Co dalej z Syrią? Ekspert: Nowy reżim nie będzie wspierany przez Rosję
- Baszar Asad został w pewnym momencie zaakceptowany jako mniejsze zło przez sąsiadów arabskich, a przez Rosję był wspierany - mówi w rozmowie z WP profesor Piotr Balcerowicz, filozof, orientalista i kulturoznawca. - Nowy reżim nie będzie wspierany przez Rosję - podkreśla ekspert.
Jak poinformowało w niedzielę dowództwo armii syryjskiej, autorytarne rządy prezydenta Baszara Asada dobiegły końca po sukcesie błyskawicznej ofensywy rebeliantów. W jej wyniku - praktycznie bez oporu - ze strony wojsk rządowych w nocy z soboty na niedzielę zajęli oni stolicę Syrii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nowy reżim nie będzie wspierany przez Rosję"
Profesor Piotr Balcerowicz, filozof, orientalista i kulturoznawca, zapytany w rozmowie z Wirtualną Polską o to, co zmieni się dla zwykłych mieszkańców po tych wydarzeniach, wyjaśnia, że na razie "bardzo trudno to przewidywać".
- Przeszłość organizacji Hajat Tahrir asz-Szam (która przewodziła ofensywie - red.) mogłaby wskazywać, że może to być kolejna zła era dla ludzi - tłumaczy i zwraca uwagę: - Pamiętajmy, że Państwo Islamskie oraz Al-Kaida bardzo brutalnie obchodziły się z ludnością cywilną, równie źle, a może czasami jeszcze gorzej niż reżim Baszara Asada.
- Z drugiej strony widzimy, że w prowincji Idlib, gdzie ta organizacja dominowała, nie dochodziło do bardzo brutalnych zdarzeń. Możemy natomiast mówić tutaj o pewnym reżimie religijnym - w sferze wolności obywatelskich, do których my jesteśmy przyzwyczajeni, może być to reżim bardzo opresyjny, natomiast niekoniecznie dochodziłoby do zdarzeń, które pamiętamy z czasów Państwa Islamskiego - przekazuje profesor, podsumowując, że "może to być zmiana na lepsze dla ludności syryjskiej, natomiast niekoniecznie zmiana na dobre".
- Może nastąpić jakaś poprawa, jeżeli chodzi o stabilność, bo pewien front walki został zlikwidowany, który - choć był zamrożony przez kilka ostatnich lat - ale jednak istniał, a taki zamrożony front zawsze dawał uzasadnienie do rozmaitych kontroli i represji ludności cywilnej - dodaje ekspert, podkreślając, że "od strony życia codziennego te zmiany mogą być na lepsze, ale w sferze obyczajowości być może będziemy mieli do czynienia z dość opresyjnym reżimem religijnym".
Jak wyjaśnia profesor, prawdopodobnie dojdzie do tego w wydaniu, który możemy kojarzyć z Arabią Saudyjską czy Iranem, "gdzie wszelkie reguły życia codziennego, ubioru, a przede wszystkim swobód kobiet są poddane rygorom religijnym". - Prawdopodobne jest, że ten nowy reżim, nowa Syria, będzie szła właśnie tym kierunku.
Na pytanie o to, jaka będzie teraz pozycja Syrii na arenie międzynarodowej, prof. Balcerowicz wskazuje: - Baszar Asad został w pewnym momencie zaakceptowany jako mniejsze zło przez sąsiadów arabskich, a przez Rosję był wspierany. Nowy reżim nie będzie wspierany przez Rosję, na pewno nie będzie też wspierany przez Stany Zjednoczone ani przez państwa zachodnie, chyba że zdarzy się coś nieoczekiwanego, co jest wątpliwe.
- Ten reżim zapewne będzie funkcjonował w izolacji zewnętrznej, co może powodować zwiększoną frustrację, represje - mówi prof. Balcerowicz, dodając, że "to może być reżim, który funkcjonuje tak jak państwo Talibów w Afganistanie".
- A to z kolei będzie powodowało izolację państwa czy tego, co zostało z Syrii i utrudniało jakąkolwiek odbudowę tego państwa - podsumowuje ekspert.
Czytaj też: