Coraz więcej Polaków stara się o unieważnienie ślubu kościelnego
W Polsce lawinowo wzrasta liczba osób, które starają się, aby Kościół uznał ich małżeństwo za nieważne. Powody? Niezgoda na posiadanie dzieci, alkoholizm, czy ukrywane preferencje seksualne jednego z małżonków. Procedura stwierdzenie nieważności może się ciągnąć latami, ale papież Franciszek chce ją uprościć.
"Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" - takimi słowami ksiądz kończy ceremonię ślubną. Jak się okazuje, nie brakuje osób wierzących, które w ciągu swojego życia mają okazję ponownie stanąć przed ołtarzem i nie chodzi tylko o wdowców. Z roku na rok w Polsce przybywa wniosków kierowanych do sądów kościelnych o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Z danych Instytutu Statystyk Kościoła Katolickiego wynika, że w 2010 r. unieważniono w Polsce 1813 małżeństw, rok później 2298, a w 2012 r. już 2646. Takim orzeczeniem kończy się ok. 60-70 proc. wniosków kierowanych do sądów metropolitalnych.
Nieważność, a nie rozwód
Stwierdzeń nieważności małżeństwa nie można mylić z rozwodami, które w katolicyzmie są niedopuszczalne. Różnica polega na tym, że sąd kościelny nie przerywa małżeństwa, ale uważa, że nigdy nie było ono zwarte. Muszą do tego istnieć jednak istotne przesłanki. Najczęściej są to powody natury psychicznej.
- Mogą one być bardzo różne, dotyczyć chorób psychicznych lub różnych zaburzeń emocjonalnych np. alkoholizmu, narkomanii, seksoholizmu czy uzależnieniu od pornografii - o ile uda się zebrać materiał dowodowy, że rzeczywiście istniały, wpływały na zgodę małżeńską oraz uniemożliwiały wypełniania obowiązków małżeńskich - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Karolina M. Błaszków Nowak, adwokat kościelny z Kancelarii Kanoniczej "Primus" w Poznaniu.
Inne możliwe powody to np. brak zgody jednego z małżonków na posiadanie dzieci lub zatajona przed ślubem bezpłodność lub choroba. Może za nią być uznany nałóg, nawet uzależnienie od papierosów, o ile druga strona zdoła udowodnić przed sądem, że nie zgodziłaby się na ślub z palaczem. Inny powód to np. agresja domowa. Udowodnienie, że są to przesłanki świadczące o tym, że zawarte małżeństwo należy uznać za nieważne bywa jednak trudne. Tak jak w sądzie cywilnym należy przedstawić niezbite dowody, opinie biegłych czy przesłuchać świadków.
- Zdarza się, że świadkowie zeznający w procesie mówią, że nic nie wiedzieli np. o agresji i alkoholizmie jednego z małżonków, a dane małżeństwo uważali za zgodne i szczęśliwe - opowiada Karolina M. Błaszków Nowak.
Mąż transseksualny
Sądy uznają za nieważne także śluby, gdy udowodni się niedojrzałość męża lub żony do podjęcia i wypełniania obowiązków małżeńskich. Do Kancelarii Kanonicznej "Primus" zgłosił się kiedyś mężczyzna, który poznał się ze swoją przyszłą żoną na pielgrzymce. Jako osoby wierzące zachowali czystość do dnia ślubu. Po zawarciu małżeństwa okazało się, że jego żona nie była w stanie podjąć współżycia seksualnego. Później kobieta wyjechała do pracy do Francji. Jak się okazało, mieszkała tam wspólnie ze swoim kochankiem, którego poznała tuż przed ślubem. Sąd orzekł nieważność małżeństwa z racji niedojrzałości pozwanej do podjęcia i wypełniania obowiązków małżeńskich.
Inną historię opowiedziała portalowi kosciol.pl jedna z czytelniczek, która po 13 latach małżeństwa dowiedziała się, że jej mąż jest transseksualistą. Zaczął nosić kobiece stroje i przyjmować hormony, przez które urosły mu piersi.
"Pytałam go, dlaczego zdecydował się na małżeństwo i dzieci wiedząc, jaka jest sytuacja. Odpowiedział mi, że wtedy nie był w pełni tego świadomy, z latami jego choroba się bardzo nasiliła. Myślał, że jak się ożeni, to stanie się normalny i mu to samo przejdzie" - wyjaśniała kobieta na łamach portalu.
Tego typu sprawy są bardzo trudne, wymagają od małżonków i świadków mówienia o najintymniejszych szczegółach. Wiele osób odstrasza to od podjęcia procedury unieważnienia małżeństwa.
"Jestem ciągana na przesłuchania (niektóre są okropne), mój były mąż powołuje psychologów, by ocenili mój stan zdrowia itp. Towarzyszy temu ciąg upokorzeń, dlatego nie stawiam się już na wezwania. Jesteście w to zaangażowani nie tylko wy, ale znajomi bliżsi i dalsi i oczywiście rodzina. Pranie brudów jest okropne i obejmuje wszystkie dziedziny życia" - narzeka jedna z internautek na forum netkobiety.pl, której sprawa ciągnęła się ponad 6 lat.
Najpierw rozwód, potem unieważnienie
O stwierdzenie nieważności małżeństwa najczęściej starają się młodzi ludzie z krótkim stażem małżeńskim wynoszącym 3-5 lat. Jednak zdarzają się też pary, które związek zawarły 15 czy 20 lat wcześniej, ale z różnych względów zwlekały z ujawnieniem przesłanek świadczących o tym, że ich małżeństwo należy uznać za nieważne.
- Swoje zwlekanie tłumaczą bardzo różnymi względami - współuzależnieniem finansowym, koniecznością wychowaniem dzieci itd. - wyjaśnia Karolina M. Błaszków Nowak.
- Są też osoby, które najpierw rozwodzą się przed sądem cywilnym i dopiero po upływie kilku lat, gdy ich kolejnemu partnerowi czy partnerce zależy na ślubie kościelnym, próbują uzyskać unieważnienie poprzedniego małżeństwa - dodaje prof. Józef Baniak, socjolog religii z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Takie przypadki są jednak bardzo trudne, ponieważ Kościół bardzo dokładnie bada przeszłość takiej osoby.
Trzeba bowiem pamiętać, że rozwód cywilny i stwierdzenie nieważności przez sąd kościelny to dwie odrębne sprawy. Rozwód cywilny dla Kościoła jest nieistotny, dla niego oboje rozwiedzionych osób to w dalszym ciągu mąż i żona. Podobnie jak stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego nie jest tożsame z unieważnieniem ślubu cywilnego.
O unieważnienie starają się osoby głęboko wierzące? Niekoniecznie
- Wiele osób tego nie rozumie i jest zdziwionych, dlaczego w sądzie kościelnym nie mogą dostać "rozwodu", jak go błędnie nazywają, równie szybko jak w sądzie cywilnym - mówi prof. Baniak.
Procedura stwierdzenia nieważności małżeństwa trwa bowiem od roku do nawet trzech lat, a zdarza się nawet procesy sześcio- czy ośmioletnie. Papież Franciszek niedawno zapowiedział, że chce tę procedurę uprościć tak, aby w najbardziej oczywistych przypadkach o nieważności małżeństwa mógł orzekać biskup diecezjalny, a nie sądy dwóch instancji. Dzięki temu procesy mogłyby kończyć się nawet już po 45 dniach. To dobra wiadomość dla osób wierzących, dla których wstąpienie w nowy związek po rozwodzie cywilnym oznacza m.in. niemożność przystępowania do sakramentu Eucharystii.
- Rzeczywiście dla osób głęboko wierzących możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa jest bardzo ważna, ale z moich obserwacji wynika, że tylko niewielki odsetek osób decyduje się na to z przyczyn religijnych. Częściej decydują względy osobiste lub troska o dzieci - mówi prof. Józef Baniak.
Zdaniem socjologa wzrost liczby osób zabiegających o stwierdzenie nieważności ich małżeństwa to także efekt słabej wiedzy religijnej, zwłaszcza młodych Polaków, którzy często nie są przygotowani do małżeństwa.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .