PolskaCzterdzieści i cztery polskie gesty

Czterdzieści i cztery polskie gesty

Jacy jesteśmy? Lubimy patos jak Rejtan? A może przeciwnie – bywamy przyziemni jak Marek Siwiec w Kaliszu? Oto lista gestów, które według nas wiele mówią o polskiej mentalności.

Czterdzieści i cztery polskie gesty
Źródło zdjęć: © AFP

05.05.2009 | aktual.: 05.05.2009 11:57

Próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie: „jaka jest Polska w gestach?”. Nie da się. Można najwyżej ustalić, jaka bywa. A bywa różna – patetyczna, żałosna, ale i szlachetna, odważna. Czasem ma dystans do siebie samej, czasem zupełnie jej go brakuje. Czyli nie jest źle: z grubsza ma te same cnoty i przywary co pozostałe kraje świata. Liczba wybranych przez nas gestów jest czysto symboliczna (kto czytał „Dziady” Mickiewicza, ten wie). Zestaw ma charakter jak najbardziej subiektywny (szukaliśmy wśród wydarzeń, które na trwałe zapisały się w historii naszego kraju). Subiektywna jest też ocena. Braliśmy pod uwagę sześć kategorii: czy gest wymagał żmudnych przygotowań (pracochłonność), czy od razu było o nim głośno (widowiskowość), czy wywoływał emocje (wzruszenie), czy był niebezpieczny dla autora (ryzykowność), czy do czegoś doprowadził (skuteczność) i wreszcie – czy przypadkiem nie przyniósł Polsce wstydu (żałosność). Nie ocenialiśmy tylko czynów Ryszarda Siwca i Witkacego (z szacunku do prywatnych ludzkich
tragedii). Możemy za to ocenić własny gest, który polegał na opisaniu 44 polskich gestów. Na pewno był widowiskowy i wzniosły. A przede wszystkim pracochłonny. Nie zawsze byliśmy jednomyślni. W kilku przypadkach spieraliśmy się o to, jak definiować skuteczność gestu, czy o to, co świadczy o jego widowiskowości. Niektóre oceny są więc wynikiem kompromisu (pozbawionego jednak zgnilizny). Kto się z nimi nie zgadza, może na stronie www.przekroj.pl zamieścić własne. Może też zgłaszać swoje propozycje.

„Takiego wała” Kozakiewicza (gest.1)

Wulgarny gest przeciwko narodowi radzieckiemu czy zwykły skurcz mięśni? Dla milionów Polaków oglądających moskiewską olimpiadę w 1980 roku gest Kozakiewicza stał się symbolem oporu wobec ZSRR i komunistycznych władz. Sam Kozakiewicz wspominał później, że podczas konkursu skoków panowało ogromne napięcie. Nastawiona wrogo widownia nie dopuszczała zwycięstwa kogokolwiek poza radzieckim zawodnikiem Wołkowem. Gdy pokonał go polski skoczek, wynikiem 5,78 metra zapewniając sobie złoty medal i rekord świata, na stadionie rozległy się gwizdy. Polak, niewiele myśląc, pokazał publice zgiętą rękę, wywołując gigantyczną aferę. Sporo ryzykował, gdyż ambasada ZSRR domagała się dożywotniej dyskwalifikacji, unieważnienia wyniku i zwrotu medalu. Polacy odmówili, a dwa tygodnie później rozpoczęły się sierpniowe strajki w Stoczni Gdańskiej.

Michnik nie bierze paszportu (gest.2)

Po ogłoszeniu stanu wojennego władze PRL składały opozycjonistom nietypową propozycję – paszport w jedną stronę. Zwykły paszport miał stempel „z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy polskiej oraz powrotu”. W paszportach typu one-way-ticket słowa „oraz powrotu” były pominięte. Posiadacz takiego paszportu miał obowiązek wystąpić o paszport konsularny po przyjeździe do kraju docelowego. Paszport konsularny był kolejnym dziwolągiem – na taki dokument można było przyjechać do własnego kraju tylko za zgodą władz. Pomysłodawcą akcji był sam generał Kiszczak. W ten sposób wolność na Zachodzie wybrało w sumie 4,3 tysiąca osób. Jednak czołowi przedstawiciele opozycji, między innymi Adam Michnik, mieli propozycje Kiszczaka gdzieś. Woleli zostać (często w więzieniu) i rozmontowywać system od wewnątrz. * Żegnaj, rado (gest.3)*

Spokojny, ale pełny ledwo tłumionego wzburzenia głos Jerzego Zawieyskiego w Sejmie, w którym wszystkie uchwały podejmowane były przez aklamację, był czymś niebywałym. Zawieyski, dramaturg i redaktor „Tygodnika Powszechnego”, 11 marca 1968 roku wystąpił w obronie studentów zaatakowanych przez władze komunistyczne podczas marcowych manifestacji w Warszawie. Gdy skończył mówić, posłowie PZPR zaczęli obrzucać go wyzwiskami i oskarżać o reakcjonizm i syjonizm, a nawet o chęć doprowadzenia do rozlewu krwi. W proteście Jerzy Zawieyski wystąpił z Rady Państwa. Od tego momentu władze komunistyczne mogły już całkowicie przestać się liczyć z głosem świeckich działaczy katolickich. Obserwatorom współczesnego Sejmu trudno sobie wyobrazić, jakiego trzeba było hartu ducha, by w 1968 roku zakwestionować partyjną wizję Marca.

