PolitykaCo prezydent Andrzej Duda zrobi z "lex Czarnek"? Nieoficjalne przecieki z Pałacu

Co prezydent Andrzej Duda zrobi z "lex Czarnek"? Nieoficjalne przecieki z Pałacu

Prezydent Andrzej Duda, podobnie jak z "lex TVN", do ostatniej chwili ma zwlekać z ogłoszeniem decyzji - czy podpisze, czy zawetuje "lex Czarnek" - piszą Sylwester Ruszkiewicz i Michał Wróblewski. - Prezydent ma swoje zastrzeżenia do ustawy, ale weto w tej sprawie byłoby dla całego obozu bardzo ryzykowne - mówią Wirtualnej Polsce ludzie ze Zjednoczonej Prawicy.

Posiedzenie Rady Gabinetowej w sprawie nowego roku szkolnego. Na zdjęciu prezydent i minister Czarnek
Posiedzenie Rady Gabinetowej w sprawie nowego roku szkolnego. Na zdjęciu prezydent i minister Czarnek
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | Jakub Kaminski
Sylwester RuszkiewiczMichał Wróblewski

- Nie tak to miało wyglądać - mówią nam osoby z otoczenia prezydenta.

Po tym, jak sejmowa większość odrzuciła senackie weto ws. "lex Czarnek" i przyjęła ustawę, prezydent - jak słyszymy - nie krył zaskoczenia i rozczarowania.

- Ustawę przyjęto bez żadnych poprawek i według pierwotnej koncepcji Przemysława Czarnka. A na spotkaniu w Pałacu Prezydenckim zarówno pierwsza dama Agata Duda, jak i prezydent, zgłaszali do ustawy zastrzeżenia. Po rozmowach z ministrem Czarnkiem wydawało się, że poprawki zostaną uwzględnione. Nie zostały. Dziś trudno powiedzieć, jaką decyzję prezydent podejmie, ale na razie jest sceptyczny wobec podpisania ustawy w obecnej formie - mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Sympatia nie ma wpływu

- To nie jest łatwy dylemat dla głowy państwa. Stoi między żoną a partią - żartuje polityk PiS.

Inny: - Żarty na bok. Prezydent traktuje tę sprawę poważnie, a decyzje podejmuje samodzielnie. Namowy małżonki czy podszepty ze strony partii nie mają tu nic do rzeczy.

- Prezydent może zawetować "lex Czarnek". Ale może też podpisać. Może też skierować ustawę do TK, chociaż prezes Julii już raczej nie ufa. Moim zdaniem on sam nie podjął jeszcze decyzji - mówi nam rozmówca z otoczenia Andrzeja Dudy.

Jak dodaje: - W sprawie "lex TVN" prezydent sugerował wprost: będzie weto. Tu takich czytelnych sugestii nie ma.

Na razie były tylko znaki: pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda (o czym jako pierwsi informowaliśmy w WP) zaprosiła posłanki opozycji do Pałacu, by wysłuchać ich uwag i pretensji do "lex Czarnek". - Pani prezydentowa nieczęsto zaprasza polityków, a opozycji to już w ogóle. Jeśli to robi, to znaczy, że sprawa jest dla niej ważna. A jeśli dla niej jest ważna, to dla prezydenta także. To mocny sygnał polityczny, którego nie należy lekceważyć - mówi nam polityk PiS.

Podobno pierwsza dama - wieloletnia nauczycielka - miała być bardzo sceptyczna wobec nowelizacji ustawy oświatowej. Rozmawiała na ten temat z ministrem edukacji. Czy ten ją przekonał? - Był miły, rzeczowy i przekonujący, ale nie dostał jednoznacznego sygnału - mówi nam informator znający przebieg dyskusji.

Inny rozmówca: - Przemek nie wyszedł z Pałacu z informacją: "będzie weto", "będzie podpis". Wyszedł z dobrym nastawieniem, ale z niepewnością. Andrzej osobiście go lubi, ale to nie ma wpływu na ocenę ustawy.

Prezydent jest rozczarowany

Człowiek z wąskiego otoczenia Dudy: - Prezydent jest średnio nastawiony do "lex Czarnek". Liczył, że minister uwzględni jego poprawki do ustawy, również sugerowane przez Agatę. Nie uwzględnił. Jest więc rozczarowany postawą Czarnka i procedowaniem ustawy.

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska - obecna na spotkaniu z Agatą Dudą - w rozmowie z WP stwierdziła, że minister Czarnek "oszukiwał" prezydenta, bo zmiany w prawie oświatowym poszły w bardzo złym, radykalnym kierunku, który dla głowy państwa może być nieakceptowalny - twierdzi Gajewska.

Czy faktycznie tak jest? Dziś trudno to stwierdzić. Z rozmów z niektórymi osobami nieformalnie doradzającymi prezydentowi wynika, że może on - przy wsparciu pierwszej damy - sprzeciwić się "pewnym rozwiązaniom" forsowanym przez Czarnka.

Chodzi między innymi o rolę kuratorów oświaty. - Fakt, że na skutek nowelizacji prawa oświatowego takie osoby jak Barbara Nowak [małopolska kurator oświaty - przyp. red.] będą miały przemożny wpływ na edukację w szkołach, budzi przerażenie nauczycieli. Pierwsza dama, jak sądzę, zdaje sobie z tego sprawę - mówi człowiek związany z obozem władzy.

Postawa Agaty Dudy może być kluczowa. - Ale nie jako żony prezydenta, a wieloletniej nauczycielki krakowskiego liceum. Z tego punktu widzenia pierwsza dama zgłaszała uwagi do nowych przepisów, widziała zagrożenia, jakie niesie m.in. przejęcie władzy w szkołach przez kuratorów powoływanych i odwoływanych przez ministra Czarnka. Gdyby prezydentowa miała decydować: podpis czy weto, zrobiłaby to drugie - twierdzi nasz informator.

Przekonuje, że pierwsza dama po zakończeniu drugiej kadencji realnie myśli o powrocie do nauczania w szkole. - Ale nie do takiej, w której o wszystkim decyduje partyjny kurator - podkreśla nasze źródło.

Nieoficjalnie mówi się, że na obecną postawę Agaty Dudy miało wpływ wydarzenie z 2019 roku, kiedy w całym kraju odbywały się strajki nauczycieli. Strajkowali również nauczyciele z II Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Jana III Sobieskiego, w którym pierwsza dama uczyła języka niemieckiego. Dużym echem odbiła się wówczas postawa żony prezydenta, która nie stanęła w obronie strajkujących nauczycieli.

W liście otwartym podpisanym przez pedagogów z jej szkoły, pod adresem pierwszej damy padły mocne słowa.

"Przez długi czas mogłaś liczyć na nasze wsparcie. Cieszyliśmy się Twoim sukcesem, a nawet byliśmy dumni, że mogliśmy z Tobą pracować. Tym większe jest nasze rozgoryczenie Twoim brakiem solidaryzmu ze środowiskiem nauczycielskim, z którego się wywodzisz i do którego tak często deklarujesz swoje przywiązani (…). Czujemy wstyd i upokorzenie, będąc zmuszonymi do tłumaczenia się, w jaki sposób traktujesz całe środowisko nauczycielskie, a między innymi nas, swoje koleżanki i kolegów. Czy naprawdę nie czujesz potrzeby zabrania głosu w naszej obronie i przeciwstawienia się medialnej fali nienawiści uderzającej w godność zawodu nauczyciela?" - pytali nauczyciele z krakowskiego Liceum.

Tym razem, ws. "lex Czarnek", Agata Kornhauser-Duda postanowiła nie milczeć i zawalczyć o interesy szkół.

Ustawa za ustawę? "Handlu nie będzie"

Na prezydenta Andrzeja Dudę ws. prawa oświatowego wywierana jest presja nie tylko ze strony PiS, ale także związanych z władzą mediów.

Do podpisania "lex Czarnek" namawia prezydenta m.in. portal wPolityce.pl: "Jeżeli tę szansę zmarnujemy, kolejnej może długo nie być. Bardzo liczę, że prezydent Andrzej Duda nie da się w tej sprawie okłamać i zaszantażować lewicowym mediom próbującym i tu wywołać atak paniki moralnej, że spojrzy obiektywnie na istotę zaproponowanych zmian. Są one podyktowane dobrem wspólnym" - napisał publicysta Michał Karnowski.

Co ostatecznie zrobi prezydent? Ma trzy rozwiązania: podpisać ustawę, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Na decyzję ma niespełna miesiąc.

- Po wecie "lex TVN", kolejne weto byłoby dla obozu władzy mocnym ciosem - uważa polityk związany z PiS.

Prezydent już nie raz zaskakiwał macierzystą formację. Choćby tym, że - jak ujawniła w marcu 2020 jako pierwsza Wirtualna Polska - stanowczo domagał się odwołania prezesa TVP Jacka Kurskiego. Duda postawił dylemat: głowa Kurskiego za podpisanie ustawy o 2 mld zł na TVP. PiS usunęło (na chwilę) Kurskiego, a Duda ustawę podpisał.

Teoretycznie również dziś mogłoby paść ze strony głowy państwa ultimatum: albo weźmiecie na poważnie mój projekt o likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i uchwalicie go w Sejmie, albo zawetuję "lex Czarnek".

Czy to możliwy scenariusz? Nasi rozmówcy są sceptyczni. - Nie wierzę, że Andrzej będzie stawiał sprawę na zasadzie: ustawa za ustawę. Prezydent zbyt poważnie podchodzi do sprawy ustaw sądowych, bo tu chodzi o bezpieczeństwo państwa. Nie może tej sprawy stawiać w negocjacjach politycznych jak jakiś handlarz - mówi nam człowiek z otoczenia głowy państwa.

Przypomnijmy: prezydent Duda zaproponował, by uznawaną przez TSUE za nielegalną Izbę Dyscyplinarną zastąpić Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Do nowej izby miałoby być losowanych 11 sędziów, a sędziowie dawnej ID mieliby być rozproszeni po wszystkich izbach Sądu Najwyższego.

Partia Zbigniewa Ziobry ostro atakuje propozycje prezydenta. Jej politycy nazywają je "chaosem" i "naiwnością", a nawet "serwilizmem" wobec "elit brukselskich".

Tyle że - słyszymy w siedzibie PiS - prezydent w tej sprawie porozumiał się z premierem Mateuszem Morawieckim i prezesem Jarosławem Kaczyńskim. - Nasi liderzy o tym wiedzieli, Zbyszek Ziobro - nie. Dlatego on i jego ludzie tak ostro uderzają w Andrzeja - mówi polityk PiS.

W sprawie "lex Czarnek" prezydent Andrzej Duda z liderami partii rządzącej nie rozmawiał.

Napisz do autorów:

Projekt Andrzeja Dudy ws. Sądu Najwyższego. Lewica poprze prezydenta? Jest warunek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (757)