Córka dyktatora
Córka gen. Jaruzelskiego: wtedy płakał jak dziecko
Spowiedź Moniki Jaruzelskiej...
O tej książce Monika Jaruzelska, która w tym roku kończy 50 lat, mówi, że jest jej wyjściem z szafy. "Nie ma w niej etosu ani patosu. Każdy, kto spodziewa się gloryfikacji czy też politycznych uzasadnień, do których winna być zobowiązana córka komunistycznego dyktatora, może poczuć się rozczarowany. To jest opowieść o normalnej rodzinie, choć uwikłanej historycznie. Napisana z perspektywy najpierw dziecka, potem dziewczyny, a na końcu dojrzałej kobiety. Z dystansem i ironią, choć bardzo szczerze" - stwierdza.
"Towarzyszka panienka" Moniki Jaruzelskiej ukazała się 17 kwietnia. Tylko w Wirtualnej Polsce możesz poznać szczegóły tej sensacyjnej autobiografii! Fragmenty publikujemy dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czerwone i Czarne.
Monika Jaruzelska zdradza m.in., że zazdrościła koleżankom, które mieszkały... w blokach. "Mieszkaliśmy w domu jednorodzinnym, ale bez specjalnych, nawet jak na tamten czas, luksusów. Niejednokrotnie bywając w domach czy mieszkaniach koleżanek, których rodzice mieli prywatną inicjatywę, widziałam zdecydowanie wyższy standard życia. Nawet podczas wakacji, kiedy ojciec piastował najwyższe stanowiska państwowe, nie wyjeżdżaliśmy do ośrodków rządowych, tylko wojskowych, które zawsze były bardziej siermiężne. Można by powiedzieć, że luksusu doświadczałam wyłącznie podczas służbowych wyjazdów ojca, kiedy polska delegacja była goszczona przez oficjeli innych państw w ich pięknych posiadłościach" - wspomina.
Przyznaje, że w życiu dorosłym miewała poczucie dyskomfortu, gdyż odczuwała potrzebę dążenia do dobrobytu, ale wartości przekazane przez ojca jej na to "moralnie nie pozwalały". "I rzeczywiście nie lubię ostentacji. Choć czasem wściekałam się, że ojciec wpisał mi na 'twardy dysk' zasady, które pozbawiają radości korzystania z życia bez poczucia winy. Muszę jednak przyznać, że w dobie kryzysu okazują się bardzo przydatne" - stwierdza.
(js)