"Czerwone nasienie" czyta książki z drugiego obiegu
Monika Jaruzelska w książce obala mity krążące wokół jej osoby, m.in. te dotyczące jej ucieczki z domu w czasie stanu wojennego. Zdradza, że mieszkała wówczas przez dwa tygodnie u przyjaciół, Ani i Wojtka Mannów w Otrębusach, nieopodal Podkowy Leśnej. Wyjaśnia, że jej ucieczki wynikały z tego, że źle się czuła w domu.
"Byłam lojalna wobec najbliższych, lecz w pewnym sensie niezależna. Oni też nie do końca spełniali kryterium komunistycznego betonu. Mama - pewnie trochę na złość, a trochę z ciekawości - w każdym razie dość ostentacyjnie słuchała Wolnej Europy. Ojciec z kolei podrzucał mi książki z drugiego obiegu wydawane przez paryską 'Kulturę'. Kilka razy się zdarzyło, że te same publikacje dostawałam już wcześniej, od przyjaciół z uczelni. Im za ich posiadanie groziło więzienie..." - opowiada. I dodaje: "Dostęp do dzieł zakazanych otwierał horyzonty i zezwalał na samodzielne myślenie. Byłam dzieckiem komunistycznego dyktatora, czerwonym nasieniem, jak do dzisiaj bywam nazywana, ale nie groziła mi mentalność politruka".
Odnosi się także do plotek o jej kłopotach z narkotykami: "Nigdy nie miałam tego typu problemów. Próbowałam popalać trawę, ale tak po niej kasłałam, że przyjemności nie miałam za grosz. A tu nagle ojciec wzywa mnie do Rady Ministrów na poważną rozmowę. Bo był u niego Marek Kotański i uprzedził, że biorę narkotyki...".
Czy jest lesbijką (jako lesbijka została przedstawiona w sztuce "Generał" w Teatrze IMKA Tomasza Karolaka - przyp. red.)? W odpowiedzi przytacza taką anegdotę: "Kiedyś sama tak o sobie powiedziałam, gdy pewien znany polityk próbował nasze towarzyskie kontakty przemienić w coś więcej. Szczególnie mu zależało na wspólnym śniadaniu w restauracji sejmowej. Wtedy wszyscy by myśleli, że wiadomo... Aby go nie urazić, powiedziałam, że wolę kobiety. Taki mały coming out na niby. Jako człowiek o lewicowym światopoglądzie przyjął to ze spokojem". Zdradza też, że nie była dziewczyną Grzegorza Przemyka, spotykała się za to z... Bogusławem Lindą. Tak pisze o ich znajomości: "Powiem tylko tyle, że ze wszystkich znanych mi mężczyzn jest najlepszym kompanem do wielogodzinnych leśnych wypraw, nawet w jesienne słoty. Również wspaniałym kumplem do wieczornych rozmów".