"Nigdy nie byłam córeczką tatusia"
Monika Jaruzelska opowiada, że w życiu nigdy nie grała roli księżniczki, nigdy też nie stała się córeczką tatusia. "Przy takich rodzicach niewiele pozostawało miejsca na mój narcyzm. W bajce przypadłaby mi rola Kopciuszka. W świecie realnym, przy ojcu ascecie, frontowym bohaterze i generale, przy pięknej i zwracającej na siebie uwagę wszystkich matce królowej, mnie przypadła rola chorowitej. Tak mogłam zaznaczyć swoją obecność. Bo z jednej strony ojciec chciał mieć wspaniałą córkę prymuskę, a z drugiej mama nie zniosłaby w domu rywalki. Co w takiej sytuacji zostaje? Być zdechlakiem! Paradoksalnie jestem im za to wdzięczna. Bo gdybym była księżniczką, najpiękniejszą i najmądrzejszą córeczką, to jakiś potwór by ze mnie wyrósł" - pisze.
Odpowiada też na pytanie, dlaczego nie zmieniła nazwiska: "Nie zrobiłam tego, bo jest częścią mojego świata, który budowałam od dawna. Gdybym zaczęła chować się pod jakimś pseudonimem, byłoby jeszcze gorzej, bo i tak wszyscy by wiedzieli, że jestem Jaruzelska".