Niemcom powiedział „nie” (gest.4)

W lipcu 1917 roku Niemcy zażądali od Józefa Piłsudskiego, który dowodził polskimi oddziałami walczącymi po ich stronie przeciw Rosji, by wraz z żołnierzami złożył im przysięgę na wierność. Piłsudski odmówił. Ryzykował – jak się okazało – ponadrocznym uwięzieniem w twierdzy w Magdeburgu. Zyskał gigantyczną popularność jako niezłomny bojownik o niepodległość. Zwolniony z więzienia w listopadzie 1918 roku powrócił do Warszawy, gdzie witały go rozentuzjazmowane tłumy Polaków, a Rada Regencyjna powierzyła mu pełną władzę w Polsce. To przekonało Marszałka do skuteczności niemieckich metod. Przez kolejnych kilkanaście lat pakował więc swoich oponentów do więzień, zarówno prawicę, jak i komunistów. Ci pierwsi stworzyli później emigracyjny rząd, drudzy przejęli władzę w Polsce na ponad 40 lat.

Ludzka pochodnia (gest.5)

„Dla tej chwili żyłem 60 lat. (...) nie można było inaczej. Po to, żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność, ginę, a to mniejsze zło – jak śmierć milionów” – pisał do rodziny Ryszard Siwiec w pociągu z Przemyśla do Warszawy, gdzie wziął udział w imprezie Dożynki ’68. Ten moment wybrał na swój dramatyczny protest przeciwko najazdowi wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, licząc, że obudzi sumienie milionów Polaków. Gdy na płycie Stadionu Dziesięciolecia grała orkiestra i występowały zespoły ludowe, Siwiec rozrzucił ulotki z apelem („Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości (...), usłyszcie mój krzyk (...) szarego, zwyczajnego człowieka (...), który własną i cudzą wolność ukochał (...) ponad własne życie, opamiętajcie się!”) i się podpalił. Płonął, krzycząc: „Niech żyje wolna Polska!”. Od razu otoczyła go grupa funkcjonariuszy SB, przez co gest pozostał niemal niezauważony – tłumaczono go co najwyżej jako czyn szaleńca, media zupełnie go przemilczały. Poparzony Siwiec zmarł po
czterech dniach. Świat dowiedział się o jego samospaleniu dopiero 20 lat później, a rodzina przeczytała list w 1991 roku. * Koniec komuny (gest.6)*

„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – oświadczyła w „Dzienniku Telewizyjnym” aktorka Joanna Szczepkowska w październiku 1989 roku. I przeszła do historii. W następnych latach Szczepkowska ogłaszała jeszcze między innymi: koniec IV RP i „drugi” początek III RP, koniec recesji, kryzysu, marazmu i pesymizmu, ale tych deklaracji nikt już nie zauważył. Sama aktorka zasłynęła jeszcze kilka lat temu ostrym konfliktem z Krystyną Jandą, po którym ta ostatnia odeszła z Teatru Powszechnego i założyła własny – Polonię. Czas pokazał, że Janda wykonała słuszny gest.

Lenin traci równowagę (gest.7)

19 kwietnia 1979 roku o 1 w nocy Lenin z Nowej Huty stracił piętę, a lokatorzy sąsiadujących ze słynnym pomnikiem bloków – okna. Akcja odbiła się echem w całych demoludach, lecz mimo przesłuchania ponad czterech tysięcy podejrzanych milicja nie ustaliła sprawcy. Dopiero po wielu latach do zamachu na wodza rewolucji przyznał się były pracownik Huty imienia Lenina Andrzej Szewczuwaniec, lider strajku z kwietnia 1988 roku i... włamywacz. Właśnie podczas pobytu w więzieniu w Białym Borze (za czyny kryminalne, a nie polityczne) zdradził- szczegóły zamachu, do którego użył ładunków z siarki i materiałów wybuchowych skradzionych z kamieniołomu. Z powodu zawilgotniałych lontów Lenin nie runął, ale zamach był dowodem, że jego kult mocno się chwieje. Ostatecznie pomnik zniknął z Nowej Huty 10 lat później.

Wanda, co nie chciała Niemca (I MIT)

Legenda o Wandzie, córce Kraka, władczyni ziem polskich, ewoluowała wraz z kolejnymi epokami. Za Wincentego Kadłubka (XII wiek) miała odmówić poślubienia księcia niemieckiego, tym samym sprowokować wojnę z nim, a po wygranej pozostać – niejako w ofierze – do śmierci dziewicą. Jan Długosz w XV wieku mocno legendę podkręcił, uśmiercając Wandę. Księżniczka mimo wygranej miała utopić się w Wiśle. Także w ofierze. Nie wiemy, co na to bogowie, ale wrogowie Polski z pewnością musieli być zachwyceni.

Drzymała i jego wóz (gest.8)

Michał Drzymała to był twardy chłop. I silny, co pokazuje historia jego słynnego wozu. W 1904 roku Drzymała kupił od Niemca działkę we wsi Podgradowice, chcąc na niej postawić dom. Musiał jednak uzyskać zgodę niemieckiej administracji. Germański zaborca odmówił, więc Drzymała zamieszkał w cyrkowym wozie. Prusacy orzekli, że wóz, który stoi w jednym miejscu ponad dobę, jest domem. Chłop codziennie przesuwał więc wóz, udowadniając, że to pojazd ruchomy. Za opór wobec zaborcy w 1939 roku jego rodzinną wieś przemianowano na Drzymałowo. Triumf miał krótkie nogi – kilka miesięcy później zajęli ją hitlerowcy. * Katolik nie zgadza się na wojnę (gest.9)*

Ryszard Reiff w czasie wojny walczył w skrajnie narodowej formacji, która równie mocno jak okupanta nienawidziła Żydów i bolszewików. Po wojnie dogadał się z komunistami, obejmując przewodnictwo lojalnego wobec władz PRL katolickiego Stowarzyszenia PAX. Świetnie urządzony w systemie niespodziewanie go odrzucił (jako jedyny z 14 członków Rady Państwa), odmawiając podpisania dekretu o stanie wojennym. Bohater czy wizjoner? Za swój gest zapłacił wprawdzie usunięciem z Rady Państwa, ale po kilku latach opozycja przyjęła go jak swojego. W wolnej Polsce, gdy skompromitowani działacze PAX‑u usuwali się w cień, Reiff został senatorem z ramienia Komitetu Obywatelskiego.

Ludzie listy piszą (gest.10)

Ten list otwarty był pierwszym publicznym aktem oporu wobec władz PRL. Jacek Kuroń i Karol Modzelewski, autorzy „Listu otwartego do partii” z 1964 roku, pisali go do robotników, którym chcieli uświadomić, że PZPR zdradziła socjalistyczne ideały i buduje zamiast dyktatury proletariatu dyktaturę biurokratów partyjnych. Jednak szkic listu trafił do SB i autorów wyrzucono z partii. A że obaj dalej wierzyli w partię i socjalizm, rozkolportowali swój list wśród aktywu PZPR na Uniwersytecie Warszawskim. Zapłacili za to już następnego dnia. Ekspresowym aresztem i kilkuletnim więzieniem. Kuronia usunięto też z pracy, definitywnie zmieniając zaangażowanego komunistę i reformatora systemu w jego zagorzałego (i skutecznego) przeciwnika.

Nie przepuszczał w drzwiach (gest.11)

W działającym w latach 1773–1775 Sejmie, który miał zalegalizować I rozbiór Polski, wszystko działało jak w zegarku. Sprężynę naciągali przedstawiciele Austrii, Prus i Rosji. Mocarstwa utworzyły nawet wspólny fundusz korupcyjny, by kupować przychylność posłów. Opór stawiała garstka parlamentarzystów, wśród nich Tadeusz Rejtan. Gdy po skończonych obradach posłowie skierowali się ku wyjściu (opuszczenie sali na Zamku Królewskim oznaczało uznanie rozbioru), Rejtan, kładąc się w drzwiach, własnym ciałem chciał zagrodzić drogę wychodzącym. Nie zagrodził, wrócił więc do domu, popadł w obłęd i w 1780 palnął sobie w głowę. Jego gest uwiecznił na słynnym obrazie Jan Matejko, a „Rejtan, czyli raport ambasadora” to jedna z najlepszych piosenek Jacka Kaczmarskiego.

Podszedł do płota (gest.12)

Najwybitniejsi specjaliści od skoków (jak Kwinto, Franciszek Stefczyk czy Janosik) zapewne zgodziliby się, że najlepszy skok w Polsce XX wieku oddał Lech Wałęsa. W sierpniu 1980 roku przeskoczył on przez płot, by stanąć na czele strajku, który doprowadził do bezprecedensowego porozumienia z władzami PRL. Świat mówił przez lata o polskim elektryku, który przeszedł przez ogrodzenie, by obalić komunizm. Dziś niektórzy powątpiewają w prawdziwość tego opisu. Przeciwnicy Lecha Wałęsy oskarżają go o współpracę z bezpieką, a skok przez płot uznają za wymysł lidera Solidarności. * Biskupi wybaczają i proszą (gest.13)*

„Wybaczamy i prosimy o wybaczenie” – pisali przed uroczystością tysiąclecia chrztu Polski w 1965 roku biskupi polscy do biskupów niemieckich. Niemcy mieli wybaczyć Polakom powojenne wypędzenia, my im całą resztę. Biskupi niemieccy odpowiedzieli na list naszych, choć dyskretnie przemilczeli prośby Polaków o ostateczne potwierdzenie granic na Odrze i Nysie. Gest polskich duchownych początkowo spotkał się z mieszaną reakcją wiernych, bo w polskim społeczeństwie 20 lat po wojnie nastroje antyniemieckie wciąż były bardzo silne. Ale gdy komuniści wykorzystali list do wściekłego ataku na Kościół (rozmowy pouczające z władzą odbyło ponad 70 procent proboszczów), Polacy stanęli po stronie biskupów. Prawdopodobnie gdyby nie propaganda, gest ten nie byłby odebrany tak jednoznacznie i wywołałby o wiele większe kontrowersje.

Malarz strzela i nie żałuje (gest.14)

Na swoim procesie Eligiusz Niewiadomski uparcie twierdził, że spełnił patriotyczny obowiązek. Jaki? Uchronił kraj przed lewicową zarazą. Dlatego właśnie 16 grudnia 1922 roku na schodach warszawskiej Zachęty musiał wyjąć rewolwer i oddać trzy strzały, zabijając Gabriela Narutowicza – pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta II RP. Niewiadomski, z przekonania narodowiec, nie mógł ścierpieć, że głową państwa został podejrzany osobnik popierany przez Polską Partię Socjalistyczną i mniejszości narodowe (w tym przez Żydów!). Po zamachu Niewiadomski, malarz i wykładowca historii sztuki, sam oddał się w ręce policji, co też można uznać za gest. Skazany na karę śmierci został rozstrzelany. Jego pogrzeb, na który przyszło ponad 10 tysięcy osób, zamienił się w wielką endecką manifestację.

* Janowski przykuwa się w Sejmie (gest.15*)

„Gabriel Janowski/przedawkował proszki/Śmiesznie podskakuje/wszystkich dziś całuje” – komentował w jednej z piosenek Maciej Maleńczuk zachowanie ekscentrycznego posła. Apogeum jego działalności przypadło na lata 2000–2002. Podskakiwał na korytarzu sejmowym, okupował Ministerstwo Skarbu. W 2002 roku w proteście przeciwko prywatyzacji STOEN-u na kilkanaście godzin zablokował mównicę sejmową (nie korzystając z toalety). O czwartej nad ranem usuwała go stamtąd straż marszałkowska. W to, że zachowanie Janowskiego nie było objawem niedyspozycji psychicznej, ale świadomego działania, na tyle wierzą obecne władze PiS, że chcą wciągnąć go na swoją listę w wyborach do europarlamentu.

Nie pozwolił (gest.16)

W sporze o to, czy dzięki liberum veto Rzeczpospolita Obojga Narodów była państwem najbardziej demokratycznym, czy też najbardziej warcholskim – stawiamy na to drugie. Możliwość zrywania obrad Sejmu przez jednego posła miała ocalić kraj przed zatwierdzaniem głupot, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. W ciągu niecałego stulecia (1669–1764) liberum veto było stosowane 73 razy – i to nie po to, by ratować ojczyznę przed złem, ale po to, by załatwiać własne interesy. Jako pierwszy skorzystał z tego prawa poseł kijowski Adam Olizar, ale to nie na nim wieszano psy. Wieszano je na pośle ziemi trockiej Władysławie Sicińskim, który w 1652 roku nie zgodził się na przedłużenie obrad Sejmu. „Bodajby przepadł” – padło wtedy z sali. „Amen” – odpowiedzieli zgodnie posłowie. Nie zadziałało. Siciński żył jeszcze przez 20 lat. Liberum veto – znacznie dłużej. * Ślub w Kołobrzegu (gest.17)*

Pierścień w Bałtyk rzucił 18 marca 1945 roku kapral Franciszek Niewidziajło wcielony do proradzieckiej I Armii Wojska Polskiego... dawny uczestnik walk z bolszewikami. Akt zaślubin pokazywał, że oto Polska odzyskuje dostęp do morza. W chwilę później żołnierze wbili w dno polską flagę, a moment ów należał do ukochanych motywów komunistycznej propagandy podkreślającej nasz „powrót na Ziemie Odzyskane”. Bo przecież jasne jest, że liczą się czasy Chrobrego, a nie 900 lat niemieckiej okupacji.

To nie były pierwsze zaślubiny z morzem. Symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem po odzyskaniu niepodległości dokonał generał Józef Haller w 1920 w Pucku, a po raz pierwszy ślub w Kołobrzegu braliśmy w roku 1000, gdy pierwszy kołobrzeski biskup postanowił oczyścić morze zamieszkane przez złe pogańskie duchy. Wrzucił wtedy do wody nie pierścień, lecz cztery kamienie pomazane świętym olejem i skropione wodą święconą.

Wysadź się dla PolskI (II MIT)

W każde święta, gdy w telewizji emitowany jest „Pan Wołodyjowski”, przychodzi ten dramatyczny moment, gdy domownicy dzielą się na dwa fronty. Tych, którzy po scenie wysadzenia zamku w Kamieńcu pukają się w czoło, nie rozumiejąc, po kiego licha Wołodyjowski wyleciał w powietrze, zostawiając cudowną Baśkę, i tych, którzy ronią łzy wzruszenia na myśl, że są rodakami „pierwszego rycerza Rzeczypospolitej”. Fakt, Wołodyjowski, wysadzając Kamieniec, Ketlinga i siebie w powietrze, nie poddał zamku Turkom i zginął w najpiękniejszy – podobno – dla wojaka sposób. Co zyskała Polska? Pokutującą w społeczeństwie do dziś skłonność Polaków do mylenia patriotyzmu z głupotą.

Polacy nie gęsi (gest.18)

Andrzej Wajda, pomijany uprzednio w werdyktach Amerykańskiej Akademii Filmowej, dostał wreszcie zasłużonego Oscara – za całokształt twórczości. Swoją przemowę 27 marca 2000 roku w Kodak Theatre rozpoczął od słów: „Będę mówił po polsku, bo chcę powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku”. Mistrzowskie zagranie. Wajda dowiódł, że język ojczysty jest mu bardzo bliski, a zarazem nad wyraz zręcznie uciekł od tego, że angielski – odwrotnie – zupełnie obcy. * Odsyłanie orderów (gest.19)*

Seweryn Blumsztajn, Ewa Milewicz, kardynał Jaworski, aktorzy Teatru Ósmego Dnia... Lista osób, które nie przyjmują odznaczeń od prezydenta Kaczyńskiego (lub je oddają), staje się coraz dłuższa. To dobre towarzystwo, w którym wypada się znaleźć. Oddający kontestują zachowania i politykę (nie tylko orderową) Lecha Kaczyńskiego i mają nadzieję, że ich czyn wzbudzi refleksję głowy państwa. Nie wzbudza, bo prezydent „nie wie, o co chodzi”.

Krzyżacy (gest.20)

W latach 90. Polska miesiącami żyła debatą o obecności krzyża w Sejmie. Po wygranej AWS w 1997 roku powiesił go nocą poseł AWS Tomasz Wójcik, który przy tej okazji spadł z drabiny. Marek Jurek zawyrokował nawet, że „tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem”. Dziś taki wyczyn trafiłby najwyżej na okładkę „Faktu”, a nawet Jurek nie wpisuje sobie walki o krzyż do politycznego CV.

Jarecki leci na Bornholm (gest.21)

Gdy 5 marca 1953 roku Radio Moskwa podało, że przestało bić serce wielkiego ojca narodów Stalina, podporucznik Franciszek Jarecki zrozumiał, że już czas. Tego dnia miał patrolować polskie wybrzeże w ultranowoczesnym (wówczas) MiG-u 15a. Krótko po starcie pilot oderwał się od eskadry i po siedmiu minutach wylądował na duńskim Bornholmie. Na Zachodzie Jarecki stał się bohaterem. W Anglii generał Anders przyznał mu Srebrny Krzyż Zasługi, w Ameryce lotnika przyjął prezydent Eisenhower. Armia USA opisała nawet wyczyn Jareckiego w ulotkach rozrzucanych nad Koreą wzywających komunistycznych pilotów do dezercji. W PRL Jarecki został zaocznie skazany na karę śmierci. Do dziś mieszka w Stanach Zjednoczonych. Samolot został po kilku tygodniach zwrócony Polsce. Miał ślady gipsowych odlewów zrobionych przez zachodni wywiad.

Po niemiecku modlić się nie będziemy! (gest.22)

W roku 1901 władze pruskie zarządziły, że religia będzie nauczana tylko po niemiecku. Dzieci i ich rodzice z Wrześni w Wielkopolsce mieli dość germanizacji, choć złośliwi twierdzą, że bardziej chodziło o sprzeciw wobec pruskiego drylu, czyli dotkliwego bicia dzieci. We wrzesińskiej szkole wybuchł strajk – uczniowie zwrócili nauczycielom niemieckie podręczniki do religii, odmawiali też udzielania odpowiedzi w języku innym niż polski. Nauczyciele odpowiedzieli, karząc uczniów chłostą i wielogodzinnym przetrzymywaniem w kozie. Mimo to w okresie największego nasilenia strajkowało 158 dziewcząt i chłopców. Władze zdusiły strajk, a rodziców skazano na kary więzienia sięgające 2,5 roku.

Trotyl i pani Kasia (GEST.23)

Piękne kobiety gubią konspiratorów. Ale po kolei. To miała być akademia z wielką pompą. 6 października 1971 roku, w Dniu Milicjanta, w auli opolskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej (WSP) zaplanowano wręczenie orderów funkcjonariuszom, którzy wsławili się pacyfikowaniem robotników protestujących na Wybrzeżu. Jednak w noc poprzedzającą uroczystość pracownik obsługi technicznej WSP Jerzy Kowalczyk w celu – jak przyznał później – zmobilizowania ducha społeczeństwa zdetonował w auli 20 kilogramów trotylu wyciągniętego z pocisków, które wcześniej zwinął z poligonu pod Wyszkowem. W obliczeniu siły wybuchu pomógł Jerzemu brat Ryszard. Po ataku SB przesłuchała kilkaset osób. Wreszcie tajna policja natrafiła na drut, który łączył ładunek z detonatorem. I po tym drucie do kłębka, przy pomocy TW (konkretnie pewnej pięknej pani Kasi z Wrocławia, której udało się uwieść Jerzego), bezpieka dotarła w końcu do sprawców wybuchu i aresztowała ich. Kowalczyków uznano za zbrodniarzy. Jerzego skazano na śmierć, ale ostatecznie
spędził w więzieniu tyle samo czasu, ile Ryszard – 25 lat. * Wiktoria Mazowieckiego (GEST.24)*

Najpierw omdlenie, potem słowa o grubej linii (znanej jako „gruba kreska”), wreszcie uniesiona dłoń z palcami ułożonymi w znak wiktorii. Tak wyglądało exposé Tadeusza Mazowieckiego i głosowanie nad wotum zaufania dla pierwszego po wojnie niekomunistycznego rządu. Posłowie Solidarności podchwycili gest zwycięstwa i niemal cały parlament uniósł dłonie w geście, który stał się ikoną rządów Mazowieckiego. Nikt wtedy nie przypuszczał, że dzisiejsi przyjaciele już niedługo skoczą sobie do gardeł. Rok później, po zaciętej wojnie na górze, Mazowiecki gestu wiktorii powtórzyć nie mógł. Przegrał wyścig o prezydenturę nie tylko z Lechem Wałęsą, ale nawet ze Stanem Tymińskim, tajemniczym przybyszem z Peru.

Ślimak, Ślimak, pokaż rogi (III MIT)

Józef Ślimak, bohater „Placówki” Bolesława Prusa, pokazał – choć w formie, która całe pokolenia młodych Polaków przyprawiała wyłącznie o ziewanie lub palpitację serca, gdy na maturze trzeba było pisać o przywiązaniu chłopa do ziemi. Ten to był przywiązany! Nachodzony przez niemieckich kolonizatorów, poniósłszy dotkliwe straty (umarli mu syn i żona, stracił dobytek, spaliła mu się chałupa), nie sprzedał im ani morga bezcennej ojcowizny.

„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, nie damy pogrześć (co to, u diabła, znaczy?!) mowy” – pamiętne słowa „Roty” Ślimak mógłby spokojnie uczynić swoim mottem, gdyby nie to, że powstały całe lata później niż powieść Prusa. Jeśli ktokolwiek czyta dziś „Placówkę” z wypiekami na twarzy, to pewnie członkowie Powiernictwa Polskiego, wszak to w powieści Prusa znajduje się jakże trafna i aktualna charakterystyka Niemców: „Chcą tu wleźć. Jak zaś osiądzie jeden, to zara za nim ciągną inni jak mrówki do miodu i ziemia drożeje”.

Samotny protest Stanisława Stommy (GEST.25)

To, co Jerzy Zawieyski rozpoczął, Stanisław Stomma dokończył. Jako jedyny na sali sejmowej w 1976 roku wstrzymał się od głosowania za poprawkami do Konstytucji PRL. Chodziło o zapisy na temat wieczystej przyjaźni z ZSRR oraz podkreślające rolę PZPR jako „przewodniej siły społeczeństwa”. To wystąpienie wymagało w owych czasach niezwykłej odwagi i siły woli, ale gest Stommy zmienił tyle, że władze całkowicie zlikwidowały koło Znak, jedyną legalną opozycję w PRL. * Pro publico Bono (GEST.26)*

– Kiedy się obróciłem, cały stadion na 80 tysięcy fanów był biało-czerwony. Ledwie mogłem mówić, a co dopiero śpiewać! – tak Bono wspominał niespodziankę, którą polscy fani U2 przygotowali grupie 5 lipca 2005 roku. Podczas utworu „New Year’s Day” dedykowanego Lechowi Wałęsie i Solidarności publiczność na Stadionie Śląskim z białych i czerwonych kartek ułożyła polską flagę. Niestety, w tym roku ten spontaniczny gest ma zostać powtórzony. Oby tylko Bono nie zapomniał się obrócić w odpowiednim momencie.

Ręka zamiast nogi (GEST.27)

Przed drugą turą wyborów prezydenckich w 1995 roku Lech Wałęsa nie ukrywał niechęci wobec swojego rywala Aleksandra Kwaśniewskiego. W czasie debaty telewizyjnej odmówił podania mu ręki. „Panu to ja mogę nogę podać” – rzucił Kwaśniewskiemu. Wałęsa przegrał wybory i już nigdy nie odegrał znaczącej roli w polityce. Do pojednania z Kwaśniewskim doszło dopiero 10 lat później, podczas pogrzebu Jana Pawła II w Rzymie. Prezydenci – były i ówczesny – zgodnie uścisnęli sobie dłonie. I to był mocny gest.

Nie na pokaz (GEST.28)

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) od lat prorokował zagładę cywilizacji i kultury przez wschodnią nawałę. We wrześniu 1939 roku jak wielu innych cywili ruszył z Warszawy na Wschód. Dotarł do poleskiej wsi Jeziory, gdzie 18 września, dowiedziawszy się o wkroczeniu Sowietów, odebrał sobie życie – w dość niejasnych zresztą okolicznościach. Czy był to gest? Jeśli tak, to nieobliczony na pokaz, bo wiemy o nim tylko od jego przyjaciółki: mieli zginąć razem, ona podobno zwymiotowała tabletki nasenne, a on po ich zażyciu poderżnął sobie gardło.

Krzyżowiec Świtoń (GEST.29)

Wiele razy Polacy stawiali się w roli obrońców wiary. W tej roli chciał chyba wystąpić Kazimierz Świtoń, gdy w 1998 roku rozpoczął akcję „obrony przed Żydami” krzyża przy obozie zagłady Auschwitz. Obecności krzyża sprzeciwiały się środowiska żydowskie, więc Świtoń wstawił 200 mniejszych krzyży. Był to jaskrawy dowód na to, że ilość nie przechodzi w jakość. Tu do rozminięcia doszło między liczbą symboli religijnych a jakością przekonań.

„Na misia” z misiem (GEST.30)

Przywódcy obejmujący się w stylu „na misia” nieodłącznie kojarzyli się Polakom z peerelowskimi rytuałami. Jednak ten sam gest w wykonaniu kanclerza Niemiec Helmuta Kohla i premiera RP Tadeusza Mazowieckiego nabrał innego znaczenia. Politycy spotkali się 12 listopada 1989 roku w Krzyżowej, gdzie kilka dni po upadku muru berlińskiego odbyła się msza pojednania. To od niej zaczął się najlepszy w historii okres stosunków polsko-niemieckich. * Rad nie rad, polon (GEST. 31)*

Nazywając polonem odkryty w 1898 roku pierwiastek, Maria Skłodowska-Curie chciała zwrócić uwagę świata na jej kraj – nieistniejący wówczas na mapie. Wkrótce państwo Curie odkryli drugi, bardziej promieniotwórczy pierwiastek – rad. I to na jego punkcie oszalała Europa. Lecz choć rad miał wiele zalet, okazał się szkodliwy dla zdrowia. Ci, którzy oszaleli na jego punkcie, umierali na raka. Polon nie rozsławił Polski tak, jak chciała Maria Curie, ale przynajmniej jej nie zaszkodził.

Przybył ułan pod okienko (GEST.32)

Rok 2000, galeria Zachęta. Szturm na wystawę Piotra Uklańskiego „Naziści” (prezentowała aktorskie ikony kina w rolach uwodzicielskich hitlerowców) przypuszcza Daniel Olbrychski, któremu po zdjęciach do „Potopu” najwyraźniej zapomniano odebrać rekwizyty. Tnie szablą fotografię swoją i paru kolegów (o „spontanicznym” geście uprzedzając wcześniej redakcję „Wiadomości” i paru fotografów). Chciał, jak mówił, obnażyć haniebność takich pomysłów, nie zauważając, że haniebność takich pomysłów obnażała właśnie wystawa. Cały ten happening nie był niczym więcej niż popisem buty i ignorancji, a bardziej od prac Uklańskiego ucierpiał portier zwolniony z pracy za to, że nie zauważył wnoszonej do galerii szabli.

Grobowe mądroścci (gest 33)

Ścieżka migracji wewnętrznej księdza Henryka Jankowskiego była równie skomplikowana jak kariera piłkarska Olisadebe – choć duchowny nigdy nie przestał być najprawdziwszym Polakiem (ze wszystkimi złymi tego konsekwencjami). W latach 80. był szanowany za krytykę komunistów. Potem zaczął krytykować Żydów – i już nie było tak wzniośle. W 2004 roku zrobiło się kloacznie; Jankowski zaszokował całą Polskę Grobem Pańskim. „Żydzi zabili Pana Jezusa i Proroków i nas także prześladują” – tak „ozdobił” swoją instalację w bazylice Świętej Brygidy w Gdańsku. Nie było widać w tym geście bożej ręki; raczej rękę Kozakiewicza – z zastrzeżeniem, że znany tyczkarz w odróżnieniu od znanego duchownego wiedział, kiedy i komu ją pokazać.

Papież całuje ziemię (GEST.34)

1979 rok, pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Zaraz po wyjściu z samolotu papież klęka i całuje ojczystą ziemię. W czasie pontyfikatu Karola Wojtyły obfitującego w pielgrzymki po całym świecie gest ten staje się jednym z najbardziej znanych symboli jego szacunku dla odwiedzanych krajów. Znanych do tego stopnia, że znalazł nieudolnych naśladowców. Po prawie 20 latach próbuje go powtórzyć ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec, który zachęcany przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego całuje ziemię kaliską. Doskonały przykład, żeby wyjaśniać dzieciom, czym się różni prostota od prostactwa. * Król co się zowie (IV MIT)*

Gdy mistrz zakonu krzyżackiego Ulrich von Jungingen prowokacyjnie podarował Władysławowi Jagielle przed bitwą pod Grunwaldem „dwa nagie miecze” (na wypadek, gdybyśmy nie mieli czym walczyć), król Polski ze stoickim spokojem przyjął pogardliwy dar. Nie przyspieszył – jak chciał von Jungingen – rozpoczęcia bitwy, nie rzucił nieprzemyślanych słów – jak chcieli jego wrogowie. Takiego mieliśmy męża stanu! Szkoda, że tylko na papierze („Krzyżacy” Henryka Sienkiewicza) i w filmie (ekranizacja tychże w reżyserii Aleksandra Forda).

Ulżyli JP II (gest.35)

Krok milowy w dziejach polskiego performance’u: w grudniu 2004 roku poseł Witold Tomczak zrzuca w Zachęcie z ramion Jana Pawła II meteor, którym przygniótł go ewidentnie antypolski rzeźbiarz Maurizio Cattelan. Antypolską szefową galerii Tomczak namawia do organizowania wystaw w Izraelu. Anda Rottenberg rozczarowana brakiem jednoznacznej reakcji polityków składa rezygnację. A Tomczak? Przed niespełna rokiem został pozbawiony europoselskiego immunitetu, by mógł za zniszczenie rzeźby odpowiedzieć przed sądem (grozi za to pięć lat). Cattelan będzie mu dozgonnie wdzięczny za PR – sprzedał rzeźbę (z meteorem) za 900 tysięcy dolarów.

Incydent monachijski (gest.36)

Monachium, 11 lutego 2009 rok. Jan i Nelli Rokitowie wykupili bilety w klasie ekonomicznej do Krakowa. Płaszcz pani Nelli nie mieścił się w schowku tej klasy. Jan Rokita znalazł mu inne miejsce: fotel w biznes class. Rozpoczęła się awantura ze stewardesą. Gdy wezwana przez kapitana niemiecka policja wyprowadzała Rokitę, ten krzyczał: „Biją mnie Niemcy! (...) Proszę państwa, jesteście Polakami, ratujcie mnie!”. Okrzyk ten urósł do rangi symbolu walki z niemieckim prawem lotniczym, a dzwonek do telefonu z tymi słowami do dziś jest jednym z najchętniej ściąganych przez internautów. Opór wobec niemieckiej agresji kosztował Rokitę tysiąc euro.

Pocałunek z orłem (gest.37)

Mecz z Norwegią w marcu 2001 roku przeszedł do historii, bo Emmanuel Olisadebe, Nigeryjczyk z polskim paszportem, po zdobyciu bramki ucałował orzełka na koszulce. Do tej pory w dziejach to Polacy ratowali skórę obcokrajowcom (Pułaski, Kościuszko, Dąbrowski, Bem czy piloci Dywizjonu 303 to tylko część przykładów). Po mundialu w 2002 roku Olisadebe jednak przestał być „prawdziwym Polakiem”; skupił się na pomaganiu innym potrzebującym. Po pięciu latach w Panathinaikosie Ateny zaczął grać w klubach, których nazw nikt normalny nigdy w życiu nie słyszał. Dziś ratuje jeden z zespołów chińskiej ekstraklasy. * Bezcenny honor (gest.38)*

„Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor” – tak w maju 1939 roku szef dyplomacji RP Józef Beck odpowiedział na niemieckie roszczenia dotyczące „korytarza gdańskiego”. Była to jasna deklaracja, że polski rząd nie zamierza iść na dalsze ustępstwa wobec Hitlera. Co było dalej, wszyscy wiedzą – 1 września zaczęła się wojna. Historia nie obeszła się łaskawie z Beckiem. Został internowany w Rumunii, gdzie zmarł w 1944 roku. Jego polityka do dziś wzbudza kontrowersje; nie brakuje poglądów, że gdyby nie jego postawa, nie byłoby wojny. Tylko kto to udowodni?

Wielki powrót (gest.39)

Jan Józef Lipski zakładał opozycję demokratyczną. Na początku stanu wojennego został zatrzymany po pacyfikacji strajku w Ursusie. Wyłączono go z procesu jego organizatorów i warunkowo zwolniono, by mógł wyjechać na operację serca do Londynu. Po kilku miesiącach Lipski dowiedział się, że formalnie aresztowano przebywających w „internacie” kolegów z KOR, i natychmiast wrócił do kraju, gdzie i jego aresztowano. Wyszedł w grudniu 1982 roku.

Skarbek ciska pierścień do skrzyni (gest.40)

Idź złoto do złota, my, Polacy, bardziej w żelazie się kochamy – rzekł poseł Skarbek w 1109 roku, wrzucając swój pierścień do skrzyni z kosztownościami, które pokazał mu Henryk V. Cesarz chciał olśnić posła swym bogactwem, by skłonić Polaków do podpisania upokarzającego traktatu pokojowego. Posłowi opłaciła się inwestycja: za jeden pierścionek zyskał znakomitą reputację i przeszedł do historii.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
historiarankingpolska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)