Coś runęło z nieba na las pod Bydgoszczą. Pilny apel generała do MON
Według nieoficjalnych informacji, obiekt latający, którego szczątki znaleziono w lesie nieopodal miejscowości Zamość pod Bydgoszczą, mógł być elementem obrony przeciwlotniczej testowanej na pobliskim poligonie artyleryjskim w Toruniu. Wojskowi eksperci nie wykluczają również, że mógł to być pocisk z samolotu Su-22.
27.04.2023 | aktual.: 27.04.2023 17:09
Jak wynika z niepotwierdzonych na razie informacji, obiekt znajdował się w lesie od poniedziałku. Według RMF FM, znalezionym obiektem jest pocisk powietrze-ziemia, który ma kilka metrów długości i wbił się w grunt. Najprawdopodobniej wystrzelono go podczas ćwiczeń i mógł być elementem po testach systemów obronnych, które kupujemy dla armii. Pocisk znaleziono bez głowicy bojowej, stąd obecnie prawdopodobnie trwają jej poszukiwania.
Nieoficjalnie mówi się, że być może oddzieliła się przy uderzeniu, w związku z tym mielibyśmy do czynienia z niewybuchem ostrej amunicji. Na pocisku miały znajdować się "napisy w języku rosyjskim". Do zdarzenia doszło niedaleko Bydgoszczy, gdzie znajdują się m.in. zakłady produkujące amunicję i zakłady lotnicze, które prowadzą prace m.in. nad bombowcami Su-22.
Zdaniem gen. Tomasza Drewniaka, byłego dowódcy Wojsk Powietrznych RP, obiekt mógł nadlecieć z poligonu wojskowego w Toruniu - z Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. – Jeśli faktycznie na szczątkach umieszczone były napisy w języku rosyjskim, to mógł to być element systemu rakietowego Grad albo samolotu Su-22, które przenoszą pociski. Jest skrajnie mało prawdopodobne, że pocisk przyleciał, np. z obwodu kaliningradzkiego i został wystrzelony przez Rosjan. To zbyt duża odległość, by systemy obrony przeciwlotniczej nie zareagowały – mówi Wirtualnej Polsce gen. Tomasz Drewniak.
Szkolenia, testy a może coś innego?
I jak podkreśla, są to jedynie hipotezy na podstawie miejsca, w którym doszło do zdarzenia.
- W Toruniu jest poligon artyleryjski, na którym odbywają się "mocne" strzelania. Tam m.in. testowano koreańskie haubice. Być może na poligonie "było coś robione" dla Ukrainy, na ich sprzęcie. Może jakieś szkolenia albo testy. I trakcie ćwiczeń przypadkowo pocisk poleciał w kierunku lasu pod Bydgoszczą – dodaje były Inspektor Sił Powietrznych RP.
W podobnym tonie wypowiada się płk Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
- Wojsko mogło coś testować bądź spadła przez przypadek nieuzbrojona bomba. Mógł coś zgubić MIG-29 lub Su-22. Niedaleko mamy Wojskowe Zakłady Lotnicze w Bydgoszczy i Bazę Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Samoloty mogły robić tzw. oblot, zrzucić bombę i patrzeć, gdzie upadnie. Pilot w tym przypadku mógł się pomylić… - ocenia płk Maciej Matysiak. I również podkreśla, że to jedynie spekulacje, bowiem nie mamy – poza lakonicznymi komunikatami – więcej informacji.
- Powinien być jasny komunikat MON w tej sprawie. Rozumiem, że wojsko ćwiczy na poligonie. I że cywile nie muszą wiedzieć, jakie taktyczne warianty ćwiczy. Ale jeżeli wojskowy sprzęt ma wpływ na cywilne środowisko, to wszyscy ludzie w Polsce powinni dostać wyjaśnienia – uważa gen. Tomasz Drewniak.
Próbowaliśmy uzyskać nowe informacje w instytucjach rządowych, w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, w służbach – ale za każdym razem odsyłano nas do porannego komunikatu ministerstwa obrony narodowej, który nic nie wyjaśniał.
- W okolicach miejscowości Zamość ok. 15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają funkcjonariusze Policji, Żandarmerii Wojskowej oraz saperzy – napisał MON na Twitterze. Wiadomo, że sprawą zajęli się śledczy.
- W sprawie pocisku pod Bydgoszczą prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku przestępstwa sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego - informowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Chodzi o niebezpieczeństwo w postaci eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii. O tajemniczym znalezisku poinformowały w środę wieczorem "Gazeta Wyborcza" i "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym że mogło dojść do wypadku podczas szkolenia, mówił Wirtualnej Polsce również Sławek Zagórski, dziennikarz, historyk, ekspert ds. wojskowości.
- Pod Toruniem znajduje się Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia, na którym regularnie są prowadzone ćwiczenia polskich i sojuszniczych sił. Ostatnio z udziałem kupionych w Korei haubic samobieżnych K. Doniesienia o tym, że na znalezionym pocisku mają być napisy cyrylicą, również nie mogą dziwić - dodaje Zagórski. - W polskich magazynach są jeszcze dziesiątki tysięcy pocisków wyprodukowanych w czasach ZSRR, które są używane podczas szkolenia. W Siłach Zbrojnych RP nadal jest używane uzbrojenie z tamtego okresu - samoloty szturmowe Su-22, czy haubice 2S1 Goździk. Nie doszukiwałbym się tutaj jakichkolwiek spisków i rosyjskich ataków - twierdzi ekspert ds. wojskowości.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski