Zwrot ws. relokacji migrantów. Sąsiad Polski załatwił w UE "zwolnienie"

Polska nie musi przyjmować migrantów w ramach relokacji. Jak wskazuje prof. Maciej Duszczyk, w rozmowach z Brukselą należy powołać się na okazywaną pomoc uchodźcom z Ukrainy i zabezpieczenie granicy UE-Białoruś. Tak można uzyskać zwolnienie z opracowywanego w UE mechanizmu solidarności. Czesi wyciągnęli właśnie takie argumenty.

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki rozpoczęli awanturę z UE o relokację migrantów. Tymczasem Czesi uzgodnili wyjątek dla własnego kraju
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki rozpoczęli awanturę z UE o relokację migrantów. Tymczasem Czesi uzgodnili wyjątek dla własnego kraju
Źródło zdjęć: © East News | JACEK DOMINSKI/REPORTER
Tomasz Molga

21.06.2023 | aktual.: 21.06.2023 21:33

Jarosław Kaczyński zapowiada referendum w sprawie relokacji migrantów , a premier Mateusz Morawiecki grzmi na Facebooku o "unijnym dyktacie" "osłabiającym Polskę kulturowo". Tymczasem czeski rząd zadbał już o swój udział w mechanizmie solidarnego wkładu w unijną politykę migracyjną.

Jak wskazuje prof. Maciej Duszczyk - deklaracja Czech (dołączona do projektu Paktu na rzecz migracji i azylu) zawiera zapisy, w których kraj ten powołuje się na trudną sytuację ze względu na przyjęcie uchodźców z Ukrainy. Według danych za listopad przyjęli ponad 400 tys. osób. Czesi wskazali też na ponoszone wydatki na utrzymanie uchodźców w zakresie dostępu do opieki zdrowotnej i edukacji.

Jak tłumaczy ekspert jest to jednostronna deklaracja Czech, ale zgoda na jej dołączenie do dokumentu oznacza, że Czesi w praktyce zagwarantowali sobie wyłączenie z mechanizmu "solidarności europejskiej". Do czasu, w którym sytuacja w ich kraju nie wróci do normy.

Tymczasem nasi politycy stroją fochy, jak w materiale wideo poniżej. Wskazują, że to żadne zabezpieczenie, bo o zgodę trzeba prosić unijne instytucje. A te nie mają po drodze z rządem Zjednoczonej Prawicy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To my jesteśmy pod presją migracyjną

- Polska również może uzyskać takie zwolnienie, powołując się na podobne argumenty. Znajdujemy się wśród 4-5 krajów UE o największej presji migracyjnej w UE. Ze względu na sytuację na granicy z Białorusią jesteśmy w lepszej sytuacji negocjacyjnej niż Czesi - mówi WP prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.

- Argumenty mówiące, że jako Polska zabezpieczamy granicę z Białorusią, a także że przyjmujemy uchodźców z Ukrainy, powinny być stale podnoszone na różnych etapach dyskusji w UE dotyczącej migracji. Nie mam pojęcia, dlaczego tego nie robimy - komentuje prof. Duszczyk.

Uważa, że proponowane przez polityków referendum w sprawie relokacji to temat kompletnie zastępczy.

Kluczowe jest to, że my jesteśmy pod presją migracyjną, a więc to Polska potrzebuje solidarności europejskiej, a niekoniecznie my musimy tu coś dawać - podkreśla.

W podobnym tonie co prof. Duszczyk sprawę widzą unijni dyplomaci. Ich punkt widzenia pokazała korespondentka RMF FM w Brukseli - Katarzyna Szymańska-Borginon.

"Polska będzie mogła wnioskować o całkowite odstępstwo od obowiązkowej solidarności - czyli zarówno od relokacji migrantów, kontrybucji finansowej w wysokości 20 tys. euro za nieprzyjętego migranta czy wsparcia operacyjnego" - przekazało dziennikarce kilku unijnych dyplomatów i ekspertów, którzy brali udział w negocjacjach pakietu migracyjnego.

O czym PiS nie powiedział strasząc relokacją

Politycy PiS od dłuższego czasu opowiadają o nowym pakcie w Unii Europejskiej, który rzekomo ma wprowadzać obowiązkową relokację uchodźców i "nielegalnych migrantów".

Jarosław Kaczyński ogłosił, że w sprawie polityki migracyjnej musi odbyć się referendum. Jak już wyjaśnialiśmy chodzi tu zmobilizowanie elektoratu PiS i narzucenie mocnego tematu w kampanii wyborczej.

Według ekspertów nowa umowa migracyjna tak naprawdę nie zmusza państw członkowskich do przyjmowania migrantów na podstawie narzuconych liczb. Zmusza je do wspólnego zaangażowania w działania ograniczające kryzys migracyjny.

Na przykład - umowa opisuje sposób rozmieszczenia osób ubiegających się o azyl między poszczególne kraje, aby odciążyć państwa wybrzeża Morza Śródziemnego. Te są dotknięte napływem migrantów z Afryki i Azji.

Tu ważne zastrzeżenie - kraje, które odmówią przyjmowania migrantów, mają wnosić wkład finansowy na rzecz krajów przyjmujących osoby ubiegające się o azyl. Jako udział w mechanizmie solidarności może być traktowana "pomoc operacyjna", czyli zaangażowanie służb kraju w ochronę granic UE lub pilnowanie ośrodków dla cudzoziemców.

Dla krajów będących w takiej sytuacji jak Polska, która przyjęła ponad milion uchodźców z Ukrainy, przewiduje się możliwość częściowego lub całkowego wyłączenia z obowiązkowej solidarności.

Paweł Jabłoński, podsekretarz stanu z MSZ twierdzi, że jest inaczej.

Jak to zrobili Czesi? Tam rząd zbiera pochwały

Minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan na posiedzeniu Rady Europejskiej zgodził się w imieniu Republiki Czeskiej na nową umowę Unii Europejskiej w dziedzinie polityki migracyjnej i azylowej.

Na czeskiej scenie politycznej natychmiast ruszyła lawina mocnych wypowiedzi partii opozycyjnych. Ostatecznie za swoje sprytne działanie czeski rząd zbiera pochwały w krajowych mediach.

"Czeska opozycja desperacko próbowała stworzyć w społeczeństwie wrażenie, że nowa umowa naraża nas na jakieś niebezpieczeństwo. Jest to celowa manipulacja, ponieważ porozumienie może zmniejszyć liczbę osób próbujących przedostać się przez Czechy do innych krajów. Co więcej, gdy wielu Ukraińców zacznie u nas ubiegać się o azyl, nadal możemy zarabiać na nowym europejskim systemie solidarności, bo to my będziemy uprawnieni do pomocy z innych krajów" - czytamy w komentarzu czeskiej gazety Denik Referendum.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie