interesów narodowych, które stają nieraz ponad nadrzędną ideą wspólnotowości. Kalkulacje te grożą zasadzie solidarności w UE i innym wartościom.
Polska nie jest tylko petentem, bo rozszerzenie nie jest tylko interesem Polski, ale także jest interesem UE. Czasem mamy wrażenie, że ta świadomość zanikła (...). Gdzieś się zatarło, że interes mamy wspólny, także polityczny - zaznaczył Oleksy. - Rozszerzenie na wschód bez Polski byłoby klęską i porażką także UE.
Jego zdaniem, niewłaściwe było podejście (zarówno po stronie Polski jak i UE), że Polskę - wielki kraj z wielką skalą spraw integracyjnych - traktowano tak samo jak pozostałe dużo mniejsze i mniej liczne kraje kandydujące (np. Słowenię, Estonię i Łotwę), które właściwie nie mają nic do negocjowania.
Według Oleksego, dymisja ministra finansów Marka Belki nie będzie miała złego wpływu na proces negocjacyjny. Nie ma kryzysu rządowego - zastrzegł.
Pytany, czy zamierza przyjąć propozycję kandydowania w wyborach na prezydenta Warszawy odparł: Wiele wskazuje na to, że nie będę robił nowej specjalizacji samorządowej.(iza)