Czarzasty zbulwersowany. "Ty chcesz, bym ja z nimi gadał?"

- Nie będzie takiego rządu, w którym Lewica będzie razem z Konfederacją. Wykluczam. Nie będzie takiej ceny, takiej kasy, którą by nam zaproponowali, byśmy rządzili z brunatną siłą - mówił Czarzasty podczas Campus Polska Przyszłości. Kiedy jeden z uczestników stwierdził, że to fatalna decyzja, polityk odczytał listę wypowiedzi Mentzena.

Włodzimierz Czarzasty zbulwersowany propozycją
Włodzimierz Czarzasty zbulwersowany propozycją
Źródło zdjęć: © Campus Polska Przyszłości
Adam Zygiel

27.08.2023 | aktual.: 27.08.2023 18:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rafał Trzaskowski zaczął panel od stwierdzenia, że Campus Polska Przyszłości jest otwarty na przedstawicieli formacji demokratycznych. Przypomniał, że w poprzednich edycjach występowali m.in. Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia.

- Dziś po raz pierwszy są z nami liderzy Lewicy: Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń - powiedział. Po tym przywitaniu, ku zaskoczeniu wielu, którzy liczyli na debatę z przedstawicielami Lewicy, Trzaskowski zszedł ze sceny i usiadł na widowni.

Robert Biedroń mówił, że studiował na uczelni, na której organizowany jest Campus, ale inaczej zapamiętał salę, na której teraz przemawiał. - Ta sala zawsze kojarzyła mi się z tym, że nasz wuefista kazał mi stawać na głowie. Nie zawsze mi to wychodziło. Ale nigdy nie myślałem, że kiedy wyjadę z Olsztyna, będę musiał kiedyś stawiać Polskę na nogach, razem z wami - mówił europoseł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Biedroń: gadanie o związkach partnerskich to obciach

Dodał, że w niedzielę mija 60 lat od słynnego przemówienia Martina Luthera Kinga, gdy ten mówił, że "ma marzenie". - Myślę, żę to, co nas dzisiaj sprowadziło tutaj, to podobnej jakości marzenie: żebyśmy żyli w Polsce demokratycznej, otwartej, solidarnej, równych szans. Czuję, że to marzenie się za dwa miesiące spełni - mówił.

- Jeśli myślimy o Polsce przyszłości to właśnie dlatego potrzebujemy Lewicy i potrzebujemy ludzi, którzy mają serce po lewej stronie, żeby kiedykolwiek komukolwiek przyjdzie do głowy, by kluczyć, żeby być może porzucić pewne wartości, że np. z tą aborcją nie do końca tak jest, że wszyscy będziemy głosowali "za", bo wiecie, są wybory, to Lewica zawsze będzie broniła tego prawa, bo nigdy nie przestawała go bronić. Zawsze staliśmy po stronie praw kobiet, czy to na ulicy, czy to w parlamencie - mówił.

Biedroń następnie wbił nieco szpilę Koalicji Obywatelskiej, której politycy w mediach społecznościowych wzywają obecnie do uznania związków partnerskich. - Ja uważam, że gadanie w 2023 roku o związkach partnerskich jest po prostu oldschoolowe. To jest obciach - oświadczył.

- 22 lata razem ze (Krzysztofem - red.) Śmiszkiem. Bez żadnej gwarancji, że jeśli cokolwiek się stanie mnie ani jemu, nie możemy się odwiedzać w szpitalu. Nie możemy o sobie decydować, żebyśmy nie wiadomo, ile podpisali umów i testamentów. Jesteśmy po 22 latach razem, a według prawa jesteśmy dla siebie obcymi facetami. W 2023 roku musimy powiedzieć jasno i wyraźnie: chcemy równości małżeńskiej - mówił Biedroń.

Podkreślił, że Lewica na polskiej scenie politycznej jest też od tego, by wprowadzić do Sejmu młode osoby. Stwierdził, że "wstydem" jest, iż obecnie w parlamencie nie ma ani jednej osoby poniżej 30. roku życia.

Czarzasty: zawsze będziemy walczyli z tłustym bezczelnym klerem

Włodzimierz Czarzasty z kolei opowiadał, jak przy powstawaniu Nowej Lewicy - gdy Sojusz Lewicy Demokratycznej i Wiosna łączyły się - krytycy uważali, że partia nie utrzyma się, mając dwóch przewodniczących, bo formację rozwali ich "ego".

- Ego sobie włożyliśmy w... buty. I generalnie kierujemy tą partią fajnie - mówił.

- Nie interesuje Lewicy kto z kim śpi i kto w co wierzy. Nigdy nie potępialiśmy ludzi wierzących, nigdy nie potępialiśmy wiary. Ale chcemy powiedzieć jedną rzecz. Wypasiony, arogancki, tłusty, bezczelny kler to jest to, z czym zawsze będziemy walczyli. Bo uważamy, że państwo świeckie jest najważniejszą rzeczą w Polsce - mówił. Deklaracja wywołała gromkie owacje na sali.

- Mówię wszystkim kobietom: nigdy nie będą realizowane wasze prawa, jeśli w Polsce nie będzie państwa świeckiego. Uwierzcie - podkreślił Czarzasty. Przekonywał, że duchownych podatki powinny dotyczyć tak, jak każdą inną grupę zawodową.

- Kler powinien płacić podatki, takie same jak wy. Nie może tak być, że są kwartalne ryczałty od 148 zł do 1500 zł. Czy ktoś z was, z ludzi pracujących, płaci kwartalnie 148 zł podatku? Przecież to jest skandal - mówił.

Przekonywał także, że księża powinni mieć kasy fiskalne, a także nie powinno być sytuacji, gdy duchowni przyłapani na przestępstwach seksualnych są "przenoszeni z jednej parafii do drugiej".

Czarzasty wskazał, że przywileje kleru wynikają z interesów, jakie Kościół i duchowni prowadzą z państwem i partią rządzącą. - Około 10 mld zł rocznie kler dostaje różnymi drogami, pod stołem, na stole, od spółek Skarbu Państwa, od różnych funduszy - mówił. Stwierdził, że jest ku temu jasny powód.

- Przyjdzie 15 października, wtedy powiedzą wam w parafiach, na kogo macie głosować. I to będzie PiS. Prymitywny, prosty deal. Kasa za władzę. Wy nam kasę, my wam władzę. Trzeba z tym skończyć i Lewica zawsze o tym mówiła - mówił Czarzasty.

Lewica chce wybudować 300 tys. mieszkań

Kolejny problem, przed którym stoi Lewica, to według Czarzastego mieszkalnictwo. - Mam jedno marzenie: żeby polska lewica pomogła lub w ogóle rozwiązała problem mieszkalnictwa. To skandal, żeby w XXI roku w Polsce nadal brakowało 1,5 mln mieszkań - mówił.

Podkreślił, że tego problemu nie rozwiązał kapitał, a proponowane rozwiązania w postaci dopłat do kredytów są bez sensu. - Zgodnie z tym, co mówi Komisja Nadzoru Finansowego, żeby mieć zdolność kredytową samotna osoba musi zarabiać 10 tysięcy zł netto, a osoba, która ma w rodzinie dziecko 12,5 tys. netto - mówił.

Czarzasty zapytał następnie, czy ktoś na sali tyle zarabia. Prawie nikt nie podniósł ręki. Lider Lewicy zapytał więc, kto nie ma mieszkania. I tu pojawił się las rąk. - Co nam do cholery z tego, że ktoś za nas spłaci odsetki, jak nie będziemy mogli wziąć kredytu? - pytał.

Stwierdził, że konieczne jest budowanie przez państwo mieszkań w podobnym standardzie do taniego wynajmu. - Mieszkań, które będzie można przekazywać w rodzinie - mówił, dodając, że właścicielami lokali będą miasta. Zdaniem Czarzastego powinniśmy programy mieszkaniowe wzorować na Wiedniu, gdzie jest ponad 200 tys. lokali wynajmowanych przez władze.

Powiedział, że Lewica chce w 5 lat wybudować 300 tys. mieszkań. Według jej szacunków kosztowałoby to 100 mld zł.

"To będzie czas Lewicy"

Jeden z uczestników zapytał Czarzastego i Biedronia, czy Lewica ma szanse na powtórkę sukcesu wyborczego z dawnych lat i czy jest możliwy "polski Bernie Sanders i Pedro Sanchez". Biedroń zażartował, że przecież razem z Czarzastym są jak Sanchez i Sanders.

Czarzasty podkreślił, że na razie to się nie wydarzy. - 15 października chcemy razem z całą opozycją wygrać. To dla nas jest ważna sprawa. Wiem jedną rzecz. Jeżeli Lewica nie będzie miała więcej poparcia, niż Konfederacja, to przyjdą dwa straszne kolory, które wymieszane z sobą są obrzydliwe: brunatny i czarny. Wierzę w to, że zawsze jak się pojawia totalny radykalizm, totalne zaślepienie, pojawia się czas, gdy na trudne pytania są zawsze proste odpowiedzi, to zawsze przychodzi czas na mądrość. I to będzie czas Lewicy - mówił.

Czarzasty wdał się w sprzeczkę. "Ty chcesz, bym z nimi gadał?"

Liderzy Lewicy zostali także zapytani, czy partia ma plan, jeśli po wyborach 15 października nie uformuje się rząd i konieczne będą przedwczesne wybory. Czarzasty zapewnił, że Lewica bierze to pod uwagę.

- Ja wam mogę tylko powiedzieć jedną rzecz - bez względu na marzenia ludzi, których uważamy i struktur, które uważamy za naszych przyjaciół: nie będzie takiego rządu, w którym Lewica będzie razem z Konfederacją. Wykluczam. Nie będzie takiej ceny, takiej kasy, którą by nam zaproponowali, byśmy rządzili z brunatną siłą. Nie będzie takich ludzi i nie będzie takich argumentów, żeby Biedroń, Czarzasty, Zandberg, Biejatowa poszli razem z Konfederacją - mówił. Wypowiedź zakończyły głośne oklaski.

- Mówię wszystkim tym, którym choć w centymetrze w głowie się ulęgło, że może wyjmiemy jednego lub drugiego świra, może jednemu zapłacimy więcej, drugiemu mniej, może temu damy ministerstwo, a temu zakład pracy, a temu pracę, a tamtemu Orlen, a tamtemu coś. Nie wchodzimy jako Lewica w takie deale. Nigdy z Konfederacją - podkreślił.

Jednemu z uczestników ta deklaracja się nie spodobała. Stwierdził, że go to "przeraziło". - Jak rozumiem, jeżeli opozycja zjednoczona zdobędzie 210 mandatów, PiS 210 mandatów, Konfederacja 40, to wy od razu mówicie: Konfederacjo, rządźcie sobie z PiS-em. Czyli mamy kolejne cztery lata katastrofy, jak rozumiem, bo nawet nie usiądziecie z nimi do stołu. Szczerze? Wolałbym rozmontować przynajmniej TVP i zabrać PiS-owi TVP razem - mówił pytający.

- Jak oni będą mieli 40 mandatów, my kupimy 20, to za dwa miesiące te 20 mandatów kupi ktoś inny. Polska nie jest na sprzedaż. W systemie wartości nie ma handlu - odpowiedział Czarzasty.

Czarzasty następnie odczytał z kartki listę wypowiedzi Sławomira Mentzena, między innymi słynną "piątkę" lub deklarację o chęci wsadzaniu kobiet do więzienia za aborcję. - Ty chcesz, bym ja z nimi gadał? O czym? - zapytał. Spotkało się ta odpowiedź z owacją uczestników Campusu.

Z Olsztyna Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (475)