Czterolatek zginął ciągnięty przez tramwaj. Motorniczy z zarzutami
Motorniczy tramwaju, pod którego kołami w 2022 roku zginął czterolatek, usłyszał zarzuty. Prokuratura ustaliła, że nie zachował należytej uwagi, a podczas jazdy korzystał z telefonu i słuchawek.
Chłopiec miał przytrzaśniętą nóżkę, nie mógł się wydostać. Pojazd przeciągnął go po kamiennym torowisku. Przerażona babcia nie mogła nic zrobić. Czterolatek zginął w potwornych okolicznościach na jej oczach. Motorniczy zdawał się nie widzieć, że ciągnie chłopca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypadek w Błoniu. Ciężarówka potrąciła dwie nastolatki
Sprawą zajmuje się prokuratura. Właśnie okazało się, że śledztwo ma swój ciąg dalszy. W czwartek 13 kwietnia prokuratura przedstawiła zarzuty motorniczemu - dowiedziała się Wirtualna Polska.
- W Prokuraturze Rejonowej Praga Północ przedstawiono kierującemu tramwajem mężczyźnie zarzut z art. 177par. 2 kk. Zarzucono mu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i przepisów instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich i nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym - przekazała nam prokurator Katarzyna Skrzeczkowska.
- Zebrany materiał dowodowy wskazuje na to, że w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek, nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi, a po zamknięciu drzwi nie upewnił się, czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku. Na ocenę sytuacji wokół tramwaju poświecił zbyt mało czasu - dodała.
Motorniczy nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Czytaj też: