- Rosyjska gospodarka przypomina śmiertelnie chorego maratończyka, ale biegnącego ciągle dzięki zastrzykom ze sterydów. To się musi źle skończyć. Kwestią czasu jest kiedy Rosjanie będą mieli potężne kłopoty gospodarcze, które będą ich zmuszały do ustępstw. I na ten moment, my jako Zachód powinniśmy czekać - powiedziała w programie "Newsroom WP" dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Jan Dynowski pytał o wpływ zachodnich sankcji na stan rosyjskiej gospodarki. - Warto przysłuchiwać się temu, co mówi Władimir Putin. Im częściej on mówi, że wszystko jest w porządku, a gospodarka ma się świetnie, to naprawdę jest sygnał, że nie jest dobrze - odparła dr Agnieszka Bryc.
Dodała, że Putinowi zależy na przekonaniu Zachodu, że sankcje nie działają i że nie warto wprowadzać i utrzymywać. - Jeżeli w to uwierzymy, to będziemy mieli problem, bo sankcje w rzeczywistości działają, natomiast ich mechanika jest trochę inna (…). To nie jest typ gospodarczej broni jądrowej, tylko to jest metoda "zaduszania przeciwnika" - podkreśliła dr Bryc.
Ekspertka przypomniała, że nawet szefowa banku centralnego Rosji Elwira Nabiullina przyznała, że rosyjska gospodarka wchodzi w fazę recesji.- Rosyjska gospodarka przypomina śmiertelnie chorego maratończyka, ale biegnącego ciągle dzięki zastrzykom ze sterydów. To się musi źle skończyć. Kwestią czasu jest, kiedy Rosjanie będą mieli potężne kłopoty gospodarcze, które będą ich zmuszały do ustępstw. I na ten moment, my jako Zachód powinniśmy czekać - podsumowała dr Bryc.