Co z Michałem K.? Nieprędko zostanie sprowadzony do Polski

Zatrzymany w Londynie były szef RARS Michał K. nieprędko zostanie sprowadzony do Polski. Jak przekazała Prokuratura Krajowa, procedura potrwa raczej "tygodnie, a nie dni".

Michał K.
Michał K.
Źródło zdjęć: © East News | FOT. MALGORZATA GENCA / POLSKA PRESS
Adam Zygiel

03.09.2024 | aktual.: 03.09.2024 15:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał K. został w poniedziałek zatrzymany przez brytyjskie służby w Londynie. Oprócz niego Prokuratura Krajowa wydała list gończy za twórcą marki Red is Bad - Pawłem Szopą.

- Sprawy tych dwóch panów są związane. Mają ściśle ze sobą powiązane zarzuty. To w zasadzie jedna sprawa - powiedział rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak w TVN24.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Podkreślił, że w przypadku Michała K. prokuratura jest na dalszym etapie.

- Dziś (wtorek - red.) lub w najbliższych dniach będzie decyzja sądu w Wielkiej Brytanii w przedmiocie tego, czy będzie odpowiadał z wolnej stopy, czy będzie aresztowany na czas postępowania ekstradycyjnego - podkreślił.

Kiedy K. trafi do Polski?

Dopytywany o to, jak długo będzie trwała procedura ekstradycyjna, stwierdził, że to "dłuższa perspektywa", dotycząca raczej tygodni niż dni.

- To nie jest taki prosty instrument, jak w przypadku europejskiego nakazu aresztowania, który obowiązuje w UE. Mamy bardziej skomplikowaną formę - mówił.

K. usłyszał zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Chodzi m.in. o zlecenie z RARS na dostarczenie prądotwórczych agregatów dla Ukrainy, które otrzymał twórca odzieżowej marki Red is Bad Paweł Szopa (który również usłyszał zarzuty). Agregaty, na których zakup agencja przekazała spółce prawie 92 mln zł, nigdy jednak do Ukrainy nie trafiły. W trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości rozdawano je jednak strażakom.

Czytaj więcej:

Komentarze (64)