Człowiek Łukaszenki uniewinniony. Znany ze "szwadronów śmierci"

Juryj Harauski, były członek tak zwanej białoruskiej grupy egzekucyjnej, został w czwartek uniewinniony przez sąd w Szwajcarii. Zarzuty dotyczyły "zniknięcia" trzech przeciwników politycznych Alaksandra Łukaszenki w 1999 roku. Harauski wcześniej wyznał mediom, że brał udział w porwaniu i był świadkiem morderstwa tych osób.

Alaksandr Łukaszenko
Alaksandr Łukaszenko
Źródło zdjęć: © Getty Images | Sasha Mordovets
Sylwia Bagińska

28.09.2023 | aktual.: 29.09.2023 06:27

Informację o uniewinnieniu Harauskiego przekazała w czwartek rosyjska sekcja BBC.

Sprawa Harauskiego była bezprecedensowa i toczyła się w kantonie Sankt Gallen, w małym, liczącym niecałe 10 tysięcy mieszkańców mieście Rorschach. Przesłuchania odbyły się 19 i 20 września, a wyrok zapadł w czwartek. Sąd uniewinnił Harauskiego od dwóch postawionych mu zarzutów. Pierwszy dotyczył porwania opozycjonistów, a drugi wprowadzenia w błąd wymiaru sprawiedliwości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Uniewinniono byłego funkcjonariusza Łukaszenki

- Braliśmy pod uwagę taki scenariusz, ponieważ proces toczył się w demokratycznym państwie, gdzie oskarżony ma szansę na uniewinnienie - w przeciwieństwie do Białorusi czy Rosji - powiedział korespondentowi BBC prawnik Białoruskiego Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Paweł Sapiełko.

- (Ten werdykt - red.) może być wynikiem niezbyt starannego przygotowania strony oskarżającej oraz przyczyn proceduralnych, lecz wyrok nie podaje w wątpliwość samego faktu zaistnienia przestępstwa - dodał prawnik, którego zdaniem uniewinnienie Harauskiego może stanowić zimny prysznic dla instytucji jurysdykcji uniwersalnej i ewentualnego rozpatrywania nowych spraw na tej zasadzie w szwajcarskich sądach.

Juryj Harauski, były członek białoruskich oddziałów specjalnych SOBR, znany jest ze swojego udziału w tzw. szwadronach śmierci. W swoich zeznaniach twierdził, że brał udział w porwaniu i był świadkiem morderstwa trzech oponentów prezydenta Aleksandra Łukaszenki w 1999 roku. Ofiarami byli Juryj Zacharenka, były minister spraw wewnętrznych Białorusi, Wiktar Hanczar, były szef Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi, oraz Anatol Krasouski, biznesmen.

Harauski, po latach służby w białoruskich służbach specjalnych, zdecydował się na ucieczkę z kraju. W 2018 roku dotarł do Szwajcarii, gdzie złożył wniosek o azyl polityczny. Rok później, w wywiadzie dla niemieckiego nadawcy DW, opowiedział o swoim udziale w morderstwach na oponentach Łukaszenki. Według jego zeznań, za zabicie oponentów odpowiedzialny był dowódca jednostki, Dzmitryj Pauliczenka. Ciała zamordowanych, jak twierdzi Harauski, zostały następnie spalone.

Wypowiedzi Harauskiego stały się podstawą do wszczęcia postępowania sądowego. W trakcie przesłuchania w sądzie, były członek SOBR zmienił swoje zeznania. W wywiadzie dla DW mówił, że to on podał Pauliczence broń, której ten użył do zastrzelenia trzech mężczyzn. Jednak w sądzie zaprzeczył temu, twierdząc, że nie miał styczności z bronią. Dodatkowo, zapewnił, że nie wiedział, że celem porwania trzech przeciwników Łukaszenki było ich zamordowanie.

Sędzia szwajcarski, uzasadniając swoją decyzję, powiedział, że była to sprawa, w której "zaangażowane były władze", które "były odpowiedzialne za 'zniknięcia'". "Te fakty nie powinny budzić wątpliwości. Jednak podczas przesłuchania oskarżony plątał się w zeznaniach i unikał odpowiedzi" - cytuje sędziego BBC.

Proces Harauskiego mógł odbyć się dzięki zasadzie jurysdykcji uniwersalnej. Ta zasada pozwala na sądzenie sprawców poważnych przestępstw, takich jak ludobójstwo i zbrodnie wojenne, niezależnie od miejsca, w którym zostały popełnione. Wystarczy, że oskarżony przebywa w kraju, w którym ma być sądzony. Przykładem procesu przeprowadzonego zgodnie z tą zasadą jest proces "architekta Holokaustu" Adolfa Eichmanna w Jerozolimie, o którym przypomina BBC. W przeciwieństwie do Eichmanna, Harauski przybył do Szwajcarii dobrowolnie.

Córka ofiary zabrała głos

- Jest mi bardzo przykro. (...) Najwyraźniej dla cywilizowanego świata cała ta historia to powieść kryminalna, a nie rzeczywistość - powiedziała BBC Alena Zacharenko, córka zamordowanego szefa białoruskiego MSW, która była jednym z oskarżycieli posiłkowych w sprawie.

Przed jej rozpoczęciem przedstawiciel szwajcarskiej prokuratury tłumaczył, że jurysdykcja tego kraju nie rozciąga się na zabójstwa popełnione poza jego terytorium (poza przypadkami ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości), dlatego proces nie dotyczy zarzutu morderstwa, a "wymuszonego zaginięcia". Stosowny artykuł kodeksu karnego Szwajcarii mówi o tym, że jest ono przeprowadzone na polecenie lub za wiedzą władz lub organizacji politycznej. Tym samym ewentualny wyrok skazujący miałby wskazywać na odpowiedzialność władz Białorusi.

Przeczytaj też:

Wybrane dla Ciebie