"Utrwalał we mnie przekonanie, że jest schorowanym starcem"
"Często słyszałam od ojca: 'Zrób, o co cię prosi stary, chory ojciec...'. To miał być żart. Być może sam w ten sposób oswajał się ze swoim wiekiem. Ale u mnie wywoływało to skutek odwrotny. Tym bardziej że większość dzieci miała dużo młodszych rodziców. Ojciec był zdrowy i wysportowany. Jako pięćdziesięcioletni mężczyzna jeszcze w pełni sił, a jednak... Ten żartobliwy zwrot utrwalał we mnie przekonanie, że jest schorowanym starcem" - czytamy w "Towarzyszce Panience".
Monika Jaruzelska wyznaje w autobiografii, że jej syn ma imię po... matce. "Jako mała dziewczynka byłam bardzo chuda, ale zawsze miałam okrągłe policzki. Dlatego zostałam Pucią. Potem z Puci zrobiła się Gucia, potem Gucio, a w końcu Gustaw. To ojciec przede wszystkim mówił do mnie 'Gustaw'. Będąc w ciąży, dowiedziałam się na badaniu USG, że to chłopiec. Nie miałam wątpliwości, jak mu dam na imię. Ojciec przestał do mnie mówić 'Gustaw', kiedy właśnie się urodził Gustaw" - opowiada.
Książka Moniki Jaruzelskiej "Towarzyszka Panienka" ukazała się 17 kwietnia. Fragmenty publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Czerwone i Czarne.
(js)