Czteroletni Sasza uciekał przed wojną. Zaginął. Szuka go zrozpaczona matka
10 marca czteroletni Sasza razem z babcią Zoją opuścili dom w jednej z podkijowskich miejscowości. Wsiedli z innymi ludźmi do łodzi, by przepłynąć przez Dniepr. Niestety, łódź się wywróciła. Babcia Saszy utonęła. Chłopiec zaginął. Jego matka wciąż ma nadzieję, że żyje. Czterolatek był w kamizelce ratunkowej.
Dwa tygodnie po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę babcia czteroletniego Saszy postanowiła ewakuować się z dzieckiem i jego dwoma ukochanymi psiakami z jednej z podkijowskich miejscowości. Bała się ostrzału i zbliżających się rosyjskich wojsk. Razem z sześcioma innymi osobami wsiedli na łódź, by przepłynąć nim przez Dniepr. Niestety, łódź przewróciła się podczas przeprawy.
Babcia Saszy utonęła. Rzeka wyrzuciła na brzeg także ciała trzech innych pasażerów. Nadal nie jest znany los trzech innych osób, które nią płynęły. Nie wiadomo także, co stało się z czteroletnim Saszą.
Matka wierzy, że chłopiec wciąż żyje
Poszukiwania chłopca rozpoczęła jego matka - Anna Jachno. Za pośrednictwem Facebooka i Instagramu od trzech tygodni bierze w nich udział także wiele tysięcy osób na całym świecie, którzy udostępniają posty kobiety ze zdjęciami chłopca.
Matka Saszy wierzy, że chłopiec żyje. Jako jedyny na łodzi miał kamizelkę ratunkową. Mógł dopłynąć do brzegu. Mogli pomóc mu okoliczni mieszkańcy. Mógł też, razem z innymi ocalonymi pasażerami łodzi przedostać się na Zachód.
"Ciągle wierzymy, że wspólnie uda nam się znaleźć Saszę. Nie wiemy, gdzie obecnie jest, czy jest jeszcze w Ukrainie. Czy jest w jednej z tych wiosek, które nie mają elektryczności i sieci przez ponad trzy tygodnie, czy też został wywieziony za granicę. W każdym razie go znajdziemy" - pisze zrozpaczona mama na Instagramie i na Facebooku.
Sasza ma ok. 110 centymetrów wzrostu, oczy piwne, ciemnoblond włosy z charakterystyczną grzywką